W ostatnich tygodniach, w kwestii Afganistanu, dużo mówi się na temat rozmów pokojowych z talibami. Wygląda na to, że na Zachodzie i w Afganistanie przyjęto strategię powolnego przygotowywania światowej opinii publicznej na zmianę medialnego oblicza tego ugrupowania. Czy talibowie z terrorystów i rebeliantów, przeistoczą się w legalną, znaczącą siłę polityczną na afgańskiej scenie? Zarysowuje się jakby jakiś mały cień szansy...
Orientalista, ekspert ds. Bliskiego i Środkowego Wschodu, publicysta i podróżnik
Wczoraj przedstawicielka amerykańskiego Departamentu Stanu, Victoria Nuland oświadczyła, że to nie talibowie, a inne ugrupowanie rebelianckie - tzw. Siatka Haqqaniego jest odpowiedzialna za większość zamachów na siły amerykańskie w Afganistanie. Wygląda na to, że wrogiem numer jeden Ameryki i Zachodu pozostanie właśnie ta grupa. Talibowie (czyli rząd obalonego Islamskiego Emiratu Afganistanu), co raz częściej, postrzegani są jako partnerzy do rozmów z afgańskim rządem i Zachodem - choć sami konsekwentnie zaprzeczają, jakoby na takie rozmowy mieli ochotę, dopóki obcy but wojskowy depcze afgańską ziemię.
Tymczasem brytyjski magazyn New Statesman opublikował dziś wywiad z anonimowym dowódcą talibów, który przedstawia swoje ugrupowanie w nieco innym świetle. Talibowie jawią się w nim jako ofiary Al-Kaidy i ludzie świadomi swoich nikłych szans na zbrojne odzyskanie władzy w Afganistanie. Czy talibowie usiądą do stołu rokowań, by później móc się przekształcić w legalną partię na politycznej scenie Afganistanu?
To niezwykle mało prawdopodobne, ale faktem jest, że amerykańscy politycy i media chyba widzą cień szansy, bo znów zaczynają delikatnie "głaskać" talibów (co czynili już wcześniej bez powodzenia). Pojednanie z talibami byłoby bardzo korzystne dla obu stron konfliktu, zwłaszcza w perspektywie opuszczenia Afganistanu przez siły NATO w 2014 roku.
Poniżej zamieszczam link do informacji, którą zamieściliśmy dziś w serwisie Afganistan24.org.