Wiemy, że ruszył w drogę do Łodzi, bo wybrał życie z Edytą.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ten wybór okazał się jednak dla niego wyborem śmierci.
Forum Żydów Polskich to żydowsko-polski serwis internetowy powstały w 2004 r., dostępny w Internecie pod adresem: www.fzp.net.pl
Miłość zwycięża wszystko
Następujący przypadek jest wart odnotowania. Pewna Edyta N, która przybyła tutaj w drugim transporcie z Pragi, pozostawiła swojego narzeczonego, Czecha (i chrześcijanina), w Pradze. Słuchając głosu swojego serca, narzeczony zrobił coś raczej niezwykłego. Wybrał się w długą pieszą podróż i po kilku tygodniach dotarł do getta. Następnie udało mu się z powodzeniem prześlizgnąć przez kolczaste druty. Gdy znajdował się już w getcie, został zatrzymany przez Służbę Porządkową, która - zgodnie z przepisami zwalczającymi nielegalne wejścia do getta - przekazała go niemieckiej policji kryminalnej. Jego narzeczona została wezwana na policję jako świadek. Kolejne losy tego odważnego śmiałka nie są znane, z wyjątkiem jednego szczegółu: został przyjęty do getta.
(The Chronicle of the Łódź Ghetto 1941-1944 [Kronika Getta Łódzkiego], Edited by Lucjan Dobroszycki, Yale University Press, New Haven and London, 1984) (tłumaczenie cytatu PJ)
...
LAS
I. MIŁOŚĆ
Edyta N., która przyjechała tutaj w drugim transporcie z Pragi,
Zostawiła w Pradze swego narzeczonego - Czecha.
Z miłości zrobił on rzecz niespodziewaną.
Pieszo przedostał się z Pragi do Łodzi.
Po paru tygodniach udało mu się przejść do środka
Przez kolczasty drut.
Zatrzymany przez strażników,
Zgodnie z przepisami
Wydany został niemieckiej policji kryminalnej.
Nie wiadomo nic o jego losie.
Ani o Edyty.
Ale rozstrzelano i zagazowano
Trzysta tysięcy.
W lesie
nad Nerem.
Przy miasteczku Chełmno.
II. ŚMIERĆ
A chodziliśmy tam na spacery, w niedziele
I martwe pszczoły zbierały z kwiatów martwy smak.
I martwa wiewiórka wskakiwała na umarły świerk.
I w martwych liściach wciąż umierał martwy ptak.
Droga, wspólna droga ze strachem i krwią
Łąka, martwa łąka z uderzeniem w twarz
Rzeka, sucha rzeka z pragnieniem i głodem
Las, ostatni las, ostatni oddech nasz...
Las, majowy las z konwaliami i mchem
Rzeka, zimna rzeka z trzciną i muszlą ślimaka
Łąka, ciepła łąka z zawilcem i z sitowiem
Droga, leśna droga z koleiną i korzeniem drzew
A ona bała się tak, jak i on się bał.
A pszczoła była złota i niebieski kwiat.
I wiewiórka mogła wskoczyć na najwyższą gałąź.
A ptak mógł lecieć, jak wysoko chciał.
Oczy tylko, niepotrzebne ręce,
jeszcze parę chwil, jeszcze tylko krzyk, jeszcze tylko czas
jeszcze ten ptak może zdąży skoczyć z gałęzi
ten ptak
a może nie, a może nie
a może tak...
(p.h.p. wiersze, Wydawnictwo Ruta, redakcja: Tomasz Kozłowski, Wałbrzych 2002, autor wiersza: Aphilommen)
…
Na stronie internetowej Kroniki Getta Łódzkiego czytamy:
"W listopadzie 1940 r., na polecenie Chaima Rumkowskiego, utworzono w obrębie getta Wydział Archiwum. Do jego zadań należało gromadzenie dokumentów mających w przyszłości stanowić podstawę do opisania historii getta. W placówce tej, od 12.01.1941 r. do 31.07.1944 r. pracownicy, w większości dziennikarze i pisarze, opracowywali kronikę getta.(...) Każdego dnia powstawało sprawozdanie dzienne, w którym zamieszczano aktualne na dany dzień informacje o ważnych wydarzeniach z życia getta. Powstawało coś na kształt pozbawionej czytelników, codziennej gazety tworzonej wyłącznie na potrzeby archiwum, po to, by umożliwić przyszłym pokoleniom zrozumienie życia i śmierci w getcie."
