Na wieść o ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza wszyscy normalni ludzie doznali szoku. Zamiast wspaniałego finału WOŚP wydarzyło się coś niepojętego. Coś co nas wszystkich sparaliżowało i obezwładniło. Po kilkunastu godzinach dowiedzieliśmy się, że Paweł Adamowicz zmarł. Bezsilność ustąpiła miejsca żałobie.
Grzegorz Majewski. Łodzianin, matematyk, polityk i społecznik.
Laudacja
Nie będę fascynował się przytaczanymi przez media cytatami z Pawła Adamowicza, mimo że mają one swoją wartość. Nie będę też zachwycał się nad jego umiejętnościami zarządzania, choć dziś wszyscy poznaliśmy jego najbliższych współpracowników, których doboru można tylko prezydentowi Gdańska zazdrościć. Zresztą, mądrzy ludzie otaczali go nie tylko w gdańskim ratuszu, ale również w domu. Nie będę też przytaczał atrakcyjnej dewizy Gdańska „Nec temere, nec timide” (Ani zuchwale, ani bojaźliwie), do podsumowania 20-letniej działalności politycznej zmarłego. Powiem to, co jako samorządowiec wiedziałem o Adamowiczu wcześniej. Adamowicz i Gdańsk to były synonimy, a Gdańsk zawsze powtarzał, że „każda dyskusja jest ważna, bo rodzi postęp”. Postęp rozumiany, jako rozwój dla całej samorządowej społeczności. Dlatego prezydent Adamowicz tak aktywnie tworzył Unię Metropolii Polskich i wspierał Forum Rozwoju Miast. To jest jego spadek dla nas - samorządowców.
Lament
Ta żałoba jest inna. Nie nastąpiła po naturalnej śmierci papieża, po której kibice Wisły i Cracovii wzajemnie wiązali szaliki klubowe. Nie przyszła też po fatalnej katastrofie lotniczej, gwałtownie kończącej życie 96 osób, po której smutek czuli wszyscy – niezależnie od poglądów politycznych. Ta żałoba jest skutkiem niewyobrażalnego i najobrzydliwszego aktu politycznej egzekucji. Po takim wydarzeniu żałobne poczucie wspólnoty rozpadnie się jak domek z kart, zanim jeszcze prochy prezydenta Adamowicza spoczną w Bazylice Mariackiej.
Nie łudźmy się
W tym trenie nie będzie pocieszenia, bo nic dobrego już nas nie czeka. Dwa przykłady z tego tygodnia pokazały jak nikczemna jest władza Prawa i Sprawiedliwości. Już w poniedziałek Wiadomości TVP przeprowadziły bezpardonowy atak na opozycję, wskazując ją jako winną radykalizacji języka debaty publicznej. Ciekawe czy ciemny lud Kurskiego to kupił? A później przyszła środa w Sejmie i Radzie Miejskiej w Łodzi. Jak to było że Marszałek, który dwa lata temu potrafił przenieść obrady Najwyższej Izby do Sali Kolumnowej, dziś nie był w stanie wstrzymać rozpoczęcia obrad o 3 min, do przyjazdu prezesa? Tak aby ten mógł choć symboliczny oddać hołd zmarłemu w minucie ciszy. Dlaczego łódzcy radni Klubu Radnych PiS tak gremialnie nie zjawili się na minucie ciszy ku pamięci Adamowicza?
Przecież to jawne przykłady okropnej manipulacji i skrajnej pogardy.
Mało moralne pouczenie
Jarosław Kaczyński to nie jest dobrotliwy facet z „Ucha Prezesa”. To bezwzględny lider partii sprawującej WŁADZĘ. To on jest na szczycie hierarchii PiS. Nie dajmy się oszukiwać, tam nie ma nikogo innego. Wielokrotnie to on sam inicjował chamskie wypowiedzi i ciągle daje przyzwolenie na brutalność słów i zachowań. Wszystko, podkreślam, wszystko, każde jedno agresywne zdanie wypowiedziane przez członków PiS jest za jego przyzwoleniem!
I proszę mnie nie posądzać, że namawiam do jakiejkolwiek formy agresji czy nienawiści względem prezesa PiS. Proszę mnie nie karmić tą papką symetrystów. Ja nawołuję do twardej walki politycznej, do stawienia czynnego oporu wobec pisowskiej destrukcji naszego społeczeństwa. Ten opór powinien być ukierunkowany w najbliższych wyborach na dwa działania. Pierwszym niech będzie stworzenie wspólnej koalicji europejskiej wszystkich sił demokratycznych. Drugim, program. Program skupiający się na pozytywnych ideach wspólnoty narodów, a nie na negacji PiS. Tylko tyle i aż tyle. I pamiętajmy, że najgorsze jeszcze przed nami. Ono przyjdzie, gdy obecna władza zacznie się bać, że może ją stracić. Wtedy prezes i PiS pokażą swoje najbardziej skrywane oblicze.