9 sierpnia podczas konferencji prasowej w Białym Domu prezydent Barack Obama skomentował gorący ostatnio temat inwigilacji obywateli i odniósł się do zarzutów stawianych amerykańskiemu rządowi. Owszem, zadeklarował poparcie dla wysiłków zmierzających do reorganizacji procedur tajnego sądu, który wydaje zezwolenia na inwigilację. Ujawnił także rządową analizę prawną dotyczącą zebranej bazy telefonów obywateli oraz zobowiązał się do wprowadzenia większej przejrzystości pracy Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA).
Potrzebujemy jednak zdecydowanie więcej niż tylko „dokręcenia śruby”, jak to ujął Obama.
Urodzona w 1975 roku w Mostarze (Bośnia i Hercegowina). W Polsce mieszka od 1994 roku. Absolwentka Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego oraz Szkoły Praw Człowieka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Od 2007 roku jest Dyrektorką Amnesty International Polska.
Prywatność to prawo człowieka. Jest gwarantowana traktatami, których Stany Zjednoczone są stroną. Jest też potwierdzona przez międzynarodowe standardy, w których kształtowaniu brały udział amerykańskie władze. Nie ma wątpliwości, że oszałamiający zakres rządowej inwigilacji łączności telefonicznej i Internetu narusza prywatność.
Istnieje program, który zbiera dane dotyczące każdej rozmowy telefonicznej. Zapisy te nie obejmują treści rozmów, ale tzw. metadane, które zebrane stanowią pełne źródło informacji o naszym życiu codziennym: do kogo dzwonimy, kiedy, jak długo i jak często rozmawiamy, gdzie jesteśmy w momencie wykonywania telefonu.
„New York Times” doniósł, że NSA bada wszystkie emaile, które przychodzą do i są wysyłane ze Stanów Zjednoczonych. W zamierzeniu mają wychwytywać informacje związane z terroryzmem lub kontrwywiadem. To oczywiście cel słuszny, ale NSA najwyraźniej myśli, że rozwiązaniem jest nieograniczone, ślepe przeszukiwanie każdego pojedynczego maila.
Dzięki informacjom ujawnionym przez Edwarda Snowdena oraz czasopisma „The Guardian” i „The Washington Post” wiemy, że programy inwigilacji pozwalają pracownikom NSA wyszukiwać i przeglądać prawie wszystko, co robi typowy użytkownik Internetu. E-maile, wideo, zdjęcia, rozmowy i czaty, transfery plików, dane z portali społecznościowych i inne informacje – wszystkie podlegają kontroli. Program PRISM i XKeyscore umożliwiają pracownikom NSA wyszukiwanie i czytanie treści e-maili, czatów na Facebooku, prywatnych wiadomości, a także historii przeglądania.
Jak usprawiedliwia się rząd amerykański? Administracja broni masowego gromadzenia telefonicznych metadanych, twierdząc, że treść rozmów nie jest monitorowana ani rejestrowana. Rządowi prawnicy i amerykański sąd zajmujący się zagranicznym wywiadem i inwigilacją (Foreign Intelligence Surveillance Court) zgodnie twierdzą, że nie jest potrzebny żaden specjalny nakaz, by zbierać metadane – nie jest bowiem naruszana prywatność obywateli. Wygodne tłumaczenie, ale zupełnie nielogiczne.
Co do stosowania programów badających zawartość naszej wirtualnej komunikacji, tłumaczenie amerykańskiego rządu jest jeszcze ciekawsze – programy te przeszukują tylko rozmowy, co do których pracownicy NSA mają „uzasadnione podejrzenie” – 51% pewności, że są prowadzone z „osobami spoza Stanów Zjednoczonych”. Marne pocieszenie dla tych, którzy mieszkają poza granicami Stanów Zjednoczonych.
Rząd amerykański sprowadza zatem wyjaśnienie swoich działań do stwierdzenia „zaufajcie nam”.
Obama powiedział: „Chciałbym wyjaśnić całemu światu i podkreślić po raz kolejny, że Ameryka nie jest zainteresowana szpiegowaniem zwykłych ludzi”. To za mało. Czas naprawić luki prawne, które umożliwiły bezprecedensowe wtargnięcie w nasze życie prywatne.
Doniesienia medialne o tajnych programach amerykańskich agencji rządowych wzbudzają uzasadniony niepokój opinii publicznej. Prowokują również pytania o granice ingerencji w prywatność w imię bezpieczeństwa, rolę prywatnych firm w procederze inwigilacji oraz możliwe środki ochrony obywateli Unii Europejskiej przed naruszeniem ich podstawowych praw.
Dla polskiego społeczeństwa szczególnie istotne jest pytanie o zakres współpracy polskich organów ścigania i służb specjalnych ze służbami innych państw oraz o korzystanie przez zagraniczne podmioty z narzędzi i metod działania, które stoją w sprzeczności z polskimi standardami ochrony praw człowieka. Dyskusja ta zyskuje na aktualności także w kontekście trwających negocjacji handlowych między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi oraz prac nad nowymi ramami prawnymi ochrony prywatności Europejczyków.
Zaniepokojenie problemem tajnych programów masowej inwigilacji jest powszechne i wywołało już reakcje władz m.in. w Niemczech. Niemiecka prokuratura generalna rozpoczęła postępowanie sprawdzające dotyczące inwigilacji prowadzonej przez amerykańskie i brytyjskie służby specjalne. Śledczy zwrócili się do niemieckich służb o udzielenie informacji na ten temat. Jak dotąd nie jest nam znana reakcja władz polskich na doniesienia o inwigilacji polskich obywateli.