Reklama.
Gdy w Walentyki Donald Tusk podczas konferencji prasowej poparł akcję „Nazywam się miliard”, można było odczytywać ten gest jako zapowiedź ratyfikacji Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Wiadomo, że proces ratyfikacji wymaga konkretnych kroków i trzeba rozpocząć ten proces jak najszybciej. Mijają jednak kolejne tygodnie, a temat nie powraca – czy dobro tysięcy ofiar przemocy stanie się przedmiotem politycznych przepychanek czy premier zdobędzie się na coś więcej niż tylko symboliczne gesty poparcia?