Reklama.
Nie dziwią więc emocje, jakie się pojawiły wokół projektu nowelizacji ustawy o Policji autorstwa PiS, który m.in. reguluje zasadę kontroli operacyjnej i działań rozpoznawczych prowadzonych przez Policję i służby oraz dostępu do billingów czy tzw. danych internetowych. Opozycja i zainteresowane sprawą organizacje społeczne są zgodne w tym, że proponowane zmiany idą za daleko. Ich zdaniem, gdyby zaczęły obowiązywać proponowane zapisy, kontrola nad służbami, które będą mogły sięgać po nasze dane masowo będzie zbyt słaba. A co także niepokojące, projekt nie ogranicza możliwości służb sięgania po dane telekomunikacyjne czy tzw. danych internetowych do spraw poważnej przestępczości. W efekcie będą one mogły sięgać po nie również w sprawach błahych, czasem bez konieczności uzyskania zgody sądu. Nie będą też miały obowiązku informowania obywateli, że byli inwigilowani.
PiS twierdzi, że nowe prawo ma zrealizować zalecenia Trybunału Konstytucyjnego, który w lipcu 2014 r. nakazał ustawodawcy stworzenie niezależnego, zewnętrznego mechanizmu kontroli nad służbami w zakresie sięgania po billingi i inne dane telekomunikacyjne obywateli.
Warto przypomnieć, że wówczas Trybunał Konstytucyjny uznał zastrzeżenia Rzecznika Prawa Obywatelskich, który w skardze podkreślał, że dostęp służb do billingów nie jest ograniczony wagą przestępstwa ani nie jest też kontrolowany przez sądy (jak np. podsłuch). Zwracał też uwagę, że ich istotna część zebranych danych nie podlega zniszczeniu, nawet gdy okazały się nieprzydatne.
Kilka miesięcy temu dostosować prawo do wyroku Trybunału ws. billingów i podsłuchów próbował poprzedni rząd. I zaproponował rozwiązanie bardzo podobne, do tego co dziś przedstawia PiS. Projekt został ostro skrytykowany.
Wydaje się, że autorzy zarówno poprzedniego, jak i obecnego projektu nie potrafili oprzeć się pokusie, by unikać obwarowań, z którymi powinna się wiązać możliwość sięgania po tego typu dane.
Projekt nowelizacji stał się przedmiotem obrad specjalnego, rozszerzonego spotkania Rady do spraw Cyfryzacji, w którym 4 stycznia oprócz Minister Cyfryzacji Anny Streżyńskiej udział wzięli m.in.: wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin, Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar oraz Generalny Inspektor Danych Osobowych Edyta Bielak-Jomaa. Zainteresowani (także przedstawiciele organizacji społecznych i izb zrzeszających przedsiębiorców) przedstawili swe bardzo krytyczne uwagi do poselskiego projektu PiS.
Efektem tego „Okrągłego Stołu” (jak nazwano to spotkanie) będzie uchwała Rady ds. Cyfryzacji w sprawie projektu ustawy o Policji.
W tym miejscu warto przypomnieć, że Rada ds. Cyfryzacji składa się z przedstawicieli administracji publicznej, biznesu, organizacji pozarządowych środowisk akademickich i czołowych ekspertów działających na rynku usług telekomunikacji, informatyzacji i cyfryzacji. Członkowie Rady wspierają swoją wiedzą i doświadczeniem Ministerstwo Cyfryzacji oraz Komitet Rady Ministrów do Spraw Cyfryzacji i m.in. opiniują dokumenty związane z cyfryzacją, łącznością i rozwojem społeczeństwa informacyjnego. Wszystko po to, aby uniknąć błędów w stanowieniu przepisów dotyczących tych kwestii. Rada wypowiada się w takich obszarach jak: integracja cyfrowa, ochrona prywatności w sieci, likwidacja barier rozwoju gospodarki elektronicznej, czy reforma prawa własności intelektualnej w sieci. Do zespołów Rady zapraszane są osoby, które w swych środowiskach dały się pozytywnie poznać od tej strony.
Dlatego też wicepremier Jarosław Gowin i minister Anna Streżyńska zwrócili się do Rady ds. Cyfryzacji o opinię dotyczącą zasad regulacji dostępu prze służby do billingów i danych internetowych.
Czego można się w uchwale Rady? Będą to proste i jasne zalecenia, na jakich przepisy w sprawie dostępu służb do danych telekomunikacyjnych powinny się opierać.
Jedną z rekomendacji jest wprowadzenie realnego mechanizmu kontroli nad wykorzystywaniem danych telekomunikacyjnych, w którym konieczność uzyskania zgody sądu bądź innego niezależnego organu miałaby być zasadą, a nie wyjątkiem.
Kolejnym postulatem jest wprowadzenie zasady subsydiarności, która zapewni, że uprawnione podmioty będą sięgać po dane wyłącznie w sytuacjach, w których inne środki okażą się niewystarczające lub nieprzydatne.
Według Rady w takich przepisach niezbędne jest też wprowadzenie mechanizmu informowania osób, których dane zostały pobrane. Powinny być powiadomione o tym fakcie.
Podkreślono też, że należy ograniczać sytuacji, w których możliwe jest sięganie po dane telekomunikacyjne tylko do spraw dotyczących poważnych przestępstw.
W trakcie dyskusji przy Okrągłym Stole zwracano też uwagę, że projekt ten procedowany jest niezgodnie z dobrymi praktykami stanowienia prawa w demokratycznym państwie, które wymagają przeprowadzenia konsultacji społecznych oraz przygotowania oceny skutków regulacji. Pojawił się też postulat wprowadzenia krótszego czasu retencji danych telekomunikacyjnych (do sześciu miesięcy).
Podjęto też temat wprowadzenia zasady odpłatności za dostęp do danych telekomunikacyjnych i internetowych. Dlaczego bowiem koszty wprowadzania nowych przepisów mieliby wziąć tylko ona siebie operatorzy czy firmy internetowe? Rada ds. Cyfryzacji zgadza się, że proponowany zapis na mocy którego operatorzy i usługodawcy mają na własny koszt zapewnić warunki techniczne i organizacyjne utrwalania i przekazywania danych jest nieuzasadniony. Rozwiązanie to utrwala niekorzystną dla rozwoju gospodarczego praktykę̨ przerzucania kosztów realizacji obowiązków państwa na przedsiębiorców.
Uchwała Rady ds. Cyfryzacji zostanie opublikowana dzisiaj i należy mieć nadzieję, że posłowie pracujący nad nowelizacją prawa dotyczącego kontroli operacyjnej prowadzonej przez tajne służby oraz zasad pobierania przez nie billingów sięgną do jej zapisów.
To nie mniej ważna kwestia, jak sprawy, które wcześniej budziły duże emocje w środowiskach internetowych, jak: ACTA, rejestr internetowych usług i stron niedozwolonych czy ustawa audiowizualna. Główni interesariusze tamtych debat na tamte tematy zasiadają dziś w Radzie ds. Cyfryzacji. Dlatego też jej opinie są tak istotne.