Ponad 2000 zamożnych klientów banków mierzy się dziś z obawą utraty swoich oszczędności.
Wszystko za sprawą, bezpiecznej w założeniach, inwestycji oferowanej im m.in. przez BOŚ Bank oraz Alior Bank. Zarządzający czterema zamkniętymi funduszami inwestycyjnymi, w które inwestorzy lokowali pieniądze, od października 2016 roku przestał realizować zlecenia wykupu.
W tle pojawiają się zarzuty dotyczące fikcyjnych transakcji dokonywanych ze szkodą dla uczestników funduszy. Sprawę bada już łódzka prokuratura.
Bankowa dystrybucja czyli niespodziewany brak refleksji.
Dystrybucja certyfikatów zamkniętych funduszy inwestycyjnych Inwestycje Selektywne, Lasy Polskie, Inwestycje Rolne oraz Vivante, rozpoczęła się w latach 2012 – 2014.
Minimalny poziom inwestycji w Fundusz Inwestycyjny Zamknięty wynika z przepisów i wynosi 40 tys. Euro. Przegląd sytuacji pierwszych zgłaszających się do nas klientów funduszy wskazuję, że są wśród nich zarówno ludzie, którzy by przekroczyć tę granicę wzięli pożyczki, jak i tacy , którzy powierzyli zarządzającym kilka milionów złotych.
Liczba uczestników funduszu w założeniach ustawodawcy, ogranicza się do 149 osób. Ten limit pozostaje jednak iluzoryczny, jeżeli weźmie się pod uwagę, że odnosi się do pojedynczej emisji certyfikatów. Ilość emisji zależy zaś wyłącznie od sprzedażowych umiejętności dystrybutora oraz kreatywności zarządzających w poszukiwaniu kolejnych inwestycji dla swoich Klientów, ewentualnie ich pięknej wizji.
Przy uwzględnieniu, że wynagrodzenie zarządzających stanowi określony w statucie procent aktywów zgromadzonych w funduszach, problem kreatywności zarządzających należy odrzucić. Zostaje zatem problem sprzedaży. I to ten problem mógł zostać przez rozwiązany przez Bank- najlepiej renomowany.
To właśnie dzięki zaangażowaniu Alior Banku oraz BOŚ Banku, fundusze zebrały ponad 500 mln złotych. Według relacji Klientów, produkt oferowany był jako atrakcyjna alternatywa dla lokaty.
Pomimo przyjmowania od inwestorów oświadczeń o świadomości ryzyka inwestycyjnego, Klienci nie mieli się czego obawiać ze względu na udzieloną przed notariuszem przez spółkę W Investments gwarancje. W Investment S.A. zobowiązał się, że w przypadku nieosiągnięcia oczekiwanych zysków (5% do 10 % w skali roku w zależności od funduszu i serii) samodzielnie pokryje inwestorom powstałą różnicę. To ta gwarancja była ostatecznym argumentem sprzedażowym w przypadku kilku serii certyfikatów.
Abstrahując od faktu, że dzisiaj gwarant kwestionuje umowę gwarancji jako nieważną bo niezgodną z zasadami współżycia społecznego i broni się przed roszczeniami inwestorów, składając sprzeciwy od nakazów zapłaty, to za wątpliwe należy uznać jego finansowe możliwości do zaspokojenia inwestorów, nawet w przypadku uzyskania przez nich prawomocnych orzeczeń.
Czy Banki zweryfikowały zdolność gwaranta do zrealizowania swoich zobowiązań? czy sam fakt oferowania takiej gwarancji nie powinien był skłonić Banków do sceptycyzmu? Czy usprawiedliwione było oczekiwanie Klientów, żeby Bank, do którego przychodzą ze swoimi oszczędnościami zweryfikował wszystkie aspekty związane z bezpieczeństwem inwestycji i osobami, które za nią stoją? Choć odpowiedzi na te pytania wydają się oczywiste, to jednak system nie zdołał uchronić inwestorów przed kłopotami.
Lasy, grunty rolne, luksusowe domy spokojnej starości i firmy pożyczkowe.
Inwestorzy, którzy chcieli ulokować swoje oszczędności mieli do wyboru cztery fundusze inwestycyjne. Każdy z funduszy, nabywał lub tworzył spółki celowe za pomocą których miał realizować swoją strategię inwestycyjną. Taka struktura inwestycji, choć potencjalnie mogła ułatwiać sprzedaż kolejnych przedsięwzięć, miała jeszcze jedną cechę – utrudniała kontrole tego w co faktycznie fundusze inwestują i czy robią to rozsądnie.
