
Dużo dziś będzie mówiło się o niezłomności, honorze i trwaniu w przysiędze. Każdy żołnierz, składając przysięgę, zobowiązuje się do wykonywania rozkazów. Ten kto tego nie robi jest zwyczajnym dezerterem. Adorowani dziś buntownicy i rabusie nie wykonali dwóch rozkazów: o rozwiązaniu Armii Krajowej oraz o rozwiązaniu Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj, dlatego nie są moimi bohaterami, a zwykłymi terrorystami i mordercami. Bo terroryzm to działanie, które nie ma szans na odniesienie sukcesu militarnego, a jego jedynym efektem jest wzbudzanie strachu wśród ludności cywilnej. Takie właśnie były skutki działań, podawanych za przykład do naśladowania, „żołnierzy” wyklętych.
W trakcie konferencji, którą kilku z nas z nim odbywało, zapytałem go mimochodem:
– Panowie, macie na swoim froncie legiony polskie po stronie austriackiej. Czy aby się dobrze biją?
– Dobrze – odpowiedział pułkownik.
– To mię bardzo cieszy.
Rosjanin spojrzał na mnie zdziwiony.
– Pułkowniku – rzekłem – chciałbym, żeby Polacy zawsze się bili tylko za dobrą sprawę, ale kiedy się już biją za złą, to chcę, żeby się przynajmniej dobrze bili.
Żołnierz jest odpowiedzialny za to tylko, czy jest dobrym żołnierzem, za swą odwagę, wierność, obowiązkowość. Dowódca jest odpowiedzialny za to, jak tym żołnierzem kieruje. Polityk jest odpowiedzialny za samo użycie wojska. Mnie tu obchodzą tylko politycy, tylko organizatorowie zbrojnych poczynań. I od początku tylko nimi się zajmuję”.
'Wyklęci' podnoszeni dziś do rangi ostatnich obrońców polskości, którzy jako jedyni do końca stali wiernie w obronie Rzeczypospolitej, zapomnieli komu naprawdę służą. Zapomnieli, że żołnierz ma słuchać rozkazów i z premedytacją nie wykonali dwóch kluczowych:
- jednego z dnia 19 stycznia 1945 r. o rozwiązaniu Armii Krajowej wydanego przez gen. Leopolda Okulickiego,
- drugiego z dnia 6 sierpnia 1945 r., kiedy została rozwiązana rozkazem płk. Jana Rzepeckiego Delegatura Sił Zbrojnych na Kraj.
Tym samym złamali przysięgę i stali się dezerterami. Zostali lokalnymi politykami z bronią w ręku. Prowadzili działania chaotycznie, bez celu i sensu, bo nie zaakceptowali decyzji, które zapadły ponad głowami wielu narodów.
Polska przez cały okres II wojny światowej była teatrem działań wojennych. Poniosła najdotkliwsze i niepowetowane ofiary wśród ludności - ponad 17% populacji - a także głębokie straty materialne, paraliżujące późniejsze odrodzenie się państwa. W latach 1939-1945 zniszczeniu uległo 60% infrastruktury. Proces odbudowy wymagał poświęcenia praktycznie od wszystkich grup zawodowych. Rolnicy po reformie rolnej zaczęli gospodarzyć na własnej ziemi. Nauczyciele walczyli z analfabetyzmem, obejmującym około 20% populacji. Polska Ludowa powoływała nowe uniwersytety, politechniki i akademie. W Łodzi przed wojną nie było żadnej uczelni wyższej. Naukowcy i inżynierowie odtwarzali polski przemysł i tworzyli nowe jego gałęzie. Państwo zakładało fabryki, jak np. Nowa Huta i tysiące innych. Zagospodarowywano Ziemie Odzyskane. I w końcu odbudowywano polskie miasta, co było okupione ofiarnością całego społeczeństwa. To są prawdziwi bohaterowie tamtych dni.
Rzeczywistość pojałtańska była taka, że wszyscy Ci, którzy chcieli realizować Polskę pozytywizmu byli zaszczuci, upokarzani, a nawet zabijani przez Polskę wypaczonego romantyzmu.
Trzeba dziś zrezygnować z budowania tożsamości narodowej na pseudo-bohaterach, których zasługi w odrodzeniu Polski ograniczają się do zwalczania urojonych konfidentów. Do mordowania ludności innej narodowości, wyznawców prawosławia i judaizmu. Do dręczenia Polek i Polaków biorących ziemię z reformy rolnej i tych, którzy ziemię mierzyli i nadawali. Do prześladowania wszystkich chcących w ograniczonych warunkach suwerenności odbudować kraj ze zniszczeń wojennych. Należy negować i piętnować postawy i działania przeciwstawiające się wyraźnym rozkazom dowództwa, a niosących jedynie cierpienie ludności cywilnej. Nie powinno się opierać fundamentów państwa i współczesnego patriotyzmu na zjawisku ogólnym pn. „żołnierze wyklęci”. Trzeba odejść od prezentowanych przez nich pompatycznych haseł: „Bóg, honor, ojczyzna” na rzecz prawdziwie patriotycznej postawy czasu pokoju. Zdefiniowanej przez pozytywistyczną pracę u podstaw i lewicową wrażliwość, wyrażającą się maksymą: „Człowiek, godność, społeczeństwo!”.
