Komuś, kto nie jest ekspertem lotniczym ani politykiem, ani dziennikarzem, naprawdę trudno jest zdobyć wiedzę o tym, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010r., zanim pod Smoleńskiem roztrzaskał się prezydencki Tupolew. W miarę klarowny obraz sytuacji dał dzisiejszy dokument w National Geographic. Ale przyznam, że widziałam już lepiej i uczciwiej skonstruowane odcinki.
Życie crossover to życie na skrzyżowaniu kultur. Od lat łączę różne gatunki muzyki z głosem operowym i zapraszam do współpracy muzyków z różnych światów. W chaosie poszukiwań dyscyplinuje mnie Bach. A was? Bloguję dla ludzi, którzy lubią mieć własne zdanie i iść zawsze własną drogą. Piszę o kulturze i popkulturze. Znajdziecie mnie na: www.izabelakopec.eu
Od razu wyjaśniam, że oglądam „Katastrofę w Przestworzach” od kilku lat. Podróżuję samolotami i lubię wiedzieć jakie zagrożenia temu towarzyszą. W oparciu o informacje podejmuję czasem decyzje co do tego, gdzie i z kim latam. Bardzo pouczające są te dokumenty. Pamiętam odcinek o samolocie, który rozbił się nad oceanem, bo technicy dokujący naprawy nie zdjęli zabezpieczeń z rurek Pitota (w samolocie źle mierzona była od tego czasu prędkość samolotu w trakcie wznoszenia). Pamiętam odcinek o katastrofie w USA, spowodowanej błędnym ustawieniem slotów na krawędziach natarcia. Wreszcie - odcinek o niedawnej (2005) katastrofie Helios Airlines nad Atenami, będącej według wszelkiego prawdopodobieństwa wynikiem błędów proceduralnych, popełnionych przez pilotów (między innymi ominięcia pewnych punktów w check-liście oraz niebezpiecznej rutyny). Kawał wiedzy. O nauce i o człowieku.
Z odcinka pt. „Śmierć prezydenta” również dowiedziałam się wiele. Przede wszystkim zrozumiałam, jak wyglądały ostatnie minuty Tupolewa i cieszę się, że przy okazji tej lekcji nie próbowano utopić mnie w sosie gęstych emocji. Tym sosem podlanych było wiele artykułów prasowych w ostatnich kilkunastu miesiącach.
Jakie wnioski po obejrzeniu dokumentu?
Wniosek A: zaistniało kilka przyczyn, które złożyły się na ten wypadek.
Po pierwsze – lot z polskimi VIPami wykonywano z pominięciem pewnych istotnych zasad bezpieczeństwa. Po drugie - pilot pełnił rolę nawigatora komunikującego się z wieżą kontrolną, co ewidentnie rozpraszało jego uwag ę. Po trzecie - w kabinie przebywała nie tylko załoga (piloci mogli więc działać pod presją, co dodatkowo osłabiało czujność pierwszego pilota). Po czwarte – piloci, w ramach zawodowej rutyny, osłabili działanie ostrzegawczych urządzeń. Po piąte – polscy piloci nie przyjęli oświadczenia kontrolera rosyjskiego o braku możliwości przyjęcia samolotu. Po szóste – wieża kontrolna na lotnisku (można to nazwać lotniskiem? nie sądzę) w Smoleńsku nie była przygotowana na przyjęcie ważnego samolotu (brakowało aparatury, która pozwoliłaby kontrolerom prowadzić samolot do lądowania).
Z wcześniejszych programów National Geographic oraz wypowiedzi ekspertów amerykańskiej NTSB (National Trasnportation Safety Board) nauczyłam się o katastrofach lotniczych jednego: nie są one nigdy wynikiem jednego błędu. Dochodzi do nich w momencie splotu kilku (zwykle więcej niż pięciu) usterek i pomyłek. Wygląda na to, że do tego nieszczęśliwego splotu doszło 10 kwietnia 2010 roku, a my do dziś nie potrafimy się z tym prozaicznym wyjaśnieniem pogodzić.
Wniosek B: ten program przyczyni się do dalszej polaryzacji głosów w „debacie smoleńskiej” w Polsce, gdyż zabrakło w nim wyjaśnienia kilku kontrowersyjnych kwestii, a wśród komentatorów zabrakło zdecydowanie argumentów drugiej (nie-rządowej) strony sporu.
Po pierwsze – szkoda, że nie objaśniono nieco szerzej kwestii aparatury, którą dysponowali rosyjscy kontrolerzy lotniczy. Czy prawdą jest, co wcześniej podawały media, że dużo więcej sprzętu było na lotnisku kilka dni wcześniej podczas wizyty D.Tuska i W.Putina? Na czyje polecenie aparaturę zabrano? Po drugie – szkoda, że nie powiedziano więcej na temat okoliczności odnalezienia polskiego rejestratora lotów. Kiedy to się stało? Kto natrafił na „skrzynkę”? Dlaczego poszukiwania jej trwały tak długo? Czy znaleziono ją w jakimś nietypowym miejscu? Po trzecie – dlaczego w programie nie pokazano głosu żadnego przedstawiciela którejś z rodzin ofiar katastrofy? Przecież zwykle w odcinkach cyklu „Katastrofa w przestworzach” wypowiadają się członkowie rodzin osób, które zginęły. W tak kontrowersyjnej sprawie jak katastrofa smoleńska nie powinno zabraknąć głosu poszkodowanych, nawet jeśli miałby być on uznany za „spiskowy” czy „oszołomski”. Wydaje mi się, że to wielki błąd producentów. Nie chcę już nawet zastanawiać się jak drażniący wobec tego braku może dla niektórych okazać się wielokrotny komentarz Konstantego Geberta.
Jestem ciekawa, jakie są wasze opinie o odcinku „Śmierć prezydenta”.