Zrozumienie życia i śmierci w getcie...
I
W latach osiemdziesiątych, podczas lektury pierwszego, angielskojęzycznego wydania Kroniki (Yale University Press), moją uwagę zwrócił wpis z dnia 5 stycznia 1942 roku o Czechu, który nielegalnie przedostał się z Pragi do łódzkiego getta, w ślad za swoją dziewczyną – „Edytą N.”
Niesamowita historia.
I jak się skończyła?
Czy zginęli oboje?
Czy przeżyli?
Kim byli?
To musiała być niezwykła miłość.
A może po prostu był to bardzo zakochany bardzo przyzwoity człowiek.
Prawie nikt nie myślał wtedy o deportacji w kategoriach pewnej śmierci.
Niemcy okłamywali swoje ofiary: to miało być "przesiedlenie na wschód, do pracy w przemyśle lub rolnictwie".
Czech dostał pewnie list od Edyty, nadany w getcie w Łodzi. Funkcjonowała przecież - z przerwami i oczywiście ocenzurowana - poczta.
Więc jego decyzja, tak bardzo niezwykła, była jak najbardziej logiczna w logice miłości i lojalności.
Ale logistyka tej podróży!
To około 500 kilometrów, pieszo - przez Sudety (a jest grudzień!), zapewne z ominięciem Wrocławia. Przy braku dokumentów zezwalających na taką podróż, najbardziej racjonalne, ale zarazem najtrudniejsze, byłoby pokonywanie odległości bocznymi drogami.
A to co najmniej - biorąc pod uwagę porę roku - dwa tygodnie wędrówki.
I to spotkanie w getcie!
Czy zobaczyli się, nim został zatrzymany przez policję? Czy mieli okazję spojrzeć na siebie tylko podczas przesłuchania? A może nie widzieli się wcale?
Czy pozwolono im na widzenie, gdy śledztwo zostało zakończone?
II
Zacząłem szukać.
Nie było jeszcze internetu, poszukiwania wymagały zagłębienia się w archiwach, które wówczas nie były jeszcze tak łatwo dostępne.
Pierwsza informacja, to nazwisko Edyty N.
Było kilka transportów Żydów z Czechosłowacji (wówczas Protektoratu Czech i Moraw), z Pragi.
Wśród tych ludzi tylko jedna kobieta miała na imię Edyta i jednocześnie jej nazwisko zaczynało się literą "N".
W dokumentach w archiwum w Łodzi natrafiłem na listę imienną transportu:
Numer na liście: 105.
Edit (Edyta) Neugasser, dwudziestodwuletnia, przywieziona do getta Litzmanstadt razem z Otto Neugasserem, wówczas czterdziestopięcioletnim, a więc zapewne jej ojcem.
I znałem już adres Edyty w Pradze: Bartolomějská 11/291. To stara Praga. Stary dom.
I na tym moje poszukiwania - z różnych przyczyn - się urwały. Na kilka lat.
III
W 2002 roku w wydawnictwie Ruta ukazał się tom wierszy wielu autorów - pierwsza antologia poezji, której debiuty odbywały się w internecie.
Wśród nich wiersz Las, autorstwa "Aphilommena".
Oczywiście, mowa w nim o lesie rzuchowskim:
"Decyzję o utworzeniu obozu zagłady w Chełmnie podjęły władze Kraju Warty już w dniu 16 lipca 1941 r., o czym świadczy pismo Heinz Rudolf Höpnera do Adolfa Eichmanna. Las rzuchowski w okolicy Chełmna został wskazany jako idealne miejsce do przeprowadzenia masowego mordu ze względu na położenie – było to miejsce ukryte wśród drzew, w bezpośrednim sąsiedztwie drogi łączącej Koło z Łodzią. Więźniów można było transportować zarówno samochodami oraz koleją do Koła i stamtąd kolejką wąskotorową do Chełmna. Poza tym Chełmno był niewielką miejscowością i dzięki temu łatwiej było utrzymać działania w tajemnicy poprzez zastraszanie miejscowej ludności."
W wizji internetowego poety Edyta i jej Czech giną razem, gdy jest wiosna w pełnym rozkwicie.
To jest prawdopodobne, bo wymordowanie Żydów z Czech odbyło się w Chełmnie w maju 1942 roku.
Ale ludzi z reguły nie mordowano w lesie.
