Wypadek samochodowy
Wypadek samochodowy LillyCantabile/Pixabay

Koniec roku skłania do podsumowania tego, co w minionym 2018 było dobre a co złe. Dla wyznawców Dojnej Zmiany nie były to najszczęśliwsze 12 miesięcy. Po pierwsze, to kolejne 365 dni, kiedy nie udało się sprowadzić do Polski wraku Tupolewa Tu-154M nr boczny 101. Po drugie, zapowiadany szumnie rok temu koniec komunizmu w Polsce nie nastąpił.

REKLAMA
Zbliżająca się przerwa świąteczno-noworoczna jak zawsze jest okazją dla polityków do wprowadzenia rozwiązań niepopularnych lub niewygodnych dla siebie, ponieważ ludzie w tym czasie zaaferowani są szałem zakupów i dopinaniem wszystkiego na ostatni guzik. Można więc skorzystać z chwili nieuwagi...
Adrian wybawca
Rok temu o tej porze Prawo i Sprawiedliwość obaliło w Polsce komunizm. Dla Jarosława Kaczyńskiego i spółki nie było ważne ani załamanie się doktryny Breżniewa, ani upadek Muru Berlińskiego, ani obrady Okrągłego Stołu, ani wybory parlamentarne w Polsce w 1989 r., ani skrajnie, nawet sprawowanie przez PiS władzy w latach 2005-2007 r. Żaden z tych momentów w dziejach Polski i świata nie był tak istotny, jak mijająca właśnie pierwsza rocznica (20 grudnia 2017 r.) podpisania przez Prezydenta Andrzeja Dudę dwóch ustaw: o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa.
Wprowadzone ustawy demolowały konstytucyjne zapisy odnośnie działalności Sądów i Trybunałów w Polsce (na marginesie Konstytucji z 1997 r., zatwierdzonej w ogólnonarodowym referendum). Między innymi ustawa o SN nakazywała przechodzenie sędziów SN w stan spoczynku po ukończeniu 65. roku życia. Na tej podstawie pomimo trwającej i zagwarantowanej w konstytucji 6-letniej kadencji, Prezydent próbował odwołać Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzatę Gersdorf. Doprowadziło to nie tylko do masowych protestów na ulicach polskich miast, ale również do skierowania przez Sąd Najwyższy pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Sprawa ustawy o Sądzie Najwyższym została skierowana do TSUE także przez Komisję Europejską. Rozpoczęła się gra w cykora.
Kto jest bardziej szalony?
Znamy tę scenę z niejednego filmu. Dwie osoby prowadzą samochód lub motocykl i z dużą prędkością jadą naprzeciwko siebie – ten, kto pierwszy zahamuje lub zjedzie z trasy, jest "cykorem" i przegrywa. PiS, minister Ziobro i prezydent Duda zgodnie ze „strategią szaleńca” próbowali przekonać przeciwników, że nie myślą racjonalnie i zamierzają jechać do końca bez względu na okoliczności. Elektorat miał się zaś utwierdzić w przekonaniu skuteczności Dojnej Zmiany. Okazało się jednak, że po wyroku TSUE, który wydał postanowienie i nakazał wstrzymanie nominacji nowych sędziów SN, a tych, którzy zostali odesłani w stan spoczynku, nakazał przywrócić do pracy, PiS pozostał bez argumentów. Naprędce przygotowana została więc kolejna nowelizacja o SN, która została uchwalona przez Sejm 21 listopada, 23 listopada zaakceptował ją Senat, a 17 grudnia podpisał ją Andrzej Duda. Wszyscy zjechali z drogi, bo zauważyli, że z przeciwka nie jedzie żaden motocykl tylko ciężarówka. Zrobili to szybko, żeby zdążyć przed świętami, bo może wtedy nikt z wyborców nie zauważy ich totalnej klęski i upokorzenia.