Dorota Zgłobicka, żona Zbigniewa Rybczyńskiego, konsultuje się z mecenasem Tomaszem Okińczycem po wygranym procesie reżysera przeciwko Bogdanowi Zdrojewskiemu
Dorota Zgłobicka, żona Zbigniewa Rybczyńskiego, konsultuje się z mecenasem Tomaszem Okińczycem po wygranym procesie reżysera przeciwko Bogdanowi Zdrojewskiemu zdjęcie po procesie. Jacek Tabisz

Śledzę na bieżąco sprawę laureata Oskara, Zbigniewa Rybczyńskiego, który uważa, iż jego dobra osobiste zostały naruszone przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W przegranym przez Zdrojewskiego procesie chodziło, niestety, o niszczenie dobrego imienia reżysera.

REKLAMA
Zbigniew Rybczyński, będąc dyrektorem artystycznym wrocławskiego Centrum Technik Audiowizualnych, ponad dwa i pół roku temu wykrył nieprawidłowości finansowe. Nastąpiła zmiana dyrektorów administracyjnych CeTA, ale nic się nie zmieniło. Obecnie to Rybczyńskiemu zarzuca się wszystko co najgorsze. Po ponownym powrocie do krytyki nieprawidłowości finansowych został on zwolniony z pracy przy projekcie, który sam stworzył, który sam zaproponował byłemu ministrowi Zdrojewskiemu.
Po wydaleniu Zbigniewa Rybczyńskiego nastąpiła kampania medialna ze strony jego adwersarzy, mająca podkopać wizerunek reżysera. Jednym z jej elementów było zarzucenie Rybczyńskiemu nepotyzmu, mającego polegać na naleganiu na ministra Zdrojewskiego, aby ten zatrudnił w CeTA żonę reżysera. Wypowiedzi byłego ministra pełniły ważną funkcję w tej kampanii.
Tu mogą państwo zobaczyć reportaż z pierwszego procesu w tej sprawie i szersze wyjaśnienie sprawy. Wyrok sędziny, który zapadł wczoraj, również postaram się wkrótce udostępnić opinii publicznej, do wyrobienia sobie pełnego zdania.
Tu z kolei mogą państwo usłyszeć wyjaśnienia Zbigniewa Rybczyńskiego dotyczące tego, o co tak naprawdę poszło. Świadczą one o tym, iż reżyser nie mógł normalnie realizować swojego projektu z uwagi na korupcję i wypływ środków finansowych z CeTA, na co, nie będąc dyrektorem administracyjnym nie miał wpływu.
Wyrok sądu, obok starannie zebranej przez Rybczyńskiego dokumentacji całej sprawy, świadczy o tym, że reżyser ma najpewniej rację w ogólnej ocenie afery w CeTA i stał się ofiarą zarówno cudzych przekrętów, jak i brutalnej nagonki mającej na celu podważenie jego wiarygodności na wszystkich polach.
W przypadku wygranego przez reżysera w pierwszej instancji procesu wrocławskiego, chodziło o to, że Zbigniew Rybczyński jeden raz poprosił ministra o to, aby Dorota Zgłobicka mogła pracować bezpośrednio w jego pionie decyzyjnym.
Dorota Zgłobicka, reżyserka i artystka plastyczka, była zatrudniona w CeTA zanim wzięła ślub ze Zbigniewem Rybczyńskim, od dawna też pomagała mu realizować różne projekty, co ich do siebie zbliżyło. Podczas rozprawy przeanalizowano korespondencję Zbigniewa Rybczyńskiego z Bogdanem Zdrojewskim i nie wynika z niej iż reżyser nalegał na Zdrojewskiego w sprawie zatrudnienia żony, nie terroryzował go, nie żądał, nie zastraszał etc. Takie zarzuty przedstawił niestety Zdrojewski.
Zbigniew Rybczyński tylko i wyłącznie zapytał o możliwość przeniesienia żony z działu CeTA na który nie miał bezpośredniego wpływu, do swojego działu. Miał na uwadze dobro projektu – chciał mieć w swoim zespole osobę z którą stale współtworzył projekt. Gdy dowiedział się, iż nie jest to możliwe, nie wracał do tego tematu.