"Obóz składał się z dwóch części: znajdującego się w Chełmnie pałacu oraz tzw. obozu leśnego (Waldlager) w lesie rzuchowskim. Transporty przybywały przeważnie kolejką do stacji Powiercie. Stamtąd przeznaczonych na zagładę przewożono ciężarówkami do pałacu w Chełmnie. Przybyłym na miejsce tłumaczono, że zostaną odesłani do obozów pracy i że mają udać się do kąpieli, podczas gdy ich ubrania zostaną poddane dezynfekcji. Następnie prowadzono ich do hermetycznie zamykanych ciężarówek, do wnętrza których odprowadzano spaliny samochodowe. Zwłoki pomordowanych przewożono do lasu rzuchowskiego, gdzie chowano je w masowych grobach, zaś w późniejszym okresie palono w krematoriach."
Z pałacu w Chełmnie, w którym gazowano ludzi, pozostały tylko fundamenty. Niemcy wysadzili go w powietrze.
Akcja mordowania Żydów przywiezionych do Łodzi z Czech i innych państw zachodnioeuropejskich zaczęła się w początku maja:
"Pierwszy transport, opuścił getto 4 maja o godzinie 8 rano. Tysiąc Żydów z Zachodu odjechało w nieznane. Kolejno wysiedlano kolektywy Wiedeń, Düsseldorf, Kolonia i Praga. Podczas całej akcji wysiedleń, trwającej do 15 maja 1942 r. wywożono dziennie 900–1000 osób. Cały bagaż odbierany był na stacji. Nie orientowano się jeszcze dokładnie, jaki jest cel podróży, stąd też pojawiła się grupa osób, która zgłosiła się dobrowolnie. Pewne domysły snuto po wysiedleniu około 44 tysięcy miejscowych Żydów w okresie od stycznia do kwietnia 1942 r. Plotki mówiły, że wysiedleni kierowani są do obozu pracy ze wzorowym zaprowiantowaniem, leżącego w okolicy Koła. W rzeczywistości wszystkie transporty były kierowane do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem. W okresie od 4 do 15 maja 1942 r. wysiedlono 12 transportów z ponad 10 tys. zachodnioeuropejskich Żydów."
Czy wśród wywożonych na śmierć byli Edyta Neugasser i jej ojciec?
Wszystko na to wskazuje.
Czy był wśród nich także jej narzeczony - Czech?
Nie mogłem na te pytania znaleźć odpowiedzi...
IV
Jednak po latach odpowiedzi na niektóre z tych pytań przyszły do mnie.
Pojawiły się niedawno na monitorze mojego komputera.
Institut Terezínské Iniciativy oraz Židovské muzeum v Praze patronują stronie internetowej (http://www.holocaust.cz/en/main), na której archiwizowana jest dokumentacja dotycząca losu czeskich Żydów.
I oto jest Edyta:
I jest jej ojciec - Otto:
I matka, Nanetta, która przyjechała do Łodzi wcześniejszym transportem.
Edyta urodziła się w mieście Teplice-Šanov (Cieplice), skąd pochodziła rodzina jej ojca. Matka była z rodziny żyjącej od pokoleń w Wiedniu, ale po ślubie zamieszkała w Czechosłowacji. Gdy Edyta miała sześć lat, cała rodzina przeniosła się do Wiednia. Po anschlusie Austrii, wrócili do Czech. Najpierw do Teplic, a później do Pragi.
Był jeszcze wujek Edyty, starszy brat jej ojca: Rudolf Izrael Neugasser, który do 1939 roku mieszkał w Niemczech.
I jego żona - Erna:
I ich dorosły syn, kuzyn Edyty starszy od niej o rok (w 42 roku ma 23 lata) optyk w Teplicach - Herbert Neugasser:
I jego siostra - osiemnastoletnia Hanna:
I wreszcie babcia Edyty, Herberta i Hanny - matka Otta i Rudolfa - sześćdziesięciopięcioletnia Ida Neugasserowa.
Z zachowanych dokumentów widać, że walczą o przetrwanie:
Rodzice Edyty chcą uzyskać stałe zameldowanie w Pradze. Tymczasowo wynajmują pokój u niejakiej pani Baselliowej.
Wujek Rudolf ucieka z Niemiec, razem z matką, z zamiarem osiedlenia się w Czechach.
Jednak zostają oboje zatrzymani przez służbę graniczną, odesłani policji w Terezinie i wsadzeni tego samego dnia do pociągu jadącego z powrotem do Niemiec.
