Jedną z ciekawszych cech debaty publicznej o problemach i wyzwaniach Polski jest to, że skupia się ona głównie na rządzie. Rząd powinien to, rząd musi tamto, rząd nie może tego, rząd popełnił takie błędy, itd. A dlaczego nie rozmawia się więcej o tym, co powinni zrobić obywatele, czy przypadkiem jakieś problemy nie tkwią w zbiorowych zachowaniach konsumentów i firm?
Jednym z takich problemów jest oszczędzanie. Bardzo dużo mówiło się w ostatnich miesiącach, ile powinien oszczędzić rząd. Sumy są tak wielkie, że przeciętnemu obywatelowi i tak nic nie mówią. Deficyt finansów publicznych w Polsce wynosi ok. 90 mld zł, a za taką sumę przeciętny Polak mógłby przeżyć prawie 20 mln lat.
Tymczasem warto na chwile przyjrzeć się oszczędnościom Polaków. A są one... jednymi z najniższych w UE! Stopa oszczędności gospodarstw domowych (pokazuje jaką część dochodów gospodarstwa domowe oszczędzają) wynosi u nas ok. 8,5 proc., w porównaniu ze średnią unijną na poziomie ok. 12 proc. (dane Eurostatu za 2010 r.). W ciągu ostatniej dekady stopa ta spadła w Polsce o jedną trzecią, podczas gdy w UE pozostała bez zmian. Tymczasem Polsce oszczędności są potrzebne jak woda, bowiem to z oszczędności finansuje się inwestycje. Na razie jesteśmy wspierani przez fundusze europejskie, ale co będzie kiedy one wygasną?
Problem tkwi m.in. w braku kultury oszczędzania w Polsce. Oczywiście nie chciałbym sugerować, żebyśmy zostali społeczeństwem oszczędzającym tyle, co Niemcy czy Szwajcarzy (niemal 20 proc. dochodu), ale te mizerne 8 proc. wypadałoby poprawić. Jeżeli tego bowiem nie uczynimy, to za parę lat wzrost PKB spadnie nam do 1-2 proc. i zielona wyspa przekształci się w wyspę utraconych szans.
Jak jednak mamy mówić o oszczędzaniu, kiedy tak często czyta się w mediach, że im więcej Polacy konsumują, tym lepiej dla gospodarki? Kiedy oglądając telewizję trudno pominąć reklamę zachęcającą do wzięcia idiotycznego kredytu konsumpcyjnego, tak jakby kupno telewizora dziś na kredyt różniło się czymś od kupienia go za rok za własne pieniądze? Kiedy rząd zabiera nam 19 proc. odsetek z lokat w postaci tzw. podatku Belki?
Uuups... A miało nie być o rządzie. Widocznie inaczej się nie da, ryba psuje się od głowy.