Podczas gdy większość publicystów zastanawia się czy Donald Tusk wraca, ja stawiam tezę: wraca by zrealizować swoje marzenie. Jakie? Były Premier i Przewodniczący Rady Europejskiej, a obecnie szef EPP ma chrapkę na stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej po zakończeniu kadencji Ursuli Von Der Leyen.
Od wczoraj wiemy już, że badania exit poll w Rzeszowie wykazały, że kandydat opozycji wygrywa w pierwszej turze wyborów uzupełniających na urząd Prezydenta tego miasta. Dodajmy jeszcze dwa fakty: (1) badanie to ma margines błędu w granicach 3%; (2) wygrana Fijołka to nie jedyna wygrana kandydata opozycji tego dnia w pierwszej turze - w Wielkopolsce wygrywa wybory Paweł Przepióra na urząd Wójta Gminy Dopiewo - kandydat PiS ponosi porażkę.
Rano w rozmowie Mazurka w RMF FM Marek Suski daje do zrozumienia, że Donald Tusk to chłopiec na posyłki Angeli Merkel, a wygrana w Rzeszowie to premia za zjednoczenie dla opozycji.
W mojej opinii PiS ma już sondaże, z których wynika, że zapowiedzi obietnic z Polskiego Ładu nie przełożą się na wynik wyborczy. Wyraźnie polityczny klimat się zmienia. Dodatkowo uważam, że Donald Tusk jako szef EPP ma także swoje sondaże mówiące o tym jak jego powrót mógłby podziałać na członków Platformy Obywatelskiej, ale i innych partii opozycyjnych. Powiedzmy sobie szczerze: podziała mobilizująco.
Nie łudziłbym się na miejscu polityków PiSu, że Premier Tusk grozi tylko palcem. Używając metafory piłkarskiej on nie widzi siebie jako trenera, a raczej jako snajpera, który wchodzi z ławki rezerwowej na ostatnie 10 minut by strzelić decydującego gola. Jeśli Kaczyński traktował Ziobro i Gowina w kategorii czarnych chmur, to Tusk w polskiej polityce zwiastuje dla obecnej władzy śmiercionośny sztorm.
Donald Tusk Przewodniczącym Komisji Europejskiej
Jeśli wydaje się Wam to nieprawdopodobne, to zaznaczam, że Premier Tusk był
już typowany na stanowisko Przewodniczącego Komisji Europejskiej. Wtedy jego przeciwnicy wskazywali, że dopiero co zwolnił wakat na stanowisku Przewodniczącego Rady Europejskiej. Dodajmy, że w Brukseli bardzo mocno pilnuje się konwenansów, wizerunku i talentów. Szczególnie tak jasnych gwiazd jak Donald Tusk. W czasie kryzysu wywołanego Brexitem wziął na siebie przywództwo stając się idolem euroentuzjastów. Stawiam tezę, że grę o te stanowisko Donald Tusk toczy dalej. Żeby objął tekę Premiera Europy musi stać się symbolem skuteczności przywództwa i nowej nadzieji. W tej sytuacji nie ma nic lepszego niż wrócić na stare podwórko, które skądinąd stało się symbolem czkawki demokracji, i jak to dobry szeryf ma w zwyczaju pozamiatać. Gdyby powiodłaby mu się ta misja, to ma otwartą drogę do stanowiska Przewodniczącego Komisji Europejskiej. Dlaczego? Ponieważ stanie się żywym symbolem demokracji i wartości europejskich. Może nawet zostałby nominowany do pokojowej nagrody Nobla. A taki Tusk stałby się murowanym kandydatem do tego stanowiska.
Plan Tuska
Wejść do gry teraz, możliwe dotkliwie zniechęcić do wyborów Zjednoczoną Prawicę i umeblować opozycję tak by do wyborów powstała polska wersja Europejskiej Partii Ludowej, która złożona by była z Polski 2050, PSL, Porozumienia i Platformy Obywatelskiej. W tej konfiguracji to z natury rzeczy ta ostatnia będzie jej liderem. Szacuję, że taki twór mógłby liczyć na co najmniej 40% poparcia. Obok niej pewnie powstałby drugi blok centrolewicowy z poparciem między 9 a 12%.
