Jestem rowerzystą. Nie mam zbyt wiele czasu, ale codziennie staram się przejechać średnio 30 kilometrów. Akurat mieszkam w pięknym miejscu we Wrocławiu, na tzw. Wielkiej Wyspie, która od południa sąsiaduje z dzikimi, niezabudowanymi terenami, pomiędzy płynącymi blisko obok siebie Odrą i Oławą. Daje to możliwość obrania dłuższej i bardzo malowniczej drogi dojazdu do centrum, a wtedy przychodzą mi do głowy najlepsze pomysły na reportaż filmowy czy pisaną publicystykę.
Jacek Tabisz - ateista, poeta, muzyk, publicysta, badacz kultur orientalnych, od 2011 prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów.
Waszczykowski rozbawił wielu, mówiąc o tyranii medialnej cyklistów, wegetarian i krytyków religii. Z tym ostatnim to naprawdę bardzo przesadził. Media polskie za czasów PO – PSL bardzo nieśmiało ukazywały krytyczne wobec religii głosy. Częściej pojawiała się krytyka kleru, często zasadna, ale co minister powinien zauważyć, wychodziła ona z ust zarówno osób wierzących, jak i niewierzących. Kler w Polsce ma wysoką pozycję, której czasem nadużywa, w związku z czym zasługuje na krytykę. Nie tylko ateiści krytykują kler. Czyni to na przykład papież Franciszek I, nie wiem, na ile szczerze, jak widać mało skutecznie, ale bez wątpienia tak czyni... Mnie osobiście krytyka kleru nudzi, choć wiem, że jest potrzebna. Wolę dyskutować z wierzącymi o tym, że być może ich wiara jest pozbawiona racjonalnych podstaw. Wielu wierzących lubi o tym dyskutować, przekonując mnie z kolei o tym, że niewiara w Boga pozbawiona jest racjonalnych podstaw. Te dyskusje mają jakiś sens, bo co jakiś czas ktoś się nawraca (na teizm) lub odwraca (na ateizm). Ale ogólnie ludzie zaangażowani w tę tematykę potrzebują wręcz krytyków religii jak i krytyków ateizmu.
Jeśli chodzi o wegetarianizm, to byłem ładnych kilka lat wegetarianinem, z czego zrezygnowałem w mieście indyjskim Adźmer, gdyż jedzenie było tam tak ostre, że tylko kurczak był w stanie osłabić moc kilogramów chili i pieprzy wsypywanych do każdego, smacznego skądinąd dania. Mój wegetarianizm nigdy nie był związany z zainteresowaniem marksizmem. Żadna sałatka nie wpływała na większą lewicowość mojego światopoglądu. Uważam po prostu, że wiele gatunków zwierząt posiada świadomość swojego istnienia i swojego cierpienia, więc trochę szkoda potęgować cierpienie na świecie. Z drugiej strony światowy rynek długo (może zawsze) jeszcze będzie miał w sobie duży komponent hodowli i jedzenie sałatek to bardzo długa walka.
Pewne upolitycznienie wegetarianizmu i weganizmu ma rzeczywiście niekiedy miejsce i tu muszę się trochę zgodzić z ministrem Waszczykowskim. Jest na przykład dość popularna sieć wegańska, gdzie jedna z najpopularniejszych potraw nazywa się „Wolna Palestyna”. Nie ma oczywiście potrawy „Popieram Izrael”. Jest to zatem ewidentne upolitycznienie kuchni. Dlaczego weganie popierają Palestynę, choć muzułmanie jedzą przeważnie mnóstwo mięsa, stosując przy tym ubój rytualny, zaś koniec miesiąca pielgrzymek kończąc masowym zarzynaniem zwierząt? Wygląda na to, że niestety u niektórych jedzenie sałatek wywołuje jakieś „czerwone efekty”, które są kompletnie absurdalne jeśli zastanowić się nad dietą muzułmańską. Dodam jeszcze, że wielu muzułmanów na osobę niejedzącą mięsa i będącą muzułmaninem patrzy znacznie bardziej spode łba, niż katolicy na katolika wegetarianina. Muzułmanin niejedzący mięsa to prawie heretyk, a dla wielu podczas rytualnych uczt na koniec Hidżru, czy wieczorami w Ramadan, to w zasadzie w 100% heretyk. Skąd zatem połączenie weganizmu z popieraniem Palestyny obecne w subkulturze niektórych wegan?
Jeśli chodzi o rowery. Uwielbiam jeździć na rowerze, ale byłem zdziwiony, gdy na wielu spotkaniach lewicy przed tymi czy innymi wyborami wśród postulatów na to, co zmienić w mieście lub kraju, pojawiały się żądania tworzenia ścieżek rowerowych. Oczywiście ścieżki rowerowe zawsze się przydadzą, ale we Wrocławiu jest ich naprawdę dużo i miasto ma obecnie inne, bardziej palące problemy.
Czy rowerem jeździ się tylko 3 – 4 miesiące w roku? Nie, przynajmniej we Wrocławiu 8 miesięcy jest zupełnie ok, a jak ktoś bardzo lubi, to można jeździć i po śniegu, choć wtedy raczej obecność ścieżki rowerowej pod śniegiem nie ma jakiegoś wielkiego znaczenia.
A węgiel i odnawialne źródła energii? Moim zdaniem utopią jest dążenie do bazowania w 100% na odnawialnych źródłach energii w Polsce, zwłaszcza, jeśli chcemy mieć przemysł. Tym niemniej pojawiają się coraz to nowe technologie, dzięki którym pozyskiwanie odnawialnej energii staje się coraz prostsze i tańsze. Warto więc to rozwijać. Węgla mamy dużo, choć już nie jest zbyt atrakcyjny cenowo w pozyskiwaniu. Głębokie złoża, wysokie koszty pracy etc. Są miejsca, gdzie węgiel można pozyskać dużo taniej i nawet z transportem do nas jest ona nadal dużo tańszy od naszego. Być może warto jednak wspierać nasze górnictwo aby zapewniać ludziom pracę, a państwu niezależność energetyczną. Oczywiście takie działania pachną gospodarką komunistyczną bardziej, niż marksizm przychodzący u niektórych wraz z jeżdżeniem sałatek (jak się ma jeżdżenie rowerem do nabywania marksizmu jeszcze nie sprawdziłem, u mnie ten efekt nie zachodzi, a widziałem wielu księży na rowerach – może marksiści?).
Na koniec mogę stwierdzić, że straszna szkoda, że działania Andrzeja Dudy i Jarosława Kaczyńskiego dotyczące ataków na TK i Konstytucję uniemożliwiają normalną ocenę poczynań obecnej władzy. Opinie ministra Waszczykowskiego są całkiem ciekawym kijem wsadzonym w europejskie mrowisko modnych tematów. I aż by się chciało normalnie o tym pisać i myśleć, ale tymczasem Konstytucję mamy zagrożoną, a konkretnie jej rolę regulującą władzę rządzących.