Ormianie byli od wieków istotnym składnikiem Rzeczpospolitej. Jednak obecnie można się zastanawiać, czy nie stali się oni mniejszością pomijaną w polskich rozgrywkach ideowych i politycznych.
Jacek Tabisz - ateista, poeta, muzyk, publicysta, badacz kultur orientalnych, od 2011 prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów.
Zamość, perła renesansu. Można powiedzieć, że to miasto zostało wzniesione dla potrzeb ambitnych ormiańskich mieszczan i dzięki nim rozkwitło. A jednak w Krakowie wykluwa się idea wzniesienia pomnika tym, którzy przyczynili się do pierwszego wielkiego ludobójstwa XX wieku. Sprawcami byli Turcy zaś ofiarami Ormianie i inne mniejszości chrześcijańskie na rządzonych przez islam terenach Imperium Osmańskiego.
Jak się dowiadujemy od organizacji polskich Ormian:
W imieniu Ormiańsko-Polskiego Komitetu Społecznego oraz Ormian w Polsce apelujemy w sprawie kontrowersyjnej idei, której niepokojący dla nas ton nadaje Ambasador Republiki Tureckiej. Z trudem jesteśmy w stanie zrozumieć argumentację stojącą u postawy inicjatywy, którą skierowano niedawno do włodarzy Miasta Krakowa – upamiętnienia przyjaźni i współpracy polsko-tureckiej.
Okazuje się, że jedną z podstaw dla których pominięte być może zostaną prawa ofiar ludobójstwa na Ormianach jest dziwaczny mit:
Zbliżająca się setna rocznica odzyskania niepodległości i podmiotowości państwowej, zatraconej po latach powstań, rozbiorów i wojen, ma stać się okazją do powstania pomnika upamiętniającego działania wojska osmańskiego, które brało udział w walkach na froncie wschodnio-galicyjskim w latach 1916 – 1917. Rzekomą inspiracją tejże kuriozalnej postawy jest historyczna konstatacja przepowiedni Wernyhory, mówiąca o odrodzeniu Rzeczypospolitej po tym, jak żołnierze Tureccy napoją swoje konie w Wiśle. Ambasada Republiki Tureckiej właśnie w takiej figurze proponuje wznieść pomnik upamiętniający relacje między Naszymi państwami.
Czyli banialuki (że napiszę po staropolsku) na temat Wernyhory stają się podstawą dla zapomnienia milionowej hekatomby Ormian. Organizacje Ormiańskie zwracają uwagę na historyczną rzeczywistość:
Przez sam fakt wiary w Pana Boga między 1915 a 1917 rokiem z rąk Tureckich ginie półtora miliona Ormian. Ofiarą pada ludność chrześcijańska również innych narodowości – Asyryjczyków i Greków. Ludobójstwo Ormian – do dziś wypierane ze świadomości Tureckiej – a uznane przez stanowczą większość cywilizowanych narodów – Austrię, Belgię, Rosję, Niemcy, Polskę, Francję, Holandię, Kanadę, Szwecję, Szwajcarię i wiele innych, nie może być świadectwem przyjaźni.
Przypominamy Panu prezydentowi i radnym Krakowa, że Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjął uchwałę upamiętniającą owe ludobójstwo i stanowczo potępił działania Turcji w okresie I Wojny Światowej. Wszak rękami tego samego Tureckiego żołnierza dokonano pierwszego ludobójstwa XX wieku. Któż cywilizowany rozważałby odpowiedź na pytanie, czy gdziekolwiek na świecie można by upamiętnić pomnikiem żołnierzy Hitlerowskich Niemiec?
Również ulice Krakowa widziały przez wieki wielu Ormian tworzących kulturę dawnej polskiej stolicy. Pytanie, czy apel Ormian wesprą liczne organizacje zajmujące się mniejszościami, czy rodzaj mniejszości jest tylko kwestią tego co medialnie modne i ideologicznie nośne?
Moim zdaniem na terenach Polski nie powinny powstawać żadne pomniki upamiętniające armię osmańską czy turecką. Natomiast powinniśmy upamiętniać Ormian, którzy odegrali i odgrywają istotną rolę w dziejach i kulturze Polski, zaś jako ofiary a nie sprawcy zbrodni tym mocniej na wspomnienie zasługują.