W planie Tuska ważniejsze jest to, że taka partia chadecka miałaby zdolność do podebrania między 2 a 5 procent wyborców Zjednoczonej Prawicy. Jeśli doliczymy procenty urwane przez silną centrolewicę i rosnącą siłę na prawej stronie w postaci Konfederacji, to Prawo i Sprawiedliwość wróciłoby do poziomu między 25 a 30% poparcia.
Kluczem do władzy są wybory. Co by nie powiedzieć, stronie opozycyjnej nie powinno zależeć na przedterminowych wyborach do parlamentu. Po pierwsze, to rządzący mają wszystkie zasoby do tego by wygrywać wybory - w tym kapitał i media. Po drugie, jeśli dzisiaj jakimś cudem opozycja wygrałaby przyspieszone wybory, to rząd będzie tak rozdrobniony, że sprawne rządzenie byłoby prawie niemożliwe. Ponadto konflikty w obozie rządzącym są tak duże, że wybory na dzień dzisiejszy są wręcz wybawieniem dla Jarosława Kaczyńskiego i jego obozu.
Co ma wspólnego start do Senatu RP Tuska i wybór Konrada Fijołka na urząd Prezydenta Rzeszowa?
Wracający Donald Tusk do polskiej polityki może, ale nie koniecznie musi, objąć stanowisko szefa PO. Z moich informacji pewny jest jednak start w wyborach uzupełniających do Senatu RP. Dlaczego? Sam jego powrót na nowo spolaryzuje scenę polityczną. Dotychczasowy podział nie będzie miał już sensu, a sytuacja diametralnie się zmieni. Po pierwsze, Premier Kaczyński doświadczeniem 2007 roku trzy razy się zastanowi zanim zrobi wcześniejsze wybory, a jeśli je przegra to rychło do władzy nie wróci. Przedsmakiem będą miały być wybory uzupełniające do Senatu RP. Donald Tusk lubił pokazywać Jarosławowi Kaczyńskiemu swoją siłę. Po wygranej Fijołka w pierwszej turze Tusk ma pewność, że jest właściwy klimat polityczny do jego powrotu,
a w murze Zjednoczonej Prawicy widać już nie pęknięcia, a całe wyłomy.
Według moich informacji Donald Tusk raczej nie obejmie szefostwa w PO, a skupi się
na budowaniu EPP i może dlatego właśnie mandat senacki jest więcej niż prawdopodobny.
Z jednej strony będzie miał wpływ na politykę, a z drugiej strony będzie miał tyle czasu, aby dalej budować potęgę EPP. Autorytet Premiera Tuska jest tak duży, że przy nim przywództwo Hołowni, Czrzastego, Kosiniaka-Kamysza, Budki czy nawet Trzaskowskiego wypada po prostu blado. Siła przywództwa wynika z autorytetu, reputacji i umiejętności komunikacyjnych lidera - wszystkie te elementy są po stronie byłego premiera. Czy będzie szefem PO czy też nie, to on będzie rozdawał karty na opozycji. Ponadto jego autorytet pozwoli opozycji na mobilizacje zasobów (w tym kapitału) do wyborów. A ostatnie konflikty wewnątrz Platformy Obywatelskiej szybko się zakończą, ponieważ wszyscy jej członkowie, a baroni w szczególności wiedzą, że Tusk z nikim się nie cacka. Będąc szefem EPP nadal będzie szefem Budki i Kosiniaka-Kamysza.
Poza tym Senat RP z jego udziałem zyska na ważności.
Poparcia dla partii politycznych łatwo się nie sumują, ale już kolejne symbole zwycięstwa łatwo przekonują elektoraty, ponieważ każdy z nas chce być w zwycięskiej drużynie.
Dzisiaj dochodzi do spotkania na linii Tusk-Budka. Data jest nieprzypadkowa, za to po południu zobaczymy czy będą przecieki medialne, czy też wspólna konferencja prasowa. Na ostatniej prostej Platforma Obywatelska potrzebuje swojego talizmanu zwycięstwa w postaci Donalda Tuska bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, a Premier Tusk potrzebuje swojego wojska do wygrania gry o stanowisko Przewodniczącego Komisji Europejskiej.
Jedno jest pewne: wszystkie scenariusze są na stole.