“Dolina Krzemowa świata zapachów” – tak czasem nazywane jest Grasse. To niewielkie miasto na południu Francji nieprzerwanie od XVIII wieku uznawane jest za światową stolicę perfum.
O Grasse po raz pierwszy usłyszałam kilkanaście lat temu, gdy jako nastolatka przeczytałam książkę „Pachnidło” autorstwa Patricka Süskinda. Pamiętam, że wpadła ona w moje ręce zupełnie przypadkowo – ale bardzo szybko wciągnęła ze względu na oryginalną fabułę, rozgrywającą się w świecie zapachów.
Książka Süskinda to historia Jean-Baptiste Grenouille’a, geniusza-mordercy, który jest owładnięty obsesją stworzenia zapachu doskonałego. „Pachnidło”, którego akcja rozgrywa się w znacznej części w Grasse, może jednocześnie zachwycać i wywoływać obrzydzenie, a sama książka utrzymana jest w dość ponurym klimacie. Zastanawiałam się, jak dużo z tego klimatu pozostało w dzisiejszym Grasse.
Jedno o tym mieście można powiedzieć na pewno – od 400 lat pozostaje ono niekwestionowaną światową stolicą zapachów. Już przy wjeździe do miasta pojawiają się drogowskazy, kierujące do trzech najsłynniejszych perfumerii w mieście: Galimard, Fragonard oraz Molinard. Wszystkie trzy organizują wycieczki dla turystów, chcących dowiedzieć się, jak działa obecnie przemysł perfumiarski.
Ja uczestniczyłam w wycieczce po perfumerii Galimard, założonej w 1747 r. jako jedna z pierwszych perfumerii na świecie. Chociaż pokazywane były tradycyjne sposoby produkcji perfum, to jednak duszą perfumerii jest nowoczesne laboratorium, niczym nie przypominające klimatu z powieści Süskinda.
Chociaż wymienione trzy perfumerie są najsłynniejsze wśród turystów, to przemysł zapachowy w Grasse jest znacznie bardziej rozległy. W tym niewielkim mieście (liczba mieszkańców to zaledwie ok. 40 tysięcy osób) mieszczą się także zakłady takich globalnych gigantów jak IFF (International Flavors & Fragrances) czy Firmenich, a swoją główną siedzibę posiada spółka Robertet. Łącznie w przemyśle zapachowym zatrudnione jest tu pośrednio lub bezpośrednio ok. 13,5 tys. osób, a więc niemal jedna trzecia populacji Grasse.
Grasse stało się światową stolicą perfum ze względu na produkowane tutaj aromaty lawendy, jaśminu, róży czy mimozy – wytwarzane z roślin uprawianych na okolicznych polach. Jednak w XX wieku naturalne aromaty zostały na świecie wyparte przez aromaty sztuczne, które są dużo tańsze w produkcji. Pierwszymi znanymi perfumami, do których produkcji użyto w większości właśnie sztucznych aromatów, był zapach Chanel No.5, stworzony w 1921 r. przez perfumiarza Ernesta Beaux. Po II wojnie światowej sztuczne zapachy znacząco zyskały na popularności.
Poza tym, nawet naturalne aromaty są obecnie dużo tańsze w pozyskiwaniu w innych krajach. Kilogram płatków róży uprawianych w okolicach Grasse jest kilka-kilkanaście razy droższy niż taki sam surowiec produkowany w Europie Wschodniej czy Azji. Dlaczego więc Grasse nadal jest uważane za światową stolicę perfum?
Wynika to przede wszystkim z wiedzy posiadanej przez tutejszych specjalistów. To właśnie tu pracowali lub pracują najsłynniejsze „nosy”, a więc perfumiarze obdarzeni talentem do tworzenia kompozycji zapachów.
W Grasse urodził się Henri Robert, drugi główny perfumiarz Chanel (po wspomnianym Erneście Beaux, twórcy Chanel No.5). To w tym mieście znaczną część kariery spędził Jacques Polge – trzeci dyrektor perfumeryjnego oddziału Chanel, twórca m.in. perfum Coco, Égoïste, Allure czy rozsławionych Coco Mademoiselle.
W Grasse urodził się słynny „nos” Jean-Claude Ellena, który tworzył zapachy dla wielu topowych marek, a od 2004 r. pracuje dla firmy Hermès. W tym mieście większość swojego życia spędził również znany perfumiarz firmy Dior, François Demachy. Także tu swoje kompozycje tworzy Jacques Cavallier, który stworzył zapachy dla wielu słynnych marek, m.in. Bvlgari, Calvin Klein, Diesel, Giorgio Armani, Jean-Paul Gaultier, Paco Rabanne czy Yves Saint-Laurent.
Grasse jest wręcz nazywane „Doliną Krzemową” świata zapachów – w 2002 r. został tu utworzony The Grasse Institute of Perfumery (GIP), gdzie na specjalnym kursie kształci się „nosy” pod kątem rozpoznawania i komponowania zapachów. Zdecydowanie warto - zdolnych perfumiarzy nie ma wiele, co odbija się na ich wysokich zarobkach. Jakich dokładnie? O tym piszę więcej na moim blogu D-TOUR.