Portrety tych dwóch rewolucyjnych przywódców wiszą na Kubie wszędzie – w każdym prawie domu i w każdym miejscu publicznym: sklepie, kawiarni, na dworcu autobusowym i w rozmaitych ważniejszych i mniej ważnych urzędach.
Obserwator z zewnątrz nie może się jednak oprzeć przekonaniu, że wizerunek Fidela Castro umieszczany jest niejako z obowiązku i może trochę z przyzwyczajenia. Pamiętam, jak zaprzyjaźnieni Kubańczycy pisali mi po śmierci El Comandante, że nie mogą się już doczekać końca oficjalnej żałoby, bo obowiązuje prohibicja na alkohol i zamknięta są salsoteki. Stąd mój wniosek, że chyba nie było wielkiej rozpaczy wśród Kubańczyków z powodu utraty kontrowersyjnego przywódcy.
Zgoła inaczej przedstawia się stosunek społeczeństwa kubańskiego do Ernesta Che Guevary, którym był prawą ręką Castro w pierwszym etapie rewolucyjnych przemian. W przypadku Che wyraźnie daje się zauważyć kult i rzeczywiste uwielbienie, jakim darzą go wszyscy Kubańczycy. Zresztą nie tylko naród kubański, ale także lewicujące środowiska społeczne w wielu krajach świata. Kobiety kochają się w nim jak w gwiazdorze filmowym – fakt, że był przystojny i urokliwy, a mężczyźni widzą w nim siebie z czasów swojej młodości – rewolucyjnego romantyka, człowieka przepełnionego ideami, w które wierzył i których nie zaprzedał. Utopijne pomysły Che Guevary nie były podszyte politycznym wyrachowaniem, lecz wiarą, że rewolucja może przynieść wiele dobrego, polepszając byt najbiedniejszych warstw społeczeństwa.
Poległ młodo, zaledwie w wieku 39 lat, podczas organizowania rewolucyjnej partyzantki w Boliwii. Wtedy właśnie na Kubie zapanowała prawdziwa rozpacz i autentyczna żałoba. Ale wtedy zdobycze kubańskiej komunistycznej rewolty miały się jeszcze dobrze, choć Che Guevara przewidywał, że droga, którą podąża Fidel Castro, sprowadzi na kraj poważne problemy. I nie pomylił się. Mniej oficjalna wersja wydarzeń historycznych utrzymuje, że Che opuścił Kubę i pojechał realizować swe ideały gdzie indziej, ponieważ nie chciał, jako członek rządu, ponosić współodpowiedzialności za błędne decyzje Fidela Castro. Decyzje te polegały m.in. na utrzymywaniu stosunków gospodarczych i politycznej przyjaźni wyłącznie z jednym partnerem, jakim był w owym czasie Związek Radziecki. Do czego taka polityka doprowadziła Kubę, powszechnie wiadomo. I wiadomo też, kto ponosi za to winę. Bo przecież naiwnością była wiara w wieczną przyjaźń narodów, opartą na politycznych spekulacjach, zamiast na zdrowych ekonomicznych realiach, zwłaszcza w sytuacji, kiedy każdemu z partnerów wali się grunt pod nogami.
Wielu Kubańczyków jest zdania, że to może lepiej dla Che, że zginął jako bohater na tyle wcześnie, że nie zdążył zobaczyć, do czego doprowadziła Kubę dyktatura Fidela Castro, który zdobywszy władzę zatracił swoje pierwotne ideały rewolucyjne. Che Guevara nigdy nie sprzeniewierzył się swoim ideałom, stracił za nie życie i dlatego to właśnie jemu oddaje się prawdziwą cześć i darzy takim uwielbieniem.
Kto wie, jak potoczyłyby się losy Kuby, gdyby jednak Che pozostał na wyspie i żył równie długo jak Fidel? Czy Ernesto, jako minister finansów i prezes kubańskiego banku centralnego, zdołałby przekonać El Comandante, aby zlikwidować na Kubie pieniądze i wprowadzić handel bezgotówkowy? Historia tu trochę zachichotała, bo ten utopijny pomysł Che Guevary praktycznie się już ziścił i to bez udziału samego pomysłodawcy. Kubańskie peso nie przedstawia obecnie żadnej wartości. Kubańczycy otrzymują „na kartki” znikome ilości najpotrzebniejszych produktów spożywczych oraz przydział artykułów przemysłowych. Na prowincji ludność stara się być samowystarczalna, a niedobory we własnej produkcji uzupełniać poprzez handel wymienny. W miastach zakupi robi się w sklepach walutowych, gdzie trzeba się zaopatrywać nawet w podstawowe produkty wytwarzane na Kubie lub te z importu, które mają horrendalnie wysokie ceny, ponieważ z powodu embarga docierają na Kubę jakąś dziwaczną drogą, poprzez ręce wielu pośredników.
Za to kubańskie monety i banknoty peso z wizerunkiem Che Guevary sprzedają się świetnie za cenę wielokrotnie większą od wartości nominalnej, ponieważ są jedną z najbardziej poszukiwanych przez turystów pamiątek. Właściwie to Che nakręca swoim wizerunkiem większość branży pamiątkarskiej na Kubie.. Nikt z zagranicznych turystów nie kupuje portretów Fidela Castro. Każdy wraca do siebie do kraju z cygarami i portretem Ernesto, choćby na podkładce pod kubek lub magnesiku na lodówkę.
Nawet najsłynniejszy kubański zespół muzyczny Buena Vista Social Club wykonuje utwór, w którym oddaje hołd powszechnie uwielbianemu comandante Che Guevara.
https://www.youtube.com/watch?v=JcPm5Rn36Kw
Zapraszam także do lektury naszej (mojej i mojej córki Moniki Abdelaziz) książki o współczesnym Egipcie pt. „Księżyc zza nikabu”.