Sprawa z oskarżeniem reżysera przez Zdrojewskiego o nepotyzm jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Po tym, jak Zbigniew Rybczyński zaczął publicznie mówić o przekrętach finansowych w CeTA spadła na niego wielka fala oskarżeń, prasa pełna była opisów i opinii oczerniających reżysera, który wyleciał z pracy w trybie natychmiastowym zaraz po przedstawieniu opinii publicznej kwestii tego, że z CeTA wypłynęły pokaźne sumy pieniędzy poważnie utrudniając (a ostatecznie uniemożliwiając) realizację projektu nowatorskiego studia, które na zlecenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego realizował Zbigniew Rybczyński.
Jako Wrocławianin mam oczywiście duży sentyment do Bogdana Zdrojewskiego, gdyż wiele jego śmiałych decyzji wpłynęło dobrze na rozwój naszego miasta. Również decyzja o utworzeniu CeTA pod artystyczną kuratelą wynalazcy i pierwszego polskiego laureata Oskara, Zbigniewa Rybczyńskiego, była (sama w sobie) trafiona w dziesiątkę.
Sąd dał dziś poważną przesłankę do tego, aby przyznać rację ocenie całej sytuacji wypływającej ze strony reżysera Zbigniewa Rybczyńskiego, co oznacza, że minister Zdrojewski wziął udział w nieetycznej obronie swoich urzędników (dyrektorów administracyjnych CeTA), kosztem ściągniętego przez siebie do Wrocławia wybitnego artysty. Zaowocowało to destrukcją nowatorskiego projektu Rybczyńskiego, zwolnieniem go z pracy bez jego winy w niejasnych okolicznościach, oraz celowym niszczeniem wizerunku reżysera w mediach, w czym niestety pełniły swoją znaczącą rolę również wypowiedzi Bogdana Zdrojewskiego.
Osobiście bardzo bym chciał, aby okazało się, iż dawny prezydent Wrocławia, będący dla wielu Wrocławian prawdziwą legendą (sam nieraz na niego głosowałem), uczynił to z niewiedzy i zbyt daleko idącego zaufania do własnych urzędników. Teraz jest być może ostatnia szansa, aby „obrócić bieg historii” i pomóc reżyserowi dochodzić jego praw, przyznając się do własnych niedopatrzeń i nie broniąc dalej tych z urzędników, którzy przyczynili się do wypływu środków finansowych z CeTA, a co za tym idzie, do dramatycznych opóźnień w realizacji projektu Zbigniewa Rybczyńskiego.
Zbigniew Rybczyński, pod wpływem zaistniałej sytuacji, zdecydował się opuścić Polskę, a nawet zrzec się obywatelstwa naszego kraju. Tych smutnych dla rozwoju naszej kultury decyzji już się niestety raczej nie zmieni. Projekt nowatorskiego studia, zaopatrzonego w technologie przyciągające filmowców z całego świata, pozostanie już na zawsze niedokończony. Mimo to były prezydent Wrocławia ma jeszcze okazję, aby choć trochę naprawić tę sytuację. Odwołanie się od wyroku sądu świadczy o tym, że póki co nie zamierza pójść tą drogą.
Dla przypomnienia postaci laureata Oskara Zbigniewa Rybczyńskiego, i żebyśmy wiedzieli, kogo już nieodwołalnie tracimy, polecam do obejrzenia bardzo ciekawy materiał, w którym Rybczyński mówi o sztuce obrazu i swojej koncepcji filmu. Materiał ten, za zgodą reżysera, zawiera też fragmenty jego dzieł:
Na koniec przytaczam oświadczanie Zbigniewa Rybczyńskiego, jakie opublikował zaraz po procesie w mediach społecznościowych:
Oświadczenie Zbigniewa Rybczyńskiego po wygraniu procesu o zniesławienie z byłym ministrem kultury Bogdanem Zdrojewskim.
