Targowisko próżności, rosnąca luka VAT, rekordowy deficyt i dług publiczny, czyli skutki pięciu lat rządów PiS.
REKLAMA
Będzie o długu publicznym, jak obiecałam, ale na początek kilka zdań o części pierwszej tego bloga, o targowisku próżności, czyli negocjacjach PiS-u z koalicjantami, bo te weszły w fazę gnilną.
Gdy już podzielili wszystkie spółki, stanowiska i wpływy, zdecydowali, że klimat nie jest taki ważny, a i bez ministerstwa finansów można by się obejść, pokłócili się o to, czy zalegalizować przestępczość. Muszą to zrobić, bo oczami wyobraźni wielu z nich widzi się już na twardej więziennej pryczy, a w najlepszym razie poza nawiasem życia publicznego. Wśród antycypujących swoją przyszłość w czarnych barwach jest Premier Morawiecki. Oczywiste więc, że swoją szansę zobaczył człowiek-demolka polskiego wymiaru sprawiedliwości - Z. Ziobro i wcielił się w rolę człowieka prawego i sprawiedliwego, który nie pomoże Morawieckiemu uniknąć kary za zmarnowanie sporego publicznego grosza, czyli 70 mln zł. „na wybory”.
W ten sposób negocjacje weszły w fazę rozkładu, którą tylko podkręciła ustawa o ochronie zwierząt wrzucona do sejmu jak granat, a raczej jak większość ustaw w państwie PiS.
W ten sposób negocjacje weszły w fazę rozkładu, którą tylko podkręciła ustawa o ochronie zwierząt wrzucona do sejmu jak granat, a raczej jak większość ustaw w państwie PiS.
Rozkład rządu PiS byłby miły mojemu sercu, gdyby nie poważne zagrożenia dla funkcjonowania państwa, a to zawsze zła chwila na wojnę w rządzie, która łatwo przerodzi się w jego powolne konanie, rozłożone na wiele miesięcy. To znaczy, że bezpieczeństwem zdrowotnym i ekonomicznym Polek i Polaków w tym czasie nie będzie zajmował się nikt, nawet ich słabi ministrowie, bo obóz Zjednoczonej Prawicy pochłonie walka o władzę.
Jedno z zagrożeń dla funkcjonowania państwa to epidemia koronawirusa, o której polski rząd wciąż wie bardzo mało, bo raptem tydzień temu powołał zespół ds. monitorowania przebiegu epidemii(!) a tymczasem wczoraj pobity został kolejny rekord zakażeń - ponad 1000 na dobę. Czy system ochrony zdrowia jest przygotowany na falę zakażeń w dodatku w okresie grypowym? Zapytajcie znajomych lekarzy.
Drugie bardzo poważne zagrożenie, które lekceważy rząd PiS, to właśnie dług publiczny. Dług publiczny, który, zgodnie z nowelizacją budżetu na 2020 r. i projektem budżetu na 2021 w ciągu dwóch lat ma wzrosnąć o 400 mld zł.
W tym roku dług sektora finansów publicznych – który na koniec II kw. 2020 r. wyniósł 1 bln 262 mld zł - wzrośnie o ok. 270 mld zł, a w przyszłym o kolejne 140 miliardy. Niestety to nie koniec PiS-owskiego długu, bo przez cztery lata światowej koniunktury, gdy kraje UE miały nadwyżki budżetowe, tzn. przygotowywały poduszki finansowe na miękkie lądowanie na wypadek kryzysu, PiS bawił się jak konik polny z bajki La Fontaine’a. Przehulał w tamtym czasie 200 mld zł, czyli średnio zadłużał nas o 50 mld rocznie, gdy inni odkładali na czarną godzinę.
A przecież pamiętam, jak z mównicy sejmowej M. Morawiecki grzmiał, że dług jest zły, a o rządach PO-PSL mówił:
„Wzrost w ciągu ostatnich 8 lat to nie był wzrost za nasze zasługi, tylko wzrost za nasze długi.”
„Wzrost w ciągu ostatnich 8 lat to nie był wzrost za nasze zasługi, tylko wzrost za nasze długi.”
To porównajmy dług z czasu PO-PSL z długiem obecnego rządu.
Przez nasze 8 lat dług publiczny wzrósł o niecałe 400 mld zł, czyli średnio rocznie o prawie 50 mld zł. To znaczy, że w czasie dwóch wielkich kryzysów: pierwszego finansowego, co przyszedł w roku 2008 zza oceanu i drugiego z przełomu 2012/2013 w strefie euro, zadłużaliśmy się w takim tempie, jak PiS w czasie prosperity. A gdy PiS-owi w oczy zajrzał kryzys, to dług przyspieszył tak bardzo, że po sześciu latach ich rządów średnioroczne zadłużenie wyniesie 100 mld zł!
Mówiąc o długu, ważne jest powiedzieć, na co ten dług zaciągamy.
Przez nasze 8 lat dług publiczny wzrósł o niecałe 400 mld zł, czyli średnio rocznie o prawie 50 mld zł. To znaczy, że w czasie dwóch wielkich kryzysów: pierwszego finansowego, co przyszedł w roku 2008 zza oceanu i drugiego z przełomu 2012/2013 w strefie euro, zadłużaliśmy się w takim tempie, jak PiS w czasie prosperity. A gdy PiS-owi w oczy zajrzał kryzys, to dług przyspieszył tak bardzo, że po sześciu latach ich rządów średnioroczne zadłużenie wyniesie 100 mld zł!
