Kotlet schabowy, golonka, a także szynki, kindziuki i kiełbasy z wieprzowiny wydają nam się dziś tradycyjnymi, odwiecznymi daniami kuchni polskiej. Ich awans do grona cenionych i opisywanych w książkach kucharskich dań jest stosunkowo świeżej daty i wiąże się z upadkiem staropolskiej kuchni szlacheckiej, która w końcu XVIII i na początku XIX wieku upadła pod naporem francuskiego wyrafinowania, niemieckiej przyzwoitości i ludowej prostoty. Nasze wyobrażenie o odwiecznym panowaniu wieprzowiny w kuchni polskiej oparte jest często na nieporozumieniu i przekonaniu, że kuchnia i jedzenie są czymś niehistorycznym, a więc niezmiennym.
Nie znaczy to jednak, by wieprzowina była w tym dziele całkowicie nieobecna. Pojawia się np. jako jeden z możliwych składników tzw. figatelli, czyli pulpetów. Takie „figatelle” były w kuchni staropolskiej bardzo popularne jako dodatek do francuskich „potazi” (zup), potrawek i rosołów. W długim i jak na siedemnastowieczne standardy szczegółowym przepisie na pulpety wieprzowinę wymieniono jednak na ostatnim, piątym miejscu. Autor zastrzegł przy tym, że może się ona stać składnikiem „figatelli” tylko pod warunkiem, że będzie wystarczająco chuda. Za znacznie lepsze i bardziej odpowiednie do przyrządzenia popularnego smakołyku Czerniecki uznał cielęcinę, kapłona (wykastrowanego i tuczonego koguta), wołowinę i dziczyznę.
Przyjrzyjmy się bliżej zawartości obu wspomnianych wyżej siedemnastowiecznych książek kucharskich. Stanisław Czerniecki w pierwszym rozdziale swego dzieła opisał potrawy mięsne i w tej właśnie części, gdyby autor uznał je za godne uwiecznienia, powinny się znaleźć dania z wieprzowiny. W liczącym także sto receptur rozdziale drugim znalazły się potrawy z ryb. Mnogość i różnorodność dań rybnych, będąca jedną z najważniejszych cech kuchni staropolskiej, wynikała z surowych i długich katolickich postów. Tłumaczy to ograniczenia w spożywaniu nie tylko mięsa, ale także nabiału i jaj. Post nie wyjaśnia jednak ograniczenia spożycia jakiegoś jednego, szczególnego rodzaju mięsa.
