Premier Wielkiej Brytanii zajął się sprawą, do której politycy rzadko się schylają: nagość, seks, żądze – pornografią. Ni stąd ni zowąd oświadczył, że skoro większość obywateli jego kraju jest za ochroną dzieci i młodocianych przed łatwym dostępem do pornografii, to może właśnie od tego jest rząd, żeby i takie rzeczy załatwiać?
Autorka bulwersujących książek „czarodziejki.com” i "RAJ", tłumaczka amerykańskiego bestsellera „Full Service”.
Pełne prywatności i wolne od oficjalnych sloganów przemówienie Premiera Davida Camerona z minionego poniedziałku można przeczytać pod adresem:
https://www.gov.uk/government/speeches/the-internet-and-pornography-prime-minister-calls-for-action
Mały cytat: „Całe moje przemówienie sprowadza się do określenia, jakim społeczeństwem chcemy być. Ja chciałbym widzieć Wielką Brytanię jako najlepsze miejsce do rozwoju rodziny. Miejsce, w którym wasze dzieci są bezpieczne. Gdzie będzie poczucie dobra i zła oraz granic między nimi. Gdzie dzieci będą mogły być dziećmi. Zrobię wszystko, żeby to osiągnąć. Chrońmy najsłabszych w naszym społeczeństwie, chrońmy niewinność, chrońmy dzieciństwo. To jest stawką. Zrobię wszystko, aby nasze dzieci były bezpiecznie.”
Streszczając całość w kilku zdaniach:
1. GB pod koniec tego roku wprowadzi systemową blokadę dostępu do wszystkich stron pornograficznych w sieci poprzez zastosowanie właściwych filtrów już u dystrybutorów Internetu.
2. Osoby, które będą chciały mieć do pornografii dostęp, będą go miały po wcześniejszym wystąpieniu do swoich operatorów z prośbą o to.
3. Poza dotychczasowym klasyfikowaniem pornografii dziecięcej jako przestępstwa, również obrazy przedstawiające gwałt będą traktowane podobnie.
4. Powyższe procedury w żadnym stopniu nie będą ograniczały swobody ruchu w sieci. Choć właściwe służby będą oczywiście dysponowały danymi na temat seksualnych preferencji obywateli, chcących pornografię oglądać.
Ja wiem, że są wakacje, że premier D. Tusk ma ważniejsze problemy z tegorocznym budżetem i długim jak u Pinokio nosem swojego ministra, ale wydaje mi się, że jeśli gdzieś w Europie jakiś polityk niespodziewanie zajmuje się drażliwą, ale ważną sprawą – to zwyczajnie trzeba go poprzeć. I swoim obywatelom zaproponować to samo. Mimo wątpliwości z powyższego punku czwartego…