Mówiąc o długu, ważne jest powiedzieć, na co ten dług zaciągamy.
No więc w czasie tego rekordowego zadłużania Polski przez PiS nakłady na inwestycje znacząco spadły. PiS zafundował Polakom zapaść w inwestycjach, poza tym mamy zapaść w ochronie zdrowia i zapaść w edukacji, na jedno i drugie w relacji do PKB PiS przeznacza mniej środków niż robiliśmy to my. Nie wystarczyło im na nic więcej, tylko na transfery socjalne, które w dodatku okazały się na kredyt! Wszystkie transfery, którymi mamią Polaków, są na kredyt, dokładnie tak jak mówiliśmy. Ten kredyt będą musieli spłacić polscy przedsiębiorcy i pracownicy. Podatnicy dostali 500 zł, a będą musieli oddać 600, w dodatku za leczenie coraz częściej płacą z prywatnej kieszeni. Tak wygląda prawdziwa prywatyzacja służby zdrowia przez PiS! Po pięciu latach ich rządów jesteśmy państwem długu, a nie państwem dobrobytu.
Ale Minister Finansów ma pomysł, jak wyjść z tej trudnej sytuacji: chce zniesienia konstytucyjnego limitu długu. Że też wcześniej nikt na to nie wpadł! Zbijasz termometr i jedziesz! Pacjent, czyli Polska, da radę, bo przecież przez 30 lat miliony Polaków swoją ciężką pracą dały jej siłę i pozycję na rynkach finansowych. A że kłopoty w końcu przyjdą? No przecież PiSu u władzy już wtedy nie będzie, więc o co chodzi?
Tymczasem analitycy agencji Moody’s już piszą, że obawiają się zniesienia m.in. konstytucyjnego limitu zadłużenia, że siłę kredytową Polski może osłabić słaba sytuacja demograficzna oraz ryzyko polityczne wynikające z podziałów społecznych i nierówności regionalnych.
Słaba sytuacja demograficzna, podziały społeczne, nierówności regionalne? czyli to, z czym PiS miał dzielnie walczyć pod flagą biało-czerwoną, pogłębiło się w ciągu ostatnich pięciu lat.
Tymczasem analitycy agencji Moody’s już piszą, że obawiają się zniesienia m.in. konstytucyjnego limitu zadłużenia, że siłę kredytową Polski może osłabić słaba sytuacja demograficzna oraz ryzyko polityczne wynikające z podziałów społecznych i nierówności regionalnych.
Słaba sytuacja demograficzna, podziały społeczne, nierówności regionalne? czyli to, z czym PiS miał dzielnie walczyć pod flagą biało-czerwoną, pogłębiło się w ciągu ostatnich pięciu lat.
I na koniec, Morawiecki przestrzegając przed nadmiernym zadłużaniem ostrzegał, że wzrost rentowności naszych obligacji o 1 pkt proc. to wzrost kosztu obsługi długu o 9 mld zł (gdy PiS obejmował władzę dług wynosił 900 mld zł). Mam złą wiadomość dla podatników, jeśli dzisiaj rentowności naszych obligacji podskoczą o 1 pkt proc. to koszt obsługi długu wzrośnie o 15 mld zł, bo nasz dług w 2021 r. wyniesie ponad 1,5 biliona zł. A wyższe rentowności są bardzo możliwe, Węgrzy już płacą o 1 pkt proc. więcej niż my, a przecież Kaczyński obiecał nam Budapeszt i dzielnie swoją groźbę realizuje.
P.S. Jeśli ktoś koniecznie, jak robi to Morawiecki, chce doliczyć do długu z 8 lat umorzone obligacje z OFE, to rocznie wyjdzie mu po 19 mld. zł. To znaczy, że i tak średnie zadłużenie z tamtych lat jest znacznie poniżej 70 mld. rocznie, a to dużo mniej niż 100 mld. zł. Poza tym, my inwestowaliśmy w gospodarkę, która dzięki temu przez kolejne cztery lata mogła się rozwijać, PiS przejadł dług i zostawił nas bezbronnymi wobec kryzysu.
Warto też pamiętać, że gdyby nie wprowadzone przez nas zmiany w składce do OFE i umorzenie obligacji, to rząd każdego roku musiałby przekazywać ponad 30 mld zł na rynek finansowy, co przy obecnej kondycji GPW byłoby wyrzucaniem pieniędzy w błoto. No i nie dałoby się nawet pożyczyć na 500+, bo trzeba by pożyczać na OFE.
Warto też pamiętać, że gdyby nie wprowadzone przez nas zmiany w składce do OFE i umorzenie obligacji, to rząd każdego roku musiałby przekazywać ponad 30 mld zł na rynek finansowy, co przy obecnej kondycji GPW byłoby wyrzucaniem pieniędzy w błoto. No i nie dałoby się nawet pożyczyć na 500+, bo trzeba by pożyczać na OFE.