Za drugim razem Rudolfowi udaje się dotrzeć do Pragi.
Wkrótce przekona się, że na nic się to mu nie przyda.
Samotny Herbert Neugasser składa w tym czasie podanie o paszport na wyjazd do Szanghaju.
Ale pętla się zaciska.
Tak wobec nich, jak wobec tysięcy takich jak oni. W Czechach, we Francji, w Niemczech, w Holandii, w Luksemburgu, w Austrii...
Żydzi są ładowani do wagonów.
Pociągi jadą na wschód...
V
Ostateczne informacje na stronie czeskiej są zgodne z informacjami w archiwum Yad Vashem w Jerozolimie:
Rudolf Neugasser i jego matka Ida, zostają przesiedleni 3 sierpnia 1942 roku do obozu koncentracyjnego w Teresienstadt. 22 października tego samego roku zostają wysłani do Treblinki i zamordowani.
Hana Neugasser zostaje wywieziona z Pragi 20 lipca 1942 roku do Teresienstadt, a 6 września 1943 - do Auschwitz i zamordowana.
Jej brat - Rudolf - zostaje wysłany do Teresienstadt już 4 grudnia 1942 roku, a stamtąd do Auschwitz 6 września 1943 i zamordowany.
Mama Rudolfa - Erna (Arnostka) Neugasser zostaje deportowana do obozu w Teresienstadt 20 lipca 1942, a do Auschwitz tego samego dnia, w którym jedzie na śmierć Rudolf. Również zostaje zamordowana.
Matka Edyty - Nanetta Neugasser - zostaje deportowana do getta w Łodzi 16 października 1941.
Ojciec Edyty - Otto - i sama Edyta - z jakiegoś niewyjaśnionego powodu przyjeżdżają do getta Litzmannstadt dopiero w kolejnym transporcie z Pragi: o pięć dni później - 21 października.
Wszyscy troje zamieszkują na tzw. Marysinie, przy ulicy Rymarskiej (Riemer Gasse) 35, w mieszkaniu numer 3.
Ta ulica od dawna już nie istnieje. Na miejscu zburzonych w latach siedemdziesiątych starych domów stoją dziś bloki.
Według wszelkich dostępnych informacji - oni właśnie umierają najwcześniej.
Bo przecież:
"W maju 1942 roku zachodnioeuropejskich Żydów objęła akcja przymusowego „wysiedlania", czyli eksterminacji. Jako pierwsze wywożono „kolektywy" z Wiednia, Pragi i Berlina, w kolejnych dniach następne. Między 4 a 15 maja 1942 roku, w 12 transportach do Chełmna wywieziono i zamordowano 10498 osób."
"Wzięto nas od starca do niemowlęcia między miastem Koło a Dąbie. Wzięto nas do lasu i tam nas gazowano i rozstrzeliwano i palili... Otóż prosimy, aby nasi przyszli bracia ukarali naszych morderców. Świadków naszego gnębienia, którzy mieszkają w tej okolicy jeszcze raz prosimy o rozgłoszenie tego morderstwa po całym świecie..."
VI
A co z Czechem?
Nie natrafiłem na żadne informacje na jego temat.
Może ich nie ma, a może źle szukałem.
Nie wiem więc, co się z nim stało.
Czy mógł zostać zamordowany razem z Edytą i jej rodzicami w maju 42 roku w Chełmnie?
Tak - mógł.
Czy mógł zostać ukarany na terenie Warthegau - np. aresztem w getcie, lub więzieniem w Łodzi, a potem odesłany do Pragi? Czy raczej odesłany do Pragi i tam ukarany lub na przykład przekazany do innego obozu koncentracyjnego za nielegalne przekroczenie granicy?
Tak. To też możliwe.
Wiemy, że ruszył w drogę do Łodzi, bo wybrał życie z Edytą.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ten wybór okazał się jednak dla niego wyborem śmierci.
A może żyje jeszcze, już ponad 90-letni, w Pradze?
Tak. To też wciąż jeszcze możliwe.
Jedno wiem na pewno: swoją niezwykłą decyzją, zanotowaną w Kronice Getta Łódzkiego, spowodował, że możemy dziś, po ponad siedemdziesięciu latach, ocalić pamięć o Edycie Neugasser, jej rodzicach i rodzinie oraz o ich losie.
Że patrzymy dziś na ich fotografie.
Że nie są już dla nas niewielkimi anonimowymi cyframi wśród wielkich anonimowych cyfr.