Do prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Zawiadomienie wniósł Bolesław Jaszczuk, zaś sprawa dotyczy jego nieżyjącej matki Marii.
Jacek Tabisz - ateista, poeta, muzyk, publicysta, badacz kultur orientalnych, od 2011 prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów.
Zdaniem Jaszczuka przestępstwa mógł się dopuścić adwokat Krzysztof S., który w piśmie procesowym z dnia 25 lutego 2016 r. w sprawie toczącej się przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia zawarł stwierdzenie, iż nieżyjąca już Maria Jaszczuk, której przez lata pełnomocnikiem był syn, a obecnie jest jedynym spadkobiercą, w trakcie toczących się poprzednio postępowań sądowych mówiła nieprawdę, ponieważ „jako osoba niewierząca nie miałaby oporów przed mówieniem nieprawdy”.
Jak zauważa Bolesław Jaszczuk w swoim doniesieniu do prokuratury, jest możliwym że Krzysztof S.:
1. Naruszył postanowienia Kodeksu karnego mówiącego o karze za ograniczenie człowieka w przysługujących mu prawach ze względu na jego bezwyznaniowość.
2. Naruszył postanowienia Kodeksu karnego mówiącego o karze za publicznie znieważenie osoby z powodu jej bezwyznaniowości.
3. Nawoływał do złamania Art. 32 pkt.1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej mówiącego, iż wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
O swoim doniesieniu Bolesław Jaszczuk zawiadomił mnie, jako reprezentanta Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, Rzecznika Praw Obywatelskich, Pacyfistyczne Stowarzyszenie Wolnej Myśli, Polskie Stowarzyszenie Wolnomyślicieli im. Kazimierza Łyszczyńskiego, Stowarzyszenie Racjonalna Polska oraz Fundację Wolnej Myśli.
Oczywiście dane osobowe oskarżonego przez Bolesława Jaszczuka adwokata ukryłem, gdyż zawsze istnieje domniemanie niewinności, ale mam ogromną nadzieję, że zaistniałą sprawę sąd zbada gruntownie i nie będzie się wahał nią zająć, jeśli podstawy oskarżenia są dostatecznie mocne. Jak zauważają międzynarodowe organizacje humanistyczne (na przykład niedawne badania IHEU, o których pisałem parę lat temu), w wielu państwach na świecie prześladuje się osoby niewierzące. Prym w tej niechlubnej rywalizacji wiodą oczywiście kraje muzułmańskie, a wśród nich 13 państw, gdzie za odejście od obowiązującej wiary grozi wyrok śmierci w majestacie prawa.
Tym niemniej również w większości państw europejskich osoby niewierzące są dyskryminowane, choć w mniejszym stopniu niż dzieje się to w świecie islamu. Jednak również ten „mniejszy stopień” potrafi być bolesny i tragiczny, o czym świadczyć może choćby powyższe doniesienie do prokuratury.
Zdanie „jako osoba niewierząca nie miałaby oporów przed mówieniem nieprawdy” w oczywisty sposób dyskryminuje ateistów na rzecz teistów. Tymczasem nic nie potwierdza tego, że wiara w tego czy innego boga (lub boginię) jest gwarantem prawdomówności. Nawet jeśli systemy wierzeń uważają kłamstwo za grzech, to przecież różne religie pełne są hipokryzji. Wystarczy zauważyć, że w latach 70ych w aparacie PZPR większość stanowili wierzący katolicy, którzy dla dobra utrzymania swej władzy udawali, że szerzą kulturę świecką (oczywiście nie wolno jej szerzyć na siłę!).
Tak zwana „Donacja Konstantyna” jest z kolei kłamstwem całego Kościoła, mającym zapewnić mu dobra ziemskie w średniowiecznej Europie. To kłamstwo działało znakomicie. Większość religii oddziela też starannie swoich od obcych. Obecne w dekalogu przykazanie „nie zabijaj” przynajmniej pierwotnie dotyczyło ludu Izraela, a nie wszystkich ludzi, gdyż inaczej ciężko zrozumieć inspirowane rzekomo boską wolą walki o Ziemię Świętą opisywane w Biblii tuż obok przygody Mojżesza z tablicami przykazań.
Klasycznym przykładem dwulicowości religijnej moralności jest często przywoływany fragment Koranu z którego ma rzekomo wynikać, iż „Zabić jednego człowieka to jak zabić całą ludzkość”. Tymczasem pełny wers 5:32 brzmi:
“Ten, kto zabił człowieka,
który nie popełnił zabójstwa
i nie szerzył zgorszenia na ziemi,
czyni tak, jakby zabił wszystkich ludzi.
A ten, kto przywraca do życia człowieka,
czyni tak,
jakby przywracał do życia wszystkich ludzi.”
Przyszli do nich Nasi posłańcy
z jasnymi dowodami,
potem jednak wielu z nich
popełniało przestępstwa na ziemi.
Oczywiście przeoczanym (często celowo) elementem tej sury jest „szerzenie zgorszenia na Ziemi”. Oznacza to w ogólnie przyjętych interpretacjach (które w islamie są niepodważalne) życie niezgodne z prawem szariatu. W grę może wchodzić też apostazja, czy też przynależność do innego wyznania. I w następnym wersie 5:33, pomijanym przez osoby chcące dowieść humanizmu Koranu, czytamy:
Zapłatą dla tych, którzy zwalczają Boga
i Jego Posłańca
i starają się szerzyć zepsucie na ziemi,
będzie tylko to,
iż będą oni zabici lub ukrzyżowani
albo też obetnie im się
rękę i nogę naprzemianległe,
albo też zostaną wypędzeni z kraju.
Oni doznają
hańby na tym świecie
i kary bolesnej w życiu ostatecznym.”
Jak więc widać po przykładach poszczególnych Religii Mojżeszowych, etyka w nich działa często wybiórczo, tylko wobec swoich, czyli tych, „którzy nie sieją zgorszenia na Ziemi...”.
Oczywiście nie wolno w sądzie zakładać, że ktoś kłamie, bo jest wierzącym, tak samo jak nie można zakładać, że ktoś kłamie, bo jest niewierzącym... Na razie pozostaje nam czekać na decyzję sądu i śledzić tę sprawę.