strona Syrizy w internecie

Muszę przyznać, że coraz bardziej zadziwiają mnie niektórzy socjaliści. W Polsce część z nich zapatrzona jest w grecką Syrizę i czuje do tej partii wielki podziw, choć zdecydowanie nie ma tutaj żadnych podstaw. Socjaliści często nie rozumieją, że wyciągając pieniądze na pomoc dla „swoich” odbiera się innym.

REKLAMA
Użyłem słowa „socjaliści”, bo do tej grupy można zaliczyć zarówno część lewicy (tę mniej socliberalną), jak i PiS. Do tego artykułu zachęciła mnie publikacja Michała Gąsiora na temat greckiego rozdawnictwa. Owo rozdawnictwo w zadłużonym kraju dotyczyło oczywiście głównie sektora państwowego, Grek pracujący w prywatnej firmie nie miał już tak dobrze. Zawsze jest tak. Adekwatna sytuacja ma miejsce we Francji, gdzie pracownicy państwowych firm mają całkiem spory luksus socjalny i krótki tydzień pracy. Tymczasem Francuzi pracujący w prywatnych firmach harują podobnie jak Niemcy czy Polacy. Oczywiście dostawanie się do ograniczonej puli luksusowych miejsc pracy w sektorze publicznym wspiera nepotyzm i korupcję...
Wracając do Syrizy. Wielu socjalistów w Polsce jej kibicuje. Nie myślą oni jednak o tym, że głównym płatnikiem Unii Europejskiej są Niemcy. Zmuszanie Niemców do dopłacania do rozrzutności i niegospodarności Greków nie jest „bezbolesne”. Również w Niemczech są biedni ludzie, inwalidzi, czy samotne matki. Łatanie rozrzutności Greków to odbieranie środków bardziej potrzebującym. Bowiem w najbardziej nawet bogatych państwach świata są inwalidzi, są samotne matki, są bezdomni, są ludzie zniszczeni psychicznie. Również służba zdrowia wszędzie jest droga, bo medycyna odnotowuje gigantyczny postęp, ale nowoczesne terapie i technologie diagnostyczne są po prostu niezwykle kosztowne. Zatem nawet w bardzo bogatych i socjalnych państwach można być chorym na chorobę, której leczenia nie obejmuje refundacja. Dlaczego? Dlatego, że nawet bardzo bogate państwa nie mają nieograniczonych środków.
Innym błędem części socjalistów jest nieświadomy nacjonalizm. Otóż socjaliści nie rozumieją czasem, że świat się zmienia. Bogacą się Chiny. Korea Południowa wypiera zachodnie marki jeśli chodzi o wyrafinowane technologie. Stąd Zachód, USA i Europa muszą dbać o konkurencyjność swoich gospodarek. Inaczej ich produkty i usługi przestaną być na świecie atrakcyjne. Oczywiście można też zamknąć zachodnie rynki, ale tu właśnie socjaliści nie widzą tego, iż w ten sposób zaszkodzą biednym, bogacącym się ludziom w Chinach, w Indiach czy Indonezji.
Czy polski lub europejski socjalista ma prawo chronić cłami swój rynek, aby umożliwić na nim życie w nieco wolniejszym tempie? Taka ochrona sprowadza się do odbierania pracy biednym Chińczykom, czy Indonezyjczykom, a ich bieda jest znacznie bardziej dramatyczna niż to, co znamy z Polski.
Bardzo bym chciał, aby powstała u nas lewica myśląca szeroko. O tym, jak dane działania wpływają na globalny rynek, a nie tylko na własne podwórko. Poza tym lewica powinna odpowiedzieć sobie na pytanie – czy zależy jej tylko na „swoich” biednych, czy jednak istotny jest również los zagranicznych biedaków? To pytanie jest tym bardziej ciekawe, gdyż część lewicy mocno wspiera imigrantów z biednych krajów. Czyli dochodzi do paradoksu – z jednej strony dąży się do sytuacji obudowania się murem przed tańszą produkcją z Azji, z drugiej strony przygarnia się tych, którzy uciekają stamtąd przed nędzą.
Jeśli natomiast nie chcemy obudowywać swoich rynków murem, musimy zgodzić się na konkurencję i w obrębie tego bardzo konkurencyjnego globalnego rynku budować sferę socjalną u siebie. I naprawdę – Syrizy nie ma za co podziwiać. To nie jest w porządku, aby zmuszać innych do płacenia za własne błędy i długi. Również w Niemczech żyją biedacy, również w Niemczech można mieć pecha i zapaść na „zbyt drogą” chorobę.
logo
Ulica w Atenach fotografia Jacek Tabisz
Jeśli ktoś jeszcze chce zostać ze mną na chwilę przy lewicowej ocenie Syrizy i jej kontestacji, polecam moją rozmowę o Syrizie dla RacjonalistaTV z dwoma lewicowcami – Michałem Syską, dyrektorem Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle’a i dr Radosławem Czarneckim, lewicowym publicystą i aktywistą.