Budujemy mury. Nie tylko materialne, ale – co gorsza – również mentalne i intelektualne. Nie najlepiej to wróży naszej zachodniej cywilizacji – ostrzega ekspert Fundacji, pracujący na Litwie dziennikarz Witold Janczys.
Witold Janczys: 27 lat minęło od chwili, gdy Klaus Meine, wokalista zespołu Scorpions, napisał piosenkę Wind of Change. Piosenkę, która nawiązuje do przemian politycznych w ZSRR na przełomie lat 90., na skutek których upadł Związek Radziecki. Blok wschodni zniknął, zimna wojna skończyła się tryumfem Zachodu, a żelazna kurtyna stała się przykrym wspomnieniem. Byłe radzieckie republiki oraz satelity polityczno-gospodarcze odzyskały niepodległość, by pójść własną drogą, która w konsekwencji doprowadziła nas do NATO i Unii Europejskiej.
Brak granic, nieograniczony przepływ ludności, kapitału, jedna waluta oraz poszanowanie prawa do bycia sobą miały scementować kraje członkowskie Unii Europejskiej. Przez krótką dla historii chwilę tak było. Teraz jednak wracamy do Europy podziałów. Europy, na granicach której już stoją nowe żelazne kurtyny. Europy, w której politycy-populiści budzą w mieszkańcach Starego Kontynentu dawno zapomniane demony nacjonalizmu.
Wróćmy jednak do kurtyn i murów na granicach. Węgry budują ogrodzenia z drutu kolczastego na swoich granicach aby powstrzymać potoki migrantów. Inne kraje regionu, takie jak: Austria, Macedonia, Bułgaria oraz Grecja również wznoszą ogrodzenia i zasieki z drutu kolczastego, tyle że na mniejszą skalę. Mur dzieli stolicę Irlandii Północnej – Belfast, tu są katolicy – tam są protestanci. Ogrodzenia wznoszą się również na Cyprze. Arabia Saudyjska buduje wielką ścianę na pograniczu z Irakiem, a Donald Trump, prezydent Stanów Zjednoczonych chce muru na granicy z Meksykiem. Powody, dla których są budowane mury oraz ogrodzenia: nielegalni migranci, przemyt narkotyków, handel żywym towarem, szmugiel towarów objętych akcyzą, bądź w przypadku Rosji – po prostu zagrożenie militarne. Co prawda, akurat w przypadku Rosji, eksperci w większości się zgadzają, że żaden mur czy ogrodzenie nie dadzą rady powstrzymać sił specjalnych tego kraju przed wtargnięciem na teren chroniony. Co najwyżej spowolnić.
Od 2015 roku do krajów budujących ogrodzenia/mury na granicy dołączyły kraje bałtyckie. Litwa oraz Łotwa budują na ponad stukilometrowych odcinkach granicy z Rosją i Białorusią co najmniej dwumetrowe ogrodzenie, z nowoczesnymi systemami obserwacji, mając nadzieję, że uda się powstrzymać w ten sposób imigrantów, próbujących przedostać się z terenu Federacji Rosyjskiej do krajów bałtyckich, a następnie dalej do Europy. Podobne ogrodzenie wznoszą również Estończycy. Jak zapewniają władze w Tallinie, granicy będą strzegły supernowoczesne systemy bezpieczeństwa, w tym drony, a patrole funkcjonariuszy służby granicznej powstrzymają wszystkich chętnych do wdarcia się na teren kraju. Polska na pograniczu z Obwodem Kaliningradzkim również wzmacnia granicę jak tylko się da. Są pasy kontrolne, nowe jednostki, strażnice, funkcjonariusze, psy, helikoptery. Wszystko ma za zadanie strzec granicy Polski i zarazem Unii Europejskiej.
Budując mury/ogrodzenia – to na granicy z Rosją, czy na szlakach migrantów na Węgrzech, w Grecji – czego, być może, wymagają wydarzenia codzienne, gubimy jeden drobny, ale ważny szczegół. Szczegół, na który, moim zdaniem, trzeba zwrócić uwagę. Mury powstają również w naszych społeczeństwach. Tak po cichu. Monolit obywateli np. Litwy, Polski czy też innych krajów naszego regionu kruszy się w mozaikę narodowości, zwolenników tej czy innej partii politycznej, katolików i niewierzących. Podczas wizyty Angeli Merkel w Polsce, kanclerz Niemiec mówiła o Europie dwóch prędkości. Czy jest na świecie pojazd, który potrafi poruszać się w tym samym kierunku z dwiema różnymi prędkościami jednocześnie? Litwa do tej pory ma problem z polską mniejszością, bo tak naprawdę nie jest w stanie pogodzić się z tym, że Polacy są obywatelami Litwy, są lojalni wobec Litwy, są Litwinami nie będąc Litwinami z narodowości. Tak samo – Polska dotychczas wydaje się, że nie chce wiedzieć o tym, że Polacy na Litwie, mimo że są Polakami, są też Litwinami.
Mury na granicach, mury w umysłach narodów. Wydarzenia historyczne dobrze przypominają nam, że taki stan rzeczy w efekcie źle się kończy. Rewolucja bolszewicka, komunizm, represje – tego doświadczyła Rosja. Polska? Endecja, sanacja, zabójstwo Narutowicza, obóz w Berezie Kartuskiej. Niemcy? III Rzesza, obozy śmierci. Czy dziś będzie inaczej? Czy znowu zbudujemy na początku mury na granicach, potem w naszych umysłach i sercach, a następnie uznając, że każdy kto myśli inaczej niż my, jest wrogiem – wyruszymy na krucjatę i będziemy walczyć do ostatniego człowieka?