
Komuś, kto nie jest ekspertem lotniczym ani politykiem, ani dziennikarzem, naprawdę trudno jest zdobyć wiedzę o tym, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010r., zanim pod Smoleńskiem roztrzaskał się prezydencki Tupolew. W miarę klarowny obraz sytuacji dał dzisiejszy dokument w National Geographic. Ale przyznam, że widziałam już lepiej i uczciwiej skonstruowane odcinki.
Z wcześniejszych programów National Geographic oraz wypowiedzi ekspertów amerykańskiej NTSB (National Trasnportation Safety Board) nauczyłam się o katastrofach lotniczych jednego: nie są one nigdy wynikiem jednego błędu. Dochodzi do nich w momencie splotu kilku (zwykle więcej niż pięciu) usterek i pomyłek. Wygląda na to, że do tego nieszczęśliwego splotu doszło 10 kwietnia 2010 roku, a my do dziś nie potrafimy się z tym prozaicznym wyjaśnieniem pogodzić.
Wniosek B: ten program przyczyni się do dalszej polaryzacji głosów w „debacie smoleńskiej” w Polsce, gdyż zabrakło w nim wyjaśnienia kilku kontrowersyjnych kwestii, a wśród komentatorów zabrakło zdecydowanie argumentów drugiej (nie-rządowej) strony sporu.
