Premier Morawiecki na wstydliwej dla Polski konferencji z Orbanem musiał czuć, że jego sytuacja jest tylko trochę lepsza od sytuacji Beaty Szydło podczas głosowania 27:1, dlatego plątał się w wyjaśnieniach, raz mówiąc, że w ogóle nie ma bezpośredniego powiązania budżetu z praworządnością, za chwilę, że jest, ale decyzja musi zapaść jednomyślnie, żeby po chwili, ni stąd ni zowąd, zacząć mówić o Grupie Wyszehradzkiej i większości kwalifikowanej.
1. Praworządność
Po pierwsze, reżim warunkowości w celu ochrony budżetu zostanie wprowadzony. (a regime of conditionality to protect the budget will be introduced)
Po drugie, Komisja Europejska zaproponuje środki (postępowanie) w przypadku naruszenia prawa, które Rada UE (ministrowie państw członkowskich) przyjmie kwalifikowaną większością.
Po trzecie nigdzie nie jest napisane, że Rada Europejska (premierzy) będzie w ogóle przyjmować to, co wcześniej przyjmie Rada UE. Nie ma takiej procedury. Zdanie mówiące, że RE wróci do sprawy szybko jest natury ogólnej i w gruncie rzeczy nic nie znaczy.
I tu proponuję chwilę refleksji: jaki sens miałoby wprowadzanie przepisu mówiącego, że decyzję o wstrzymaniu środków unijnych z powodu „deficytu praworządności” w kraju X Rada podejmuje jednomyślnie. Przepis taki oznaczałby, że premier kraju X musi zagłosować za wstrzymaniem środków dla własnego kraju. Kto tu zwariował?
Premier Morawiecki na wstydliwej dla Polski konferencji z Orbanem musiał czuć, że jego sytuacja jest tylko trochę lepsza od sytuacji Beaty Szydło podczas głosowania 27:1, dlatego plątał się w wyjaśnieniach, raz mówiąc, że w ogóle nie ma bezpośredniego powiązania budżetu z praworządnością, za chwilę, że jest, ale decyzja musi zapaść jednomyślnie, żeby po chwili, ni stąd ni zowąd, zacząć mówić o Grupie Wyszehradzkiej i większości kwalifikowanej.
Zła wiadomość dla Premiera jest taka, że Grupa Wyszechradzka, z której chciał zrobić tarczę dla łamania przez PiS prawa, nawet gdyby dorzucić Chorwację i Słowenię, stanowi tylko 15,5% ludności UE. A mniejszość blokująca to 35%.
2. Pieniądze
W 2013 roku rząd PO wywalczył dla Polski 118 mld euro, niestety w 2020 r. PiS sporo mniej, bo ok 95 mld euro. Reszta środków, o których mówi M. Morawiecki, to pieniądze z Funduszu Odbudowy, którego nigdy wcześniej nie było, bo Fundusz jest skutkiem pandemii koronawirusa. Z tego 40 mld euro to pożyczki, a ok 25 mld to granty. Co więcej, Premier nie mówi o tym, że lwia część środków z Funduszu Odbudowy może być wydana dopiero po tym, jak Rada UE zaakceptuje nasze programy narodowe. To znaczy uzna, że spełniają określone kryteria wynikające z Zielonego Ładu, Agendy Cyfrowej, czy służą koniecznym reformom likwidującym skutki epidemii. Mówiąc wprost PiS milczy o tym, że Premier Morawiecki zgodził się na to, że rządy innych państw członkowskich będą decydowały, na co Polska wyda pieniądze z Funduszu Odbudowy. Jak uznają, że jakaś „mierzeja bis” to zły pomysł, to kasy nie będzie. To kolejna spora porażka rządu, który miał wstawać z kolan. Gdy dołożymy do tego zmniejszenie funduszu spójności, funduszu sprawiedliwej transformacji (tak ważnego dla Śląska), czy o połowę mniejsze środki na rolnictwo, to sukces pomału zmienia się w porażkę.
Ale jest dobra wiadomość: znikąd pomocy dla rządów łamiących prawo! I dobrze, bo to jest szansa dla Polski.