Nie chcę oglądać, ale patrzę. Słyszę tylko, a i tak boli. Huk, ogień, strzały. Jedni uciekają, inni gonią. Straszne, przerażające. Budzą lęk i opór. I do tego tak blisko. Tuż za miedzą. Ale co mogę zrobić? Manifestacja w Centrum miasta? Paczka, pieniądze? Szukam informacji, kto, jak, komu?
A potem myśl… Zabici zapewne mają rodziny, może dzieci. Czy te dzieci otoczone są opieką, gdy nagle w ich kraju, mieście, domu pojawiła się wojna?
Strach, krew i niepokój. Czy patrząc na obrazki z ukraińskich miast, myślimy o tych dzieciach. Maluchach i nastolatkach? O nieodwracalnej nieobecności ojców, dziadków, może też matek? Co możemy zrobić, by im pomóc. Organizowana jest pomoc. Wśród siatek z ubraniami, kocami lekami, są i maskotki. Dobrze, ktoś myśli i o dzieciach Majdanu. To ważne.
W Polsce, w ciepłych, bezpiecznych domach przed telewizorami także są dzieci. Patrzą, słuchają rozemocjonowanych dorosłych. Boją się? Co rozumieją?
Czy u nas też będzie wojna?
Ale tatusia nie zabiją prawda? – pyta dziecko znajomego żołnierza obecnie służącego w Afganistanie. Dociera do niego, co to wojna, że to poważna i niebezpieczna sprawa.
Jak rozmawiać z własnym dzieckiem o wojnie, śmierci w takiej dramatycznej odsłonie? W dzisiejszych czasach, musimy przecież przygotować się do rozmów o terroryzmie, okrucieństwie czy wojnie. To bardzo trudne, ale z dziećmi o tym rozmawiać należy.
Za mało jest powiedzieć, że wojna to walka dobra ze złem. Świat nie jest czarno-biały. Sami musimy rozumieć co się dzieje, by wyjaśnić to zaniepokojonemu dziecko. Ale czy rozumiemy?
Wojna dotyka dzieci w sposób bezpośredni. Mały człowiek jest niebywale podatny, nawet odwrócony od telewizora, niby nie słuchając radia, chłonie wszystkie treści. Nagle w zabawie pojawia się nowy wątek, malec naśladuje słyszane dźwięki. Odtwarza co słyszał i widział. Układa klocki i nagle zaczyna wysadzać zbudowany zamek.
Taka zabawa ma dla dzieci wielki sens, pomaga rozpoznać i oswoić rzeczywistość.
W bezpiecznej dla siebie sytuacji dzieci badają niejako to, czego się obawiają i - co najważniejsze - nie one są ofiarami. Nie są w centrum wydarzeń. Są bezpieczne. Nie trzeba takiej zabawy przerywać, ona dzieciom nie szkodzi. Traktujmy ją raczej jako informację o tym, co dziecko próbuje zrozumieć. To może być świetny pretekst do ważnej rozmowy.
Dzieci przecież także zadają trudne pytania.
Śmierć, ból czy cierpienie należą do tej kategorii, a wojna w sposób szczególny, łączy w sobie wszystkie te zagadnienia. Wymagają one wyczucia i delikatności, a dorośli zwykle odczuwają dyskomfort rozmawiając o tym. Nie wolno jednak bać się tych rozmów i trzeba pamiętać że środowisko rodzinne jest najlepszym dla nich środowiskiem. Nie warto także się niepokoić, że powiemy coś nie tak. Nasze dziecko zaakceptuje naszą niewiedzę czy niepewność. Bo ma do nas zaufanie.
Specjaliści są zgodni, że nie jest dobrze, gdy najmłodsi znajdują odpowiedzi przed ekranem telewizora. Obowiązkiem odpowiedzialnego rodzica jest więc taką rozmowę przeprowadzić. Nie wolno udawać, że dziecko nic nie widzi, nie słyszy albo nie rozumie tego co się dzieje. Mądry rodzic wie, jakie treści jego własne dziecko jest w stanie przyjąć i zrozumieć, a jakie są za trudne i niepotrzebne. Tematy które mogą spowodować strach, najlepiej omawiać w taki sposób, by dziecko nie straciło poczucia bezpieczeństwa.
Koniecznie przy okazji takiej trudnej rozmowy, trzeba mówić też o tym, że świat jest także pełen dobrych wydarzeń. Na świecie ludzie o siebie dbają, kochają się, po prostu są szczęśliwi. Jeśli chcemy budować naszym dzieciom kompletny obraz świata, warto byśmy sami o tym pamiętali i pomagali dzieciom to zauważać.
Jeśli my dorośli – rodzice - nie będziemy w stanie pomóc dzieciom uporać się z tym co widzą i słyszą, to może to prowadzić do sytuacji, gdy nasze dziecko będzie miało mniejszą odwagę radzenia sobie w świecie. Może mieć zaburzone poczucie bezpieczeństwa, mniejszą wiarę w siebie i we własne możliwości.
Nie uda się odizolować dziecka od złych, czy tragicznych sytuacji i informacji, ale warto je ograniczać i pamiętać, że dzieci mają niewiarygodnie wielką radości życia, optymizm i chęć działania. Mają także w sobie siłę, która – wbrew temu czego się obawiają rodzice - umożliwia im radzenie sobie z przeżywanymi trudnościami. Rolą rodziców, opiekunów jest wierzyć w tę siłę i ją wspierać.