Aplikacja mobilna jako reklamowe medium?
Aplikacja mobilna, która chce odnieść rynkowy sukces powinna być przede wszystkim praktyczna. Czyli nieść za sobą wartość dodaną dla użytkownika. Wartość wielokrotnego użytku. Sukcesu nie zbuduje one time usage. Bez jasno zakomunikowanej korzyści dla potencjalnego instalującego, tworzenie aplikacji może mijać się z celem. Ale czy na pewno? A co, gdy aplikacja jest tworzona głównie w celu rozrywkowym, jako reklamowe medium, wspierające większą kampanie marki?
Katarzyna Dworzyńska - entuzjastka rozwiązań mobilnych. Pomysłodawczyni oraz organizatorka warsztatów Warsaw Speaks Mobile, na które zaprasza najlepszych specjalistów z branży.
Jakiś czas temu głośno było o aplikacji „Pij do naga”, która w dość odważny sposób zachęcała kobiety do picia wody Dobrowianka. Pomysł był bardzo prosty – przystojny facet zdejmował ubranie za każde 2 litry wypitej wody… Ot i cała filozofia działania aplikacji. Wymiar jej praktyczności pozostawię do indywidualnej oceny każdego z Was. Heureka Huge Idea tworząc tę aplikację postawiła przede wszystkim na zabawę, w nienachlany sposób wpisując w nią reklamę marki wody. Cała akcja była częścią większej kampanii, która wówczas prowadzona była także w telewizji, prasie, internecie oraz w punktach sprzedaży, w tym w salonach piękności i salonach fryzjerskich. W rezultacie aplikacja została ściągnięta 1000 – 5000 razy, a jej trailer na youtubie jak dotąd wyświetliło prawie 5 tysiący osób. Dużo czy mało, jak myślicie? Gra była warta świeczki? Zwrócił się koszt wyprodukowania aplikacji? A może wcale nie o to chodziło? Aplikacja miała przede wszystkim dostarczać rozrywki i z tego zobowiązania wywiązała się w 100%. Z praktycznego narzędzia przerodziła się po części w reklamowe medium (jakoś nie chce mi się wierzyć znając piękną płeć, że którakolwiek z Pań rzeczywiście wypijała te 2 litry wody). Zatem reasumując. Aplikacja mobilna = reklamowe medium?
Czy tak to działa? Czy taka aplikacja może realnie wpłynąć na wyniki sprzedaży?
Według Łukasza Kłosowskiego, wydawcy serwisu Gomobi.pl zadaniem tej formy reklamy nie jest podnoszenie sprzedaży, ale bycie cool, zachęcanie użytkowników do share'owania aplikacji, dzielenia się nimi. Ta forma reklamy ma za zadanie budowanie pozytywnego wizerunku marki.
Czy zatem cel postawiony przed aplikacją został osiągnięty? Trudno to zmierzyć. Z jednej strony ilość pobrań aplikacji nie zbyt wysoka, tak samo ilość jej wyświetleń na youtubie. Warto jest inwestować w ten kanał, poświęcać czas i pieniądze?
Według Piotra Adamczyka, Mobile and emerging platforms Managera z domu mediowego MEC, do aplikacji należy podejść bardziej praktycznie i pragmatycznie.
Patrzenie na aplikacje jako na medium reklamowe jest trochę naiwne. Zakładamy, że stworzymy aplikacje a konsument ją pobierze i będzie z niej korzystał - w ten sposób za jej pośrednictwem będziemy mogli się z nim komunikować. To model idealny, nie mający nic wspólnego z rzeczywistością. Przede wszystkim nie spotkałem się z aplikacją, która by spełniała powyższe założenia. Lepiej podejść do kwestii aplikacji bardziej praktycznie i pragmatycznie – tak jak podchodzą do niej konsumenci. „Po co mi ta aplikacja?” „co będę miał z tego, że ją zainstaluję?” – to są pytania które trzeba sobie zadać myśląc o aplikacji. Jeżeli nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na powyższe pytania, darujmy sobie robienie aplikacji – szkoda pieniędzy i czasu.
Aplikacja mobilna sama w sobie na pewno nie może być reklamowym medium. Natomiast jeśli niesie za sobą jakąś wartość dodaną, będzie pomagała w komunikacji na linii marka – konsument, to może się okazać, że dzięki niej Klient wybierze naszą markę, a nie markę konsumenta.
Jeżeli aplikacja sprawi, że konsument będzie miał łatwiej, szybciej, przyjemniej – to spełniła swoją role. Taki konsument wybierze naszą markę, a nie konkurenta – nie dlatego, że to my mamy aplikacje – tylko dlatego, że dzięki niej jest mu z nami zwyczajnie łatwiej. – mówi Piotr Adamczyk.