REKLAMA
W NIK jest to jeszcze bardziej kontrowersyjne, niż gdzie indziej, bo wymienia się niezależnych kontrolerów na osoby bez uprawnień, a co najgorsze, często z podejrzaną przeszłością. To bardzo niebezpieczne dla państwa, bo Najwyższa Izba Kontroli staje się instrumentem w rękach nieuczciwego człowieka z poważnymi zarzutami prokuratorskimi, który nie zawaha się „grać z tym”, który obieca mu bezkarność.
Dobrze więc, że niezależne media interesują się tym, co dzieje się w NIK, bo warto pamiętać, kim naprawdę jest Marian Banaś.
Wiele „nabytków” Banasia to byli funkcjonariusze policji lub służb. Niestety są wśród nich zwolnieni za molestowanie seksualne funkcjonariuszek, zwolnieni za tuszowanie tej afery, jeszcze inni są związani z policyjną aferą Blue Taxi.
Wśród p.o. dyrektorów znalazł się też funkcjonariusz zwolniony za „słabość intelektualną”. Może dlatego w życie weszło zarządzenie, które zlikwidowało testy w ramach naboru na kontrolerów i została tylko rozmowa kwalifikacyjna. Chyba, że chodzi o tradycję, która dla PiS-u przecież bardzo ważna, a z historii znamy czasy, w których popularne było hasło: „nie matura, lecz chęć szczera, zrobi z ciebie oficera”. Szkoda tylko, że instytucja, która powinna być jak żona cezara, staje się przytułkiem dla tych, co nie powinni pełnić żadnej funkcji publicznej, a co dopiero funkcji kontrolnej!
Schronienie w NIK znalazł także Piotr Walczak po niespodziewanej dymisji i swojej szybkiej, bo zaledwie kilkumiesięcznej „karierze” na stanowisku Szefa KAS. Walczak w czasach rządów PO był oddelegowany do Mołdawii, mam nadzieję, że nie brał udziału w celniczej aferze „tax free”. Oby ta nadzieja nie była płonna, bo przecież, gdy był w kierownictwie MF zagnieździła się w nim mafia VAT-owska.
Wreszcie niezrozumiała jest też rola, jaką w Najwyższej Izbie Kontroli pełni syn Mariana Banasia (ten od firmy bez siedziby, która dostała ogromny, owiany tajemnicą kredyt z państwowego banku - BOŚ i ten sam, który nie zapisał się dobrze (to eufemizm) w pamięci pracowników, gdy pełnił obowiązki prezesa Maskpolu). Wiadomo jednak, że jest ważną postacią, niektórzy mówią nawet, że to „młody Banaś” rządzi w NIK.
Piszę o tym, żebyśmy nie pogubili się w ocenach.
Fakt, że Banaś straszy raz jedną, raz inną grupę Zjednoczonej Prawicy, odkrywając finansowe nieprawidłowości w różnych ministerstwach czy instytucjach zarządzanych przez PiS, świadczy tylko o tym, że wielu w tym środowisku ma coś do ukrycia. Prawdziwym celem obecnego Prezesa NIK nie jest jednak stanie na straży finansów państwa, ani nawet obnażanie lepkich rąk tej władzy. Celem jest zawierane takich sojuszy, które pozwolą mu utrzymać się w NIK jak najdłużej. Tym samym rzeczywistość w państwie PiS staje się coraz bardziej podobna do tej z piosenki Mistrza Młynarskiego:
„Dobrzy ludzie, na próżno wołacie,
Nikt nie wstanie, za spluwę nie chwyci,
Skoro każdy świadomość zatracił,
Czym się różnią od ludzi bandyci.”