Kolejny głos na ciągle bulwersujący temat: prostytucja. O książce „czarodziejki.com” blogowy wpis – na „opinie w Małym Mieście”. I zachęta: „Jeżeli podoba Ci się ta notka, zastanów się, czy nie pokazać jej innym!” Podoba. To pokazuję…
Autorka bulwersujących książek „czarodziejki.com” i "RAJ", tłumaczka amerykańskiego bestsellera „Full Service”.
Natalia D., jedna z wiernych „Randkowych” fanek, poleciła mi do przeczytania „czarodziejki.com” pisząc, że: „książka jest dialogiem warszawskich dziewczyn, co Panom umilają czas”. Książka taka, że łapię się za brzuszek co chwila ze śmiechu, bo niektóre opisane sytuacje są prześmieszne. Niektóre przeobrzydliwe, a jeszcze inne straszne i po prostu smutne.
Gdy rozmawiam o prostytucji z matką, zawsze się z nią kłócę. Rodzicielka ma pogląd, który chyba podziela wiele osób. Mianowicie, że „No co! Najłatwiej to nogi rozłożyć. Duża, szybka kasa i przyjemność czasem.” Czekać tylko aż splunie z obrzydzeniem i pogardą na ziemię. Na szczęście, widząc moją oburzoną minę, tego nie robi. Najłatwiej osądzać, prawda?
Myślę, że zdecydowana część dziewczyn, które pracują w burdelach, nie są tam z chęci zaspokojenia swoich potrzeb. Bo co to za przyjemność wystawiać dupsko pięciu klientom dziennie? Uważam, że prostytutki to dziewczyny biedne, pokrzywdzone przez los i nierzadko przyciśnięte do muru przez sytuację w której się znalazły. Natomiast takie „rasowe dziwki” na dodatek są rozgoryczone, w wiecznym rozkroku pomiędzy tym co robią, a tym co czują. O tym jednak wszyscy wiemy i jesteśmy tego świadomi. Zastanówmy się więc nad drugą stroną.
„Jestem kobietą upadłą, chyba od tego muszę tę spowiedź zacząć.” – tak zaczyna się jedna z opowieści dziewczyny, która pracuje w burdelu. Dla mnie brzmi to gorzko i żałośnie.
Dlaczego ludzie gardzą dziwkami? Jedyną osobą, która może gardzić dziwką, jest sama dziwka. Bo to przecież ona musi schować swoją dumę do kieszeni, a czasami nawet wypieprzyć ją za drzwi zatrzaskowe bez możliwości powrotu. Musi patrzeć codziennie w lustro. Codziennie musi zbierać siły, żeby do pracy dotrzeć i robić co do niej należy.
To, że robią to faceci, jest dla mnie oczywiste. Dla nich te kobiety to tylko kawał mięcha do splądrowania. I to, że w tej sytuacji Ci faceci właśnie są hipokrytami, też jest oczywiste. W końcu są wdzięczni dziwkom za zaspokojenie swoich żądzy. Opluwają je, a tak na prawdę ich pragną, bo nikt bezpłatnie seksu z nimi uprawiać nie chce.
Inna sprawa tyczy się kobiet. Nie rozumiem ich podejścia w ogóle. Niech jedna z drugą, która tak uważa, przeczyta „czarodziejki.com” i trochę się zastanowi. Niech jedna z drugą sama da dupy i zobaczy jak się będzie czuła. Czy ochoczo będzie wyciągała dłoń po pieniążki (przecież tak łatwe do zdobycia). Niech jedna z drugą pomyśli, że dziwka to kobieta tak samo skonstruowana jak ona. Że ile trzeba mieć samozaparcia i determinacji, żeby dać się „wy***hać” starcom, cwaniaczkom, skurwysynom czy dziwnym obcokrajowcom.
Dla mnie bycie dziwką to permanentna walka ze sobą w sobie. To zasypianie i budzenie się ze strasznym poczuciem winy. To styl życia, epizod, który ciągnie się za Tobą do końca życia jak smród. To nałóg. To presja. To stygmatyzacja. To rzeczywiście szybkie i duże pieniądze. Pieniądze których nie zazdroszczę i mam nadzieję, że nigdy sięgnąć po nie nie będę musiała.
Na koniec życzę tym wszystkim „czystym i bez skazy”, żeby nie musieli stanąć przed wyborem: Dać dupy, czy „dać dupy”?