Fundusze rolny i leśny miały inwestować w nieruchomości. Zysk miał być generowany z unijnych dopłat, handlu drewnem, a w dalszej perspektywie z przyrostu wartości nieruchomości wynikającej z wygaśnięcia 12 letniego okresu ochrony ziemi rolnej i lasów przed ich wykupem przez obcokrajowców. Na skutek jednak zmian w prawie wprowadzonych po wyborach parlamentarnych w 2015 roku, i wynikających z tego ograniczeń w obrocie nieruchomościami wizja znaczących wzrostów cen nieruchomości rolnych i leśnych, przestała być realna. Fundusze te, jak wszystko na to wskazuje, dysponują jednak aktywami, które w jakimś stopniu, przy sprawnie prowadzonej likwidacji, mogą zaspokoić oczekiwania uczestników. Niestety pojawiają się również doniesienia,
z których wynika, że Fundusze te udzielały pożyczek funduszom Vivante oraz Selektywne.
Fundusz Vivante miał się zajmować inwestycjami w projekty związane z szeroko rozumianą ochroną zdrowia, zwłaszcza poprzez budowę luksusowych domów spokojnej starości. Jedną z takich inwestycji( i jedyną o której cokolwiek wiadomo) miał być Dom Seniora Vivante. Choć o inwestycji było głośno to już pod koniec 2016 roku, jeszcze przed pierwszym wbiciem łopaty, w prasie pojawiły się informacje o gotowości funduszu do sprzedaży swojej inwestycji przed jej realizacją. Po upływie roku od tej informacji, inwestycja nie została ani zbyta, ani też nie weszła w fazę realizacji. Tymczasem utrzymanie spółki celowej, za pośrednictwem której projekt jest realizowany, z pewnością kosztuje, a koszt ten ponoszą oczywiście uczestnicy funduszy.
Ostatni fundusz, Inwestycje Selektywne, miał lokować w małe firmy i w wierzytelności wobec spółek, w których obejmował udziały tj. miał im udzielać pożyczek licząc, że się rozwiną i te pożyczki zwrócą. To w tym funduszu doszło do transakcji, która uruchomiła falę spekulacji dotyczących kondycji funduszy i intencji poprzednich zarządzających funduszami tj. DM W Investments S.A.
W maju 2016 roku fundusz nabył udziały w zarejestrowanej na Cyprze spółce Winterfox działającej na rynku pożyczek internetowych za kwotę 37,5 mln zł. Szybko okazało się, że prognoza wyników spółki nie ma żadnego związku z rzeczywistością, a spółka nie dysponuje istotnym kapitałem.
Transakcja miała miejsce na kilka dni przed zbyciem przez Piotra Wiśniewskiego (a zatem pomysłodawcy i faktycznego twórcy funduszy) spółki zarządzającej funduszami. Od tego momentu to już nie DM W Investments, a Meridian Fund Management, zarządzał funduszami.
To o tyle istotne, że nowi zarządzający (MGM) stoją na stanowisku, że sprzedającym spółkę Winterfox funduszowi były osoby powiązane z Piotrem Wiśniewskim, a sama transakcja miała na celu wyprowadzenie środków z funduszu.
Biznesmen oskarżenia odrzuca i odpowiedzialność przerzuca na nowych zarządzających oraz towarzystwo funduszy inwestycyjnych. Ci z kolei mówią, że poza tą jedną transakcją wszystko w funduszach, poza nastrojami inwestorów ,które bardzo utrudniają im pracę, jest w najlepszym porządku.
Śledczy ustalają przepływy finansowe.
Sprawa dotycząca zarządzania funduszami i legalności przeprowadzanych transakcji toczy się w Prokuraturze Regionalnej w Łodzi. To w tym postępowaniu powinno zostać ustalone czy dochodziło do wyprowadzania pieniędzy z funduszy, kto za to odpowiadał, gdzie te pieniądze trafiały oraz czy istnieją narzędzia do ich zabezpieczenia. To również ustalenia dokonane w tym postępowaniu mogą okazać się przydatne w ustalaniu katalogu podmiotów odpowiedzialnych wobec uczestników. Specyfika postępowań karnych nie pozwala zakładać, że wiedzę te uzyskamy szybko.
Rozważania o odpowiedzialności cywilnej podmiotów występujących w tej układance poprzedzić należy wnioskiem o konieczności uprzedniego ustalenia powstania i wysokości szkody, którą poszczególni uczestnicy funduszy ponieśli. Nie chcąc wchodzić w tym miejscu w szczegóły i upraszczając znacznie, można założyć, że taka możliwość powstaje np. z chwilą sporządzenia bilansu otwarcia likwidacji. To wtedy uczestnicy dowiedzą się jakimi aktywami fundusz dysponuje oraz co z tego wynika dla wartości ich certyfikatów.
