Głos Ewy Podleś jest zjawiskiem unikatowym i niecodziennym, zjawiskiem o najwyższej randze artystycznej, które zapada w świadomość słuchacza na całe życie. Niepowtarzalna, aksamitna barwa głosu artystki, oraz jego skala, mieszcząca w sobie rozpiętość ponad trzech oktaw, począwszy od rejestrów tenorowych, po wysokie rejestry sopranu, budzą niezmienny podziw publiczności i uznanie krytyki na całym świecie.
„O czym nie można mówić, o tym trzeba mówić z wnętrza.” A. Zagajewski
Choć sceny operowe w Polsce nie należą do pierwszych w Europie, to pewne jest, że Polska ma szczęście do wielkich osobowości artystycznych, które oczarowują publiczność największych teatrów na całym świecie. Onegdaj polskimi ambasadorami byli Teresa Żylis-Gara, Stefania Toczyska, czy Bernard Ładysz, dziś sukcesy na najbardziej prestiżowych scenach odnoszą Aleksandra Kurzak, Piotr Beczała, Mariusz Kwiecień i Agnieszka Zwierko.
Wymieniając nazwiska największych polskich artystów operowych, trudno nie pamiętać o jednej z największych śpiewaczek XX wieku…Ewie Podleś.
Głos Ewy Podleś jest zjawiskiem unikatowym i niecodziennym, zjawiskiem o najwyższej randze artystycznej, które zapada w świadomość słuchacza na całe życie. Niepowtarzalna, aksamitna barwa głosu artystki, oraz jego skala, mieszcząca w sobie rozpiętość ponad trzech oktaw, począwszy od rejestrów tenorowych, po wysokie rejestry sopranu, budzą niezmienny podziw publiczności i uznanie krytyki na całym świecie.
W ubiegłym roku artystka obchodziła jubileusz 60-tych urodzin, z tej okazji zaplanowano wielki recital śpiewaczki w Operze Narodowej, której przez wiele lat była solistką. Z różnych przyczyn koncert został przeniesiony na rok 2013. I w ten oto sposób, przed niespełna tygodniem Ewa Podleś dała jubileuszowy recital dla polskiej publiczność.
Szczęśliwie wieczór upłynął bez patetycznych laudacji, wręczania orderów i innych dowodów uznania, powiem więcej, był to wieczór bardzo intymny w nastroju, tylko Ewa Podleś i jej publiczność.
W programie koncertu znalazły się arie i uwertury z dzieł Georga Friedricha Haendla, Gioacchino Rossiniego, Gaetano Donizettiego, Giuseppe Verdiego, a także fragment kantaty Siergieja Prokofiewa. Bel canto w najlepszym wydaniu, znak rozpoznawczy Ewy Podleś.
Orkiestrę TW-ON poprowadził Michael Güttler.
Mimo upływu lat głos Ewy Podleś nie traci na swym pięknie, wprost przeciwnie, jest świeży i nasycony, a jego barwa niezwykle ciepła o wyraźnym ciemnym odcieniu. I ta niebywała ekspresja, która porusza w każdym calu. Jest w Ewie Podleś jakaś ogromna energia, która magnetyzuje publiczność bez reszty! Temperament sceniczny nie pozwala nawet na chwilę oderwać uwagi od śpiewaczki, która dowolnie włada emocjami widza, roztaczając przed nim szeroką paletę nastrojów i uczuć.
Jubileuszowy recital jak można było się spodziewać przyciągnął wielbicieli z całej Polski, a także ze świata. Ogromna widownia Opery Narodowej została szczelnie wypełniona od parteru po ostatni balkon.
Każdorazowe pojawienie się Ewy Podleś na scenie było przyjmowane gorącą owacją publiczności. Trudno zawyrokować, który utwór wzbudził najwięcej emocji, bowiem każdy był wykonany z jednakową maestrią i wokalną galanterią. W arii Cira z I aktu opery „Ciro in Babilonia” Rossiniego, Podleś wzruszała dramatyzmem niskich rejestrów, stawiając pytanie o uciszenie bólu „Ahi! come il mio dolor,come calmar potrò?” Za chwilę jednak śpiewaczka roztoczyła pogodny nastrój, z największą swobodą wykonując bogato ornamentowany toast Maffio Orsiniego „Il segreto per esser felici” z „Lukrecji Borgii” Donizettiego.
Drugą część wieczoru otwarło wykonanie „Ja pojdu po polju bielomu” z kantaty „Aleksander Newski” Siergieja Prokofiewa. Była to interpretacja do głębi przejmująca, w której dramatyzm głosu Podleś wywarł na mnie jedno z najbardziej wstrząsających przeżyć muzycznych…chusteczka poszła w ruch.
Równie wielkie wrażenie wśród publiczności wywarło „Voce di donna o d’angelo” z „Giocondy” Ponchielliego. Ciemne brzmienie niskich rejestrów, które efektownie kontrastowało z jasnymi i otwartymi górami, śpiewanymi na pełnym forte, robiło piorunujące wrażenie!
Ewa Podleś to jedna z najbardziej świadomych swoich możliwości śpiewaczek, posiadająca przy tym niesłychaną technikę, która zawsze pomaga znaleźć artystce określony środek wyrazu. Podleś buduje bardzo przemyślane narracje, dzięki temu jej sztuki nie można mierzyć tylko w kategoriach śpiewu, jest bowiem w tym wszystkim żywy teatr wokalny, który ogromnie fascynuje i jak sądzę fascynował będzie zawsze.