Ciężko o lepszą zachętę do propagandy ze strony apologetów i krytyków rządu, niż wizyta prezydenta Trumpa w Polsce. Są na szczęście bezpośrednie relacje, gdyż inaczej dowiedzenie się naprawdę tego, co kto mówił byłoby niemal całkowicie niemożliwe.
Jacek Tabisz - ateista, poeta, muzyk, publicysta, badacz kultur orientalnych, od 2011 prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów.
Niedawno stwierdziłem w rozmowie z przyjacielem, że wizyta Trumpa to jednak sukces dla rządu. Mój przyjaciel, znający mnie z twardej krytyki PiSu, niemal się na mnie obraził. Tym niemniej ta wizyta to jednak jest sukces, gdyż obecny prezydent USA uczynił Warszawę jednym z pierwszych europejskich miast przez siebie odwiedzanych.
No i tu zaczynają się oczywiście schody. Że Trump chce tylko zarobić i już. Że Trump cieszy się bardzo niską popularnością i jest postacią kontrowersyjną. Że Andrzej Duda jest tylko marionetką w rękach prawdziwego „naczelnika państwa”. Cóż – Trump jest rzeczywiście kontrowersyjny i sam sobie na tę kontrowersyjność zasłużył. Nie jestem wprawdzie przeciwnikiem jego prób surowszej polityki wobec świata islamu, ale na razie wychodzi mu to dość niezręcznie, o czym świadczy mocne zbliżenie Trumpa z Arabią Saudyjską, które napełnia sceptycyzmem również inne osoby islamosceptyczne, które wcześniej z uwagi na to bezwarunkowo Trumpa popierały (ja z uwagi na inne rzeczy, nie popierałem go przed elekcją). Nie podoba mi się oczywiście konserwatywne spojrzenie Trumpa na kobiety, ale tego niestety można by się spodziewać od wielu innych prezydentów republikańskich.
Niestety, Barack Obama, poprzednik Trumpa, choć był bez wątpienia sympatyczniejszy, bardziej kulturalny i wykształcony, miał moim zdaniem bardzo złą politykę zagraniczną. Tragedia następstw Arabskiej Wiosny była przecież związana (obok innych przyczyn) z podyktowaną przez Obamę zmianą kursu politycznego USA. Fatalne efekty tej zmiany kursu ciężko byłoby pobić nawet bardzo niezręcznemu prezydentowi. Niektórzy analitycy twierdzą, że w polityce wewnętrznej USA Obama odniósł znaczące sukcesy. Nie jestem jednak w stanie na bazie sprzecznych informacji w pełni dobrze tego ocenić. Możliwe, że Obama był lepszy od Trumpa w polityce wobec Putina, choć też nie był idealny. Poparł embargo, ale nie zrobił więcej, a może to właśnie było potrzebne. Z drugiej strony okazuje się, że chyba na szczęście Trump nie jest aż tak blisko Putina, jak mogło się wydawać podczas jego kampanii. Nie jest też chyba aż tak natosceptyczny, zaś postulat o zwiększenie środków na obronność wobec państw Zachodniej Europy jest w obecnej sytuacji po prostu słuszny. Największym międzynarodowym sukcesem Obamy było zaangażowanie USA w walkę z globalnym ociepleniem, największą klęską USA pod rządami Trumpa może się okazać zejście z tej drogi.
Co zatem oznacza wizyta Trumpa w Polsce? Paradoksalnie wady PiSu i wady Trumpa mogą zbliżyć do siebie będących u władzy polityków polskich i amerykańskich. Jeśli to zbliżenie zaowocuje zwiększeniem ilości wspólnych projektów i płaszczyzn współpracy, one pozostaną nawet po zakończeniu rządów Trumpa i PiSu. Jeśli zatem z obecnej wizyty Trumpa wynikną jakieś określone wspólne projekty, będę się z tego cieszył, mimo, że od lat jestem w opozycji do PiS.
Potrzebna jest zatem gazeta, radio czy TV, która będzie w stanie mówić obiektywnie o bieżącej współpracy politycznej Polski i USA. Bez szukania punktów do ataku i wieszczenia klęski i bez budowania „wielkości” bez względu na faktyczny stan rzeczy. Wydaje mi się, że liczyć możemy tylko na jakiegoś zapalonego amerykanistę w internecie, bo główne media nie oprą się korzystnym dla nich przerysowaniom na „tak” i na „nie”.