Przede wszystkim pragnę podziękować trzem osobom. Pani Sędzi Anecie Fiałkowskiej-Sobczyk za uznanie moich racji i wydanie wyroku zgodnego z przedstawionymi w sprawie dowodami. Szczerze wyznaję, że wobec wielu faktów wskazujących na uzależnienie polskiego wymiaru sprawiedliwości od poleceń i nacisków „z góry”, jestem zaskoczony osobistą odwagą Pani Sędzi. Jej postawa w tym procesie ratuje w moim odczuciu powagę polskiego Sądu i napawa nadzieją na lepsze jutro...
Pragnę też podziękować mecenasowi Panu Tomaszowi Okińczycowi, który podjął się ryzykownego zadania reprezentowania mnie w walce z potężną kliką nieuczciwych urzędników.
Dziękuję też mojej żonie Dorocie Zgłobickiej, która sama będąc ofiarą zemsty tej samej kliki urzędniczej („za postawę męża”), już od roku, praktycznie w pojedynkę, prowadzi codzienną akcję na forach społecznościowych, informuje o rozwoju afery w CeTA główne media (które w większości nie wykazują zainteresowania sprawą i milczą), i która nieustannie dodaje mi otuchy i wiary w sens walki - jeżeli nie o sprawiedliwość, to przynajmniej o moje dobre imię.
Mimo, ze to dopiero małe zwycięstwo (w toku jest kilka innych spraw sądowych i śledztw prokuratorskich), mam nadzieję, że dzisiejszy wyrok sądu jest początkiem końca zarówno kariery politycznej Bogdana Zdrojewskiego jak i kariery zawodowej obecnego dyrektora CeTA Roberta Banasiaka, którego rola w całej aferze nie jest jeszcze w pełni ujawniona (wyjątkowo wredny typ). Obu łączy dużo wspólnego: na szczyty władzy lub wysokie stanowiska państwowe nie wyniosły ich jakiekolwiek wymierne osiągnięcia naukowe, zawodowe lub chociażby życiowe, a tajemnicze „plecy”, personalne „układy” i przede wszystkim cwaniactwo. Jak długo ludzie takiego pokroju będą decydentami rozwoju Polski, tak długo Polska będzie grajdołem i prowincją cywilizowanego świata.
Do ludzi, którym zależy!
W obecnej Polsce są dostępne i są wydawane gigantyczne środki finansowe przeznaczone na cele publiczne. Dzięki tym środkom można zrealizować niezwykłe i wspaniałe projekty, dzięki którym Polska może się stać naprawdę nowoczesnym krajem (jednym z takich projektów miała być CeTA). Niestety wydawaniem środków finansowych zarządzają dyrektorzy lub prezesi mianowani w dosyć tajemniczych okolicznościach przez najwyższe władze państwowe. Stołki są najczęściej rozdawane na zasadzie „kolesiostwa”, a nie kompetencji. Tak jak w wypadku CeTA, środki te są bardzo często zupełnie marnowane. W wielu przypadkach powstają „układy zamknięte”, których jedynym celem nie jest realizacja projektów a napychanie własnych kieszeni.
Przyjrzyjcie się swoim dyrektorom lub prezesom! Sprawdźcie ich życiorysy, kompetencje, czas pracy, jakimi jeżdżą samochodami, w jakich mieszkają willach i gdzie oraz jak często jeżdżą z rodzinami na wczasy! Żadne kontrole nie ujawniają korupcji, gdyż najczęściej aparat kontroli jest częścią składową „układu”.
To Wy – pracownicy najlepiej wiecie o „przekrętach” waszych szefów (w CeTA każdy wiedział co się dzieje). Nie bójcie się swoich dyrektorów lub prezesów! Nie bójcie się stracić pracy! (w CeTA dyrektor Banasiak „ostrzegł” wszystkich pracowników, że wypowiadanie się do mediów na temat Rybczyńskiego jest NIEZGODNE Z PRAWEM!). Walczcie o prawdę i sprawiedliwość - co jest równoznaczne z lepszą przyszłością – przecież tylko tam, każdy z Was, spędzi większość swojego życia.
Zbigniew Rybczyński