Tuż przed wyborami do parlamentu europejskiego zadałem sobie i Wam pytanie, czy ateiści wybiorą swoich przedstawicieli do parlamentu europejskiego. Czas przeanalizować wyniki...
Jacek Tabisz - ateista, poeta, muzyk, publicysta, badacz kultur orientalnych, od 2011 prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów.
Osoby jawnie przyznające się do ateizmu, lub postulujące rozdział Kościoła i państwa jako jedną z rzeczy istotnych dla swojego programu, w wyborach do PE przepadły. Dotyczy to zarówno wszystkich osób związanych z koalicją Europa+ Twój Ruch, jak i na przykład Joanny Senyszyn z SLD.
Co ciekawe, zapewne część elektoratu Europy+ Twój Ruch przyciągnął (albo raczej przeciągnął) Korwin Mikke, ultraklerykał, przy którym nawet PiS jawi się awangardą świeckości. Przypomnę, że jednym z postulatów aktywistów Nowej Prawicy jest monarchizm. W związku z tym monarchizmem część działaczy Nowej Prawicy postuluje prymasa Polski jako interreksa (króla zastępczego...). Przy takich koncepcjach prezes Kaczyński jawi się niczym drugi Dawkins... Wyobraźmy sobie ludzi dążących do tego, aby przywódca polskiego Kościoła stał się udzielnym władcą niedemokratycznej już Polski...
Tuż po wynikach wyborów odnalazłem na jednej z moich facebookowych stron wpis ateisty, który nie głosował w wyborach do PE. Ów ateista wkleił obrazek pokazujący Jezusa odbitego w wodzie, z komentarzem - "Czy Jezus odbity w wodzie nie przypomina waginy? 1:0 dla ateistów". Skomentowałem to oczywiście: "No chyba jednak wynik jest inny na tle ostatnich wyborów...". Obrazkowy ateista, a może "ateista", nie był w stanie zrozumieć tej odpowiedzi. Wybory do PE pokazały, że mamy w Polsce chyba znacznie więcej "obrazkowych" ateistów, niż ateistów myślących...
Oczywiste jest, że liderzy Europy+ Twojego Ruchu popełnili wiele błędów, zwłaszcza, że koalicja była świeża, zaś w wyniku wyborczych zmagań okazała się ciałem bardzo doraźnym. Tym niemniej potencjalni wyborcy - ateiści, w swej większości, oczekiwali jakiejś idealistycznej doskonałości. Nie zobaczywszy jej, postanowili zwiększyć szanse PiS i Nowej Prawicy. Jak wiemy udało im się to dość dobrze, gdyż Nowa Prawica zyskała aż 7 procent, zaś PiS niemal zremisował ze znacznie poważniejszym i bardziej wartościowym dla kraju rywalem, jakim jest Platforma Obywatelska.
Nie rozumiem, dlaczego niektórym ateistom nie pasująca do śmiałości Hartmana, czy Palikota, postawa Kalisza, czy Kwaśniewskiego przeszkadzały bardziej, niż alternatywa zwycięstwa Korwina, czy Kaczyńskiego? Jest to dla mnie logika trudna do zrozumienia i z pewnością nie przyznam nigdy racji narracji, iż ateiści w swej większości są mądrzejsi od ludzi wierzących. Wybory do PE pokazały, iż pod wieloma względami jest odwrotnie.
Być może efekt wyborów związany jest również z tym, że wielu polskich ateistów jest kulturowymi katolikami - konserwatystami. Zwróciłem na to uwagę obserwując komentarze pod bardzo ciekawymi wywiadami z Anną Grodzką, które miałem przyjemność w ostatnich miesiącach przeprowadzić. Z niektórych komentarzy wypływała wyraźna pretensja dotycząca tego, iż "ateistyczni liderzy" nie powinni się zajmować jakimś LGBT, czy na przykład feminizmem. Nie przeszkadzał tu fakt, że Grodzka jest bardzo mądrą osobą, ciekawie mówiącą o demokracji i nowoczesnym społeczeństwie.
Francuski myśliciel i polityk Malreaux ukuł termin "muzeum wyobraźni", oraz koncepcję katolickiego (muzułmańskiego, judaistycznego etc.) umysłu. Zwrócił on uwagę, bodajże już w latach sześćdziesiątych, że nie starczy powiedzieć sobie na przykład "Boga nie ma". Wyrośnięcie z dogmatów wpojonych w dzieciństwie i w młodości wymaga znacznie więcej pracy nad sobą. Cóż z tego, że ktoś deklaruje się ateistą, skoro wielu wierzących potrafi mieć znacznie mniej dogmatyczne nastawienie wobec praw kobiet, czy mniejszości seksualnych?
Ja sam jestem zadowolony z wyników wyborów. Otrzymałem znacznie więcej głosów, niż się spodziewałem i wszystkim moim wyborcom serdecznie dziękuję! Martwi mnie natomiast fakt ogólnego wyniku. Przecież polskie siły polityczne i polskie media mogą stwierdzić po tak mizernym wyniku, że tematy takie jak świeckość, feminizm, tolerancja, są zupełnie niszowe... Żal mi, że tak ciekawe i bliskie moim własnym postulatom społecznym osoby, jak prof. Hartman, Kazimiera Szczuka, Joanna Senyszyn, czy Wanda Nowicka, nie miały żadnych szans na wejście do parlamentu europejskiego. Szkoda, że znalazły się w nim osoby związane z Nową Prawicą, przy których (przypomnę) politycy PiS są zupełnie prolaiccy... Szkoda, że to, co mówił Korwin Mikke, zyskało ponad siedmioprocentowe uznanie wyborców.
Błędy liderów, wpadki medialne i personalne, nieudane spoty, nie usprawiedliwiają tego, że ateiści, feministki i przedstawiciele LGBT nie zdołali w większości oddać głosu na ludzi wyrażających ich poglądy. Wychodzi na to, że na przykład ludzie związani z PiS są znacznie bardziej obeznani z demokracją i życiem społecznym. Może to szokujący, ale nieodparcie prawdziwy wniosek. Tym bardziej dziękuję tym nielicznym, którzy głosowali z głową, zamiast ulec niedzielnej pogodzie, lub szukać platońskiego świata idei w realnym, pełnym niedoskonałości świecie... Przypominam, że parlament europejski stanowi nasze prawo.
Teraz wielu lekarzy podpisuje średniowieczną w swoim wyrazie "Deklarację wiary". Mam nadzieję, że ci zwolennicy świeckości, którzy 25 maja wyjechali na majówkę zamiast oddać głos, będą mieli na tyle w sobie uczciwości, aby spojrzeć na siebie jako na mimowolnych zwolenników tej deklaracji... Świat nie stoi w miejscu. Brak działania to też działanie, brak decyzji, to również decyzja...