Reklama.
Ms. Highway: Patrząc na twą minę, widzę, że decyzja Benedykta XVI zrobiła na tobie wrażenie.
Jacek Wasilewski: Tak, ponieważ teoretycznie na to stanowisko może zostać wybrany każdy, kto jest ochrzczony. Papież niekoniecznie musi być kardynałem.
MsH: Słusznie się boisz, bo dla kościoła abdykacja oznacza demokratyzację. No bo jeśli się dożywotnio sprawuje funkcję, to jest rodzaj monarchii. w której boskie namaszczenie do rządzenia uzyskuje jednostka. I musi pełnić rolę do końca. Ale kiedy można zrezygnować z funkcji z powodu braku sił do jej pełnienia, władza nie jest już przypisana do człowieka, ale do stanowiska. Demokracja. Hura. Czas na nowe rozwiązania. Masz jakieś?
JW: Tak. Proponuję reformę postu. Mamy post, ale na mięsnym w galerii handlowej tego nie widać. Naród zatyka swoje tętnice tłuszczem z wieprzy.
logo
Collazione żródło wł.

MsH: To złaknieni mięsa weterani czasów realnego socjalizmu. Post był kiedyś dla bogatych, bo biedak i tak jadł ryby albo co z mułu wygrzebał. A teraz bogaci są na diecie i jedzą trawę (rukola, kiełki, sałata i liście tego i owego) a nadwaga jest synonimem zaniedbania i biedoty. Trzydziestolatki bez przerwy się wyrzekają przyjemności jedzenia. Woda (choć bez chleba, który tuczy) jest podstawowym elementem diety, chociażby modelek. Każdy się odchudza.
JW: W sumie wszystko, co post zalecał, było dosyć zdrowe.
MsH: Obżeramy się tylko wtedy, kiedy mamy społeczny przymus na rozpustę przy stole – w święta oraz na weselach.
JW. A potem kultura konsumpcji zawłaszczyła i bieganie, i wyrzeczenia. I jak tu teraz się wyrzekać? Tysiące ludzi mają się wyrzec ciężkich wyrzeczeń na siłowni?
MsH: No właśnie – kultura konsumpcji jest czym innym niż kultura biesiady i postu. Konsumpcja gloryfikuje wstręt do tego, co stare, także do starego wyglądu czy samochodu. No i dba się o to, co widać. Duchowości nie widać, ale można mieć T-shirt wyrażający poglądy. Za to w kulturze biesiady odwrotnie: to suto zastawiony stół i obfite kształty były znamieniem dobrobytu. A dbało się o to, czego nie widać - relacje pomiędzy ludźmi. Posłowie polscy kłócili się na warszawskim kole, a zaraz potem wesoło razem szli na wódkę, obejmując się serdecznie.
JW: A dziś nawet na grochu nie można poklęczeć, bo zatłuką cię obrońcy roślin i ekologowie. Wszystko się zmieniło. Dawniej klimat zimowy sprzyjał obżarstwu, a przednówek - postom. W zimę słonina była w cenie, kiedy skacowany Sarmata musiał drew narąbać. A teraz, w galerii handlowej zawsze jest śródziemnomorski chłodek, w którym można zamawiać w sieciówce sałatkę szopską, bo nikt w drogę koniem nie rusza ani rąbać Krzyżaka nie podąża. Jeśli pory roku w galerii handlowej ustały, czas się zatrzymał, to my też chcemy wchłaniać ambrozję, czyli kremy przeciwzmarszczkowe i żywność eko, żeby być wiecznie młodzi. Zamiast ginącymi młodo świętymi, młodzież chce być nigdy nie ginącymi celebrytami z "Mody na sukces", w której nie istnieje proces starzenia.
MsH: Mamy kupować, ale nie tyć. Rewolucja francuska zanegowała obżarstwo jako obyczaj przypisany do warstw próżniaczych. Ludzie managmentu, ludzie aktywni – nie hodują tłuszczu.
JW: Kiedyś warstwy próżniacze jadły w poście jeden posiłek w trakcie dnia, ale za to długi, od rana do wieczora. Ale byli i tacy, co pościli intensywniej. I jedli krótki, jeden posiłek. Stąd nazwa dinner - z późnołacińskiego disjejunare - czyli zaprzestać postu. Ale ludziom pracy, którymi w IX wieku okazali się benedyktyni, potrzeba było więcej kalorii. Toteż oprócz głównego posiłku spożywali czarkę wody i kawałek chleba podczas codziennego słuchania fragmentów ksiąg Kasjana (Collationes patrorum, czyli Rozmowy z ojcami, z IV w.). Tytułu księgi zaczęto używać jako posiłku. To chyba jedyny taki przypadek
.
MsH: A breakfast?
JW: Breakfast oznacza również złamanie postu (post obowiązywał po komunii z wieczornej mszy) czyli break the fast (por. mięsopust - karnawał). No i wraz z postępem jedzono złamanie postu poranne, potem główny posiłek łamiący post i kolacyjkę. A dziś, bez żadnej metafizyki, klasa średnia zżera raz na dzień gotowane warzywa z kubełka. Regres. No to jakie mamy rady dla papieża, żeby pojęcie postu miało sens? Skoro poszczenie jest bez sensu, bo dieta służy fizyczności (wyglądowi) a nie duchowości (charakterowi).
MsH: Dlatego do sprawy można podejść na trzy sposoby. Po pierwsze – zarządzić 40 dni przymusowego obżarstwa, które prowadziłoby do zanegowania kultu fizyczności i materializmu i przyglądania się w lustrze na siłowni. Współczesny konsument mógłby zapomnieć o lustrach, a skupić się na umiejętności zanikającej – rozmowie przy stole.
JW: Czyli wyłączyć telewizor i zakazać patrzeć w lustro, a nakazać przypatrywanie się zapomnianym gębom domowników.
MsH: Sposób numer dwa to odcięcie od mediów na 40 dni – tyle czasu bez Facebooka dla niejednego oznaczałoby śmierć towarzyską, dużo gorszą niż głodowa. Jest czas na przemyślenia. Znacie takich, co na wyciągu sprawdzają maila - oni by mieli czas przemyśleć swoje życie. W końcu konsumpcja treści medialnych też jest konsumpcją.
JW: Politycy musieliby przestać tweetować. W ogóle pomilczeć.
MsH: Trzeci sposób, najbardziej brutalny, to