Ostatnie dwa wpisy poświęciłem Zjednoczonej Prawicy. Dzisiaj zanalizuję sytuację Platformy Obywatelskiej wraz z jej podmiotami towarzyszącymi. Szykując się do tego wpisu odbyłem kilkanaście rozmów z politykami partii, ale też przeczytałem kilka książek, które zarysowały jej wewnętrze zależności i wpływy. A te wpływy są kluczowe w każdej organizacji rysując układ sił. Moja analiza ma na celu odpowiedzieć na pytanie w co przepoczwarza się PO, a także jakie będzie jej możliwe przywództwo.
Pamiętajcie, podobnie jak wielki mistrz dyplomacji i polityki Charles-Maurice de Talleyrand „ja nie pochwalam ani nie potępiam, ja tylko opowiadam”.
Mit Platformy Obywatelskiej jako ruchu społecznego
Platforma Obywatelska nigdy nie była ruchem społecznym. Była za to dobrze zorganizowaną organizacją pod względem komunikacyjnym. Trzech tenorów (Maciej Płażyński, Andrzej Olechowski, Donald Tusk) zaczynało przygodę, ponieważ dla ludzi dawnego Kongresu Liberalno-Demokratycznego to było: być lub nie być w polityce. Ruch obywatelski wymyślono na potrzeby dopasowania narracji Andrzeja Olechowskiego do rzeczywistości tworzenia partii. Potrzebowano mitu założycielskiego i tego, o czym mówimy w klasycznym marketingu konsumenckim czyli odróżnienia się od innych graczy areny politycznej. Dlatego m.in. wymyślono idee prawyborów do parlamentu. Wielu wyborców ma żal, że Platforma Obywatelska odeszła od twarzy konserwatywnoliberalnej na rzecz liberalnej z akcentami progresywnymi. Wyborcy Ci zapominają, że najmocniejszym korzeniem PO było środowisko liberałów z dawnej KLD i to właśnie te poglądy były de facto jej kolebką. Przypomnijmy, że do tych liberałów należeli m.in. Donald Tusk i Grzegorz Schetyna – wtedy jeden z najbliższych współpracowników tego pierwszego.
Etap kolejny to wykrystalizowanie się przywództwa Donalda Tuska z silnymi osobowościami satelickimi w osobach Jana Rokity i Pawła Piskorskiego. To jest ten moment, kiedy Rokita proponuje, żeby Tusk startował na prezydenta, a on ogłasza się w kampanii „premierem z Krakowa” (tak głosił jego slogan wyborczy). Dzisiaj już wiemy, że w razie wygrania wyborów prezydenckich Platforma Obywatelska desygnowałaby na premiera najprawdopodobniej Grzegorza Schetynę. Dlaczego? Ponieważ wewnętrzna polityka to wpływy i szable (ilość członków będących twoimi zwolennikami), a nie ładne zdjęcia w tabloidach. Liderzy kongresu nauczeni porażką w wyborach na szefa Unii Wolności nie tworzyli struktur partyjnych, ale twarde, karne i zdyscyplinowane wojsko – Schetyna był w tym arcymistrzem. Na poziomie przywództwa partii ten kto rzuca wyzwanie liderowi wygrywa lub odchodzi. Tak było w przypadku Rokity i Tuska. W konsekwencji ten pierwszy musiał odejść. Stety lub niestety nie ma nic pomiędzy. Z pojedynku wychodzi tylko jeden. Zwycięzca bierze wszystko.
Każda partia polityczna przypomina bardziej arenę gladiatorów, aniżeli kółko różańcowe. I obserwatorzy, w tym wyborcy powinni to zaakceptować. Choć tych gladiatorów często łączy ze sobą szorstka i głęboka przyjaźń.
Polityka to kobieta, jej mężem jest wizerunek, ale wierna jest słodkogorzkiemu kochankowi jakim jest pragmatyzm.
