
2001:Odyseja kosmiczna i wrocławscy muzycy
Nawiązanie do Nietzschego w Odysei kosmicznej jest oczywiste. Tajemniczy monolit zmienia losy gatunku Homo sapiens i jego protoplastów. Kontakt z pozostawionym przez kosmitów artefaktem przenosi świadomość hominidów na wyższy poziom. Powstaje Nietzscheański nadczłowiek – wpierw jakiś Homo erectus po raz pierwszy chwytający za narzędzia, później Homo sapiens, który po pokonaniu złowróżbnej sztucznej inteligencji Hala dociera w końcu do monolitu na orbicie Jowisza i doznaje tajemniczego przeobrażenia. Film Kubricka pełen jest subtelnych znaczeń, niedopowiedzeń, sugestii. Na przykład dlaczego Hal się zbuntował? Czy się zepsuł, czy też domyślił się, że rywalizuje z Homo sapiens o stanie się nadświadomością? Jeśli tak, to pięknym, humanistycznym przesłaniem jest współczucie, jakie okazuje Halowi ludzki bohater walcząc o własne życie. Tego współczucia nie wykazuje raczej „pierwszy dzierżyciel narzędzia – kości”, czyli natchniony Homo erectus wykorzystujący nową wiedzę, czy w ogóle nowo nabytą zdolność poznania (kolejna zagadka) do wybicia rywali.