Przyjmując założenie, że szkoda została ustalona, pozostaje ustalić katalog podmiotów odpowiedzialnych za szkody uczestników. W sposób oczywisty odpowiedzialność spoczywa na DM W Investments oraz Meridian Fund Menagment. To te podmioty zarządzały funduszami i to one ponoszą solidarną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne funduszy. Dającym się przewidzieć problem w ich wypadku będzie wypłacalność.
Odpowiedzialność za szkodę inwestorów, opartą na art. 64 ust. 1 ustawy o funduszach inwestycyjnych i zarządzaniu alternatywnymi funduszami inwestycyjnym ponosi też towarzystwo funduszy inwestycyjnych. Przekazanie bowiem częściowego zarządzania funduszami podmiotom trzecim, nie zwalnia tego towarzystwa z obowiązku kontroli zarządzającego pomimo oddania mu do dyspozycji samego zarządzania funduszami w rozumieniu podejmowania decyzji inwestycyjnych. Również i w przypadku towarzystwa, ze względy na jego wielkość problemem z pewnością okaże się zdolność do ewentualnego pokrycia szkód inwestorów.
Kolejny podmiot, o doniosłej funkcji w całym przedsięwzięciu to Raiffeisen Bank Polska. Pełnił rolę depozytariusza. Nie zajmował się więc podejmowaniem decyzji inwestycyjnych, a kontrolowaniem stanu aktywów.
Formalnie działał w interesie i dla bezpieczeństwa uczestników funduszu, monitorując przepływ środków i bacząc by wycena aktywów była zgodna z rzeczywistością. Jego zadania zostały przy tym istotnie przez ustawodawcę rozszerzone w 2016 roku. Na odpowiedź czy depozytariusz uchybił swoim obowiązkom z całą pewnością będziemy musieli poczekać. W pierwszej kolejności konieczne będzie ustalenie które transakcje były „wadliwe” a następnie czy, przy zachowaniu najwyższej staranności Bank depozytariusz winien tę wadliwość uchwycić. Podobne pytania będą dotyczyły sposobu wyceny aktywów, ich faktycznego pokrycia i weryfikacji tego pokrycia przez depozytariusza. Od odpowiedzi zależeć będzie celowość kierowania swoich roszczeń do Raiffeisen Bank Polska.
Najwięcej pretensji inwestorzy mają jednak do banków, które oferowały im certyfikaty. To naturalne. To tam usłyszeli o wysokich zyskach i bezpieczeństwie zarazem. To tam przekonywani byli do jak największego zaangażowania swoich oszczędności. To na zaufaniu do fachowości Banków oparte były ich decyzje finansowe. Bank i jego pracownicy kojarzą się dziś wielu Klientom z ich osobistym dramatem, z utratą życiowego zabezpieczenia. To nie najlepsze rozwiązanie, jeżeli przywiązuje się wagę do reputacji, a ta jak pokazał przykład Getin Banku, ma w bankowości bardzo rzeczywisty wymiar finansowy.
Mając to z pewnością na uwadze Alior Bank, zdecydował się zaangażować wyspecjalizowaną kancelarię prawną, która reprezentuje interesy ich Klientów. W ramach tych działań składa pozwy o zapłatę wynikające z umów gwarancji, reprezentuje uczestników na zgromadzeniach i jak należy zakładać, będzie zmierzała do likwidacji funduszy vivante i selektywny, tak by odciąć zarządzających od możliwości potrącania wynagrodzenia za zarządzanie, zabezpieczyć i zbyć majątek.
W obszarze zatem działań zachowawczych, inicjatywę Aliora, należy ocenić jednoznacznie pozytywnie. Pytanie jednak jak się zachowa gdy Klienci zaczną (a pewnie zaczną już niebawem) prosić go o rekompensatę.
Gdy piszę te słowa, w sprawie padają właściwie same pytania. To kiedy uzyskamy na nie odpowiedzi zależy w ocenie niżej podpisanego, od tego na ile uda się poszkodowanym zainteresować sprawą opinię publiczną. To od tego niestety w największym stopniu zależy dynamika organów powołanych do ustalenia aktualnego stanu rzeczy oraz jego przyczyn.
Jedyny wniosek na który można sobie chyba dziś pozwolić jest taki, że nadzór, którym objęta była działalność funduszy kolejny raz zawiódł, oraz to, że w stosunkach z bankami, wciąż niestety, musimy zachowywać, szczególną ostrożność.