Pamiętam jeszcze wizytę papieża Franciszka w Polsce. Spora część liberalnej lewicy liczyła na to, że papież stanie w obronie polskiej demokracji oraz, że skrytykuje polskich biskupów nadużywających swojej władzy nad ludźmi wierzącymi i chcących przez zaufanych polityków realizować neofeudalne pomysły z XVII wieku.
Jacek Tabisz - ateista, poeta, muzyk, publicysta, badacz kultur orientalnych, od 2011 prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów.
Tymczasem jednym z głównych tematów papieża Franciszka w Polsce była „obrona życia od poczęcia po naturalną śmierć”. Ucieszyło mnie, że wiele moich znajomych feministek to zauważyło i przestało pokładać nadzieję w tym świetne promowanym przez media człowieku. Papież bronił stanowiska pro-life, uważał to za jeden z paru zaledwie głównych tematów, które należy podjąć w Polsce. Nie było mowy o demokracji, czy o feudalnej mentalności polskich biskupów.
Gdy polityk, a papież jest politykiem, porusza w trakcie danej wizyty jakieś kwestie, wiadomym jest, że musi wybrać tylko parę z nich, aby jego stanowisko zostało zapamiętane przez opinię publiczną. Papież Franciszek zupełnie świadomie uczynił ważną i godną zapamiętania kwestię walki z jakąkolwiek formą aborcji.
Medialna machina działa. Promocja „niezwykłego papieża” trwa nadal. Spora część zachodniej lewicy nadal jest urzeczona najwyraźniej lewicowym szefem Kościoła. Tymczasem w Polsce trwa walka o to, aby nie postawić każdego ludzkiego zarodka ponad zdrowiem, życiem i szczęściem kobiety. Wydaje mi się, że jest bardzo ważnym, aby pamiętać, że głównym prześladowcą kobiet nie jest tylko klerykalna część polskiej prawicy, ale również tak nadal przez wielu lubiany papież Franciszek.
Dogmat świętości poczęcia liczy sobie ledwie 150 lat. Wcześniej katolicy nie uważali, że zarodek czy płód są człowiekiem. Niektórzy katoliccy myśliciele zastanawiali się, kiedy zaczyna się człowiek z duszą i nie wychodziło im, że już po akcie płciowym. Skoro jakiś papież zatwierdził tezę o świętości i „człowieczeństwie” każdego poczęcia inny papież może tę tezę anulować. Dlaczego papież Franciszek tego nie robi? Moim zdaniem to proste. Jego „liberalizm” to tylko zręczny PR, Marksa może rzeczywiście się naczytał, zaś jeśli chodzi o stosunek do ludzi nie różni się wcale od polskich biskupów czy posłów PiSu w sejmie. Posłowie PiSu w sejmie mają gorszych specjalistów od wizerunku niż papież Franciszek – to wszystko.
Na koniec dodam od siebie, że jeśli nie mieszka się w państwie muzułmańskim, gdzie za to zabijają lub wsadzają do więzienia, to dobrze być ateistą. (Swoją drogą wyjątkowo życzliwy stosunek papieża Franciszka do islamu może sugerować, że podoba mu się takie traktowanie osób niewierzących...). Ale w Polsce naprawdę dobrze być ateistą i nie musieć się zastanawiać, na ile powinien być dla nas autorytetem ten czy inny papież, biskup, czy werset Biblii.