W polityce wygrywa pragmatyzm przywódczy, a nie dobre intencje
Wielu sympatyków i działaczy PO miało pretensje do jej byłego przewodniczącego i symbolu zwycięstw Donalda Tuska, że nie przygotował swoich następców. W wielu wywiadach tłumaczył on, że przecież przywództwo polityczne się wywalcza, a nie dostaje. W tym miejscu trudno się z nim nie zgodzić.
Przywódcę tworzą jego porażki i zwycięstwa, jak również lęki i ich przełamania. Walka hartuje i lepi. Mało kto pamięta, że ten Donald Tusk poniósł dwie spektakularne porażki. Pierwszą było nie wejście do sejmu z KLD, a drugą odniósł w wyborach prezydenckich w 2005 roku. Po tych załamaniach musiał wstać, natchnąć ludzi i zacząć wygrywać, co zresztą zrobił.
Wbrew pozorom Platforma Obywatelska ma największy potencjał przywódczy spośród obozu opozycyjnego, poza liderem zaprawionym w bojach. Zarówno Władysław Kosiniak-Kamysz, jak i Włodzimierz Czarzasty osiągnęli realne wyniki. Partie, jak i ich wyborcy mają zaufanie do ich przywództwa. Borys Budka ma to wszystko przed sobą. Prawdziwa walka o bycie pierwszym dopiero się zacznie. Jak dotąd wyborcy i działacze mieli sympatie i antypatie pomiędzy starą PO reprezentowaną przez takich liderów jak Schetyna, Neumann czy Witczak, a nową mającą twarz Budki, Tomczyka czy Trzaskowskiego. Zbliża się moment, kiedy to oni stoczą walkę o przywództwo pomiędzy sobą. Walka jest nieunikniona, bo taka jest natura przywództwa politycznego. Taka jest również natura polityki, której metaforą jest arena.
Wszystkie wyzwania Borysa Budki
Po pierwszych wtopach z podwyżkami i piątką dla zwierząt Borys Budka chce uciec do przodu. Z moich informacji wynika, że zlecił napisanie nowej deklaracji ideowej i rozpoczął wewnętrzną dyskusję, o tym jaką partią ma być PO. Problem w tym, że do pisania programu zatrudnił dwóch doświadczonych polityków, ale i zarazem oddanych zwolenników Grzegorza Schetyny, czyli Rafała Grupińskiego i Tomasza Siemoniaka. Wygląda to trochę tak, jakby chciał zyskać czas. Problem w tym, że tego czasu nie ma, a jak wiemy wojsko Schetyny jest karne i lojalne. Oddając pole ludziom Schetyny pokazuje członkom i sympatyków, że nie ma swoich ludzi. To jest błąd, który może kosztować go przywództwo.
Nastroje w partii są takie, że oczekuje się od przewodniczącego pierwszego politycznego morderstwa, którego jeszcze nie popełnił. W skrócie: ma sobie pobrudzić ręce. Grzegorz Schetyna specjalnie ustąpił nie podejmując walki na arenie zastawiając pułapkę na niedoświadczonego lidera. Pułapką jest Nowoczesna pozostawiona jako niezależny byt polityczny. Używając nomenklatury Ziobry, ocenił następcę jako miękiszona. Lokalne struktury naciskają na wchłonięcie nowoczesnych, a Budka musi się przełamać, ponieważ w innym przypadku jego kariera w roli lidera skończy się szybciej niż planował. Tu nie ma miejsca na fuzję. Jest tylko jedna możliwość: wrogie przejęcie. Problem jest duży i strukturalny. Struktury Nowoczesnej i Platformy nie darzą się sympatią - mówiąc najdelikatniej. Ponieważ koła PO są z reguły większe, to one naciskają na wchłonięcie nowoczesnych, którzy niejednokrotnie nacisnęli platformersom na odciski w poszczególnych elekcjach. Żądają przywołania ich do porządku i pokazania im gdzie jest miejsce w szeregu.
Oczekiwania od przywództwa PO są duże. Przede wszystkim odzyskanie wiary w zwycięstwo. Uważa się, że głównym problemem partii jest brak profesjonalizacji, w tym zaplecza eksperckiego, który kiedyś gromadził się wokół Instytutu Obywatelskiego (think tanku PO). Kolejnym wyzwaniem będzie odświeżenie szyldu (marki), w tym znalezienia języka trafiającego do wyborców i pokazanie stojących za nim twarzy. Ostatnim i chyba najważniejszym jest sprawienie, że szyld ten będzie symbolem skuteczności.
Atrakcyjność w polityce ma twarz nadziei, a owa niewiasta bierze się z wizerunku i reputacji pozostającej po konkretnych decyzjach i działaniach politycznych. Głównym zarzutem pod rządami Schetyny był brak treści w PO, ale głównym atutem było przełamanie się i wyjście do ludzi. Borys Budka ma grunt, teraz musi postawić solidne fundamenty w postaci programu, nowego języka, i nowych twarzy kojarzących się zarówno ze skutecznością, jak i samą Platformą. Zadanie trudne, ale wykonalne. Na naszych oczach rodzą się nowe gwiazdy PO.
Nowe gwiazdy Platformy Obywatelskiej
Ryba psuje się od głowy. W polityce lider popełnia błędy, szczególnie wtedy, kiedy nie ma zaufanych ludzi wokół siebie. Wyzwaniem dla Budki staje się odświeżenie przywództwa w regionach, bowiem Schetyna ułożył je pod siebie. Covidowe jiu-jitsu objawiło kilka gwiazd w samorządach. Skupię się na Wielkopolsce, bo rozgrywka w tym regionie wydaje się niezwykle ciekawa. Podczas gdy media widzą w Prezydencie Jaśkowiaku lidera, struktury dostrzegają pracę i ruchy marszałka województwa Marka Woźniaka. Typowany jest przez nich na nową gwiazdę wielkopolskiej Platformy. W wyborach do sejmiku zdobył z Poznania rekordowe 58 tys. głosów. Ma wszystko aby być skutecznym liderem partyjnym, którego oczekują wyborcy i struktury. Na jego korzyść przemawia gruntowne doświadczenie w administracji, potencjał wyborczy i wizerunkowy, a także kompetencje. Marszałek Woźniak znany jest m.in. w środowisku jako ekspert ds. polityki regionalnej. Akceptowany i szanowany jest przez wszystkie frakcje lokalnych baronów. To niewątpliwy atut w czasach kryzysu.
Poza tym ma w gronie swoich zastępców potencjalnych następców. I to warto zaznaczyć. Autentycznego lidera można rozpoznać, po jakości następców i sprawnym zespole. Uwagę zwracają na siebie jego zastępcy: Jacek Bogusławski nadzorący gospodarkę i sport, a Paulina Stochniałek zdrowie.
Na peryferiach metropolii błyszczy już rozpoznawalny burmistrz Chodzieży Jacek Gursz. Nowym odkryciem partii może okazać się natomiast Starosta Wolsztyński Jacek Skrobisz, którego specjalnością stały się polityczne rezurekcje. W przeszłości był wicestarostą, z przerwą na bycie wielkopolskim wicekuratorem oświaty. Wrócił na fotel starosty w wielkim stylu. Jako lider umie postawić na swoim i za to budzi szacunek nawet wśród swoich oponentów. Na szpitalu miał polec, a pod jego rządami rozkwita i pozyskuje wszystkie możliwe dofinansowania. Pozyskał rekordowe środki od Wojewody na lokalne drogi, choć otwarcie przyznaje się do szefostwa Platformy Obywatelskiej w powiecie wolsztyńskim. Na razie jego praca dostrzegalna jest na szczeblu lokalnym i wojewódzkim, ale już niedługo może być rozpoznawany na szczeblu ogólnopolskim. Warto zapamiętać to nazwisko.
W ławach poselskich nadal o przebicie się do pierwszej ligi walczy Jakub Rutnicki, uznawany w swoim okręgu za tytana pracy organicznej. Natomiast w trzecim rzędzie tych samych ław ukrywa się talent polskiej dyplomacji w postaci prof. Killiona Munyamy. Profesor Munyama jest doktorem habilitowanym ekonomii i specjalistą w zakresie instytucji finansowych. Jest również cenionym ekspertem w Radzie Europy. Specjalizuje się w dyplomacji poselskiej i gospodarczej ze szczególnym uwzględnieniem regionu Afryki i Bliskiego Wschodu.
W samej Wielkopolsce jest potencjał diamentów przywódczych. Pozostaje pytanie czy Borys Budka go dostrzeże i wydobędzie?
Plan gry
Ponieważ Polska posiada rekordowe zadłużenie Prawo i Sprawiedliwość będzie sięgać do portfeli ludzi pracujących. Zapowiedzi głoszą, że pełnemu ozusowieniu mają podlegać również podatnicy będący na etacie i prowadzący działalność gospodarczą. Tonący brzytwy się chwyta. Premier zapowiedział, że cały sektor publiczny nie dostanie ani trzynastek, ani nagród. Prawie pewne staje się, że również emeryci nie dostaną swoich trzynastych i czternastych emerytur. Cały czas jest pytanie, czy 500+ uda się utrzymać? Gorszą wiadomością, dla premiera, jak i całego PiS jest fakt, że zaostrzenie kursu spowodowało brak zaufania do Polski. Brak zaufania przekłada się na portfel, ponieważ dzisiaj koszt obsługi długu, na jaki polski rząd nas skazuje jest większy aniżeli koszt obsługi długu np. Grecji. Nie ma czego rozdawać, ale jest co zabierać.
1) Platforma Obywatelska musi wykorzystać sytuację i zabrać się na serio za pisanie programu gospodarczego i zdrowotnego. Ponieważ te dwie sfery są kluczowe ze względu na wygranie wyborów, jak i utrzymanie władzy. Kryzys dotknął każdego z nas we wspomnianych obszarach. Liderem opozycji będzie ten, kto przedstawi wiarygodny plan reform i wyjścia z zapaści, a ponad to będzie wiarygodnie go komunikował.
2) Borys Budka powinien jak najszybciej posprzątać w swoje podwórko i przygotować struktury do walki o zwycięstwo. Żeby posprzątać należy zorganizować nowe wybory i pokazać twarze z programem.
3) Narysować oś podziału w oparciu o zdrowie, gospodarkę i bezpieczeństwo. Nawet nudną teorię można ubrać w emocje, czego doświadczył brutalnie Jarosław Kaczyński na debacie z Donaldem Tuskiem. Słynna Pani pielęgniarka ze szpitala, mówi Wam to coś?
4) Borys Budka musi przejść przemianę, taką jaką przeszedł Donald Tusk. Jeśli mu się uda, to Platforma Obywatelska wróci na świecznik z nowymi twarzami.
Podsumowanie
Przywództwo jest tym ciekawsze, im ciekawsze są czasy, które go tworzą. Borys Budka ma niepowtarzalną szansę stania się kreatorem historii i zapisania się w jej annałach jako lider. Pytanie czy będzie umiał się przełamać? Sprzyjają mu okoliczności. Posiada struktury, które niczym broń, kiedy są skalibrowane i wycelowane w odpowiednią stronę potrafią być niebezpieczne. Przekonał się o tym Andrzej Duda w kampanii wyborczej wygrywając o włos. Problem polega na tym, że mieć broń, a umieć z niej strzelać to dwie różne kwestie. Ostatnia aktywność Grzegorza Schetyny pokazuje, że on nie odpuścił, tylko zmienił strategię. Nadszedł czas próby nowych liderów. Wiarygodność budować będą zwycięstwa i konsekwencja. Głównymi wyzwaniami lidera PO będzie: zjednoczenie środowiska Koalicji Obywatelskiej, nalanie w nią treści, uwolnienie potencjału struktur i przedstawienia spójnej i wiarygodnej wizji Polski postcovidowej Polakom. Proste, ale nie łatwe.