Wczorajsza wygrana Salvadora Sobrala na Eurowizji potwierdza to, co mówię od lat. Ludzie są zmęczeni muzyką komercyjną, kolejnymi klonami piosenek szytych na miarę oczekiwań komercyjnych stacji i bossów szołbizu.
Właśnie wczoraj głos Europy (dość pokaźny bo duża część z ponad 200 mln ludzi) zabrzmiał wyjątkowo donośnie. Słuchacz wyraził się jasno i precyzyjnie, a ostatni nokautujący cios zadał sam Sobral mówiąc że „muzyka to nie są światła i wybuchy tylko emocje”. To, że powinien wygrać, wiedziałem już we wtorek po pierwszych 10 sekundach występu. Dla mnie to oczywiste, spotykam takich artystów jeżdżąc po świecie nieustannie. Nawet nie zdziwiły mnie głosy fachowców w lokalnych komisjach, w końcu objawił się przed nimi wyjątkowo wrażliwy artysta. Nie mieli wyboru. Natomiast głos ludu potwierdził teorię, którą promuję od wielu lat, oto właśnie nadchodzi czas sztuki. Prawdziwej, głębokiej, niepowtarzalnej, czułej, wrażliwej, osobliwej, wyjątkowej, innej, nie podobnej, nie naśladującej, nie będącej kopią czegoś, autorskiej, swojej, prosto z serca, powstałej bez planu marketingowego, tabelek w excelu, spotkań sztabu pr-owców i nieprzespanych nocy wokalistów głowiących się jak zrobić hita.
Otóż właśnie wczoraj wydarzyło się w naszym życiu coś tak uroczego i zaskakującego. W tym świecie pogrążonym wojną religijną, gospodarczą, wojną na stacje telewizyjne, na dostęp do mediów i lepszą propagandę, w tym właśnie świecie na chwilę wyszło słońce. Nieoczekiwanie. Świeci od strony sztuki, a chmury, które nad nią wisiały, rozdmuchali zwykli ludzie pragnący czegoś prawdziwego, co nie udaje, nie ma przylepionego uśmiechu i wytrenowanych kroków, czegoś co można przeżyć tylko otwierając się na przekaz.
Może właśnie ten niepokój na świecie sprawia, że ludzie częściej zaglądają w głąb siebie, widząc prawdziwego artystę otwierają serce. To właśnie sztuka ma tę zdolność, dopadnie Cię w momencie, w którym się nie spodziewasz.
Znamy to z setek projektów, które śledzimy z World Orchestrą. Ten sam element mają nasi soliści i setki innych, których znamy i podziwiamy. Tylko muzyczna prawda. I nic tu nie pomogą wytrenowane w zaciszu domowym frazy Bijonse, wykrzyczane, wyciśnięte kopie melizmatów, jeśli nie ma podstawy. Pięknej, zaskakującej piosenki i sztuki.
I tu jest problem. Już widzę setki polskich „Sobralek” atakujących przyszłoroczne pre-eliminacje do Eurowizji z piosenkami przy świecach, w swetrze, bez makijażu… takich Salvadorowych. Znów błąd, tego się nie da powtórzyć. Artystą trzeba być od wewnątrz, nie da się w niego przebrać. Aby wnętrze wypełniła artystyczna treść, trzeba lat pracy nad sobą, poszukiwań muzycznych, zgłębiania nurtów, śledzenia nowych kierunków, praktyki sztuki i najważniejsze – czystego, niepowtarzalnego talentu. Trzeba w końcu dość poważnej wiedzy muzycznej, przecież siostra Sobrala jest po Berklee College of Music (wcale mnie nie zdziwiło że dobrze śpiewa, każdy tam dobrze śpiewa).
Cieszcie się moi drodzy, bo oto otwiera się przed Wami nowy trend, czas na sztukę, takich Sobrali są setki, takich utworów jest całe mnóstwo, również instrumentalnych, kameralnych, symfonicznych, tylko zawsze byli blokowani przez decydentów. Możecie zatopić się w rozkoszy poznawczej, surfować po necie, wręcz taplać się w sztuce, która tak naprawdę jest na wyciągnięcie ręki, aby później odnaleźć Waszych nowych idoli w realu na festiwalach sztuki, których przecież całe mnóstwo. Polećcie kiedyś za World Orchestrą na nasze wydarzenia do Toskanii lub na Cabo Verde. Drogo, daleko? To przyjedźcie na Warmię i Mazury na Wschód Piękna Festiwal (30.06-02.07)
Po drugiej stronie macie ofensywę disco-polo, która masakruje pop-rock nie pozostawiając miejsca na rynku. I nic dziwnego, prosty słuchacz nie kupuje „bigosu z truflami”, tzn. nie da się zrobić numeru pod nóżkę, a jednocześnie ambitnego. Wielokrotnie słyszałem, jak znajomi wokaliści knują jak tu wypluć hita, takiego komercyjnego i ambitnego jednocześnie. I prostą drogą idą w pułapkę podobieństw, zapożyczeń, gorszych kopii, naśladownictwa, dają sobie prawo do drobnych muzycznych kradzieży … skubnę sobie trochę refreniku, zróbmy podobną gitarkę, ten sam bit, podobny tekst itd. Broczą w sprawdzonych receptach na karierę zapominając, że to co pchnęło ich życie w otchłań muzyki to była fascynacja jej unikalnym pięknem, takim Salvadorem Sobralem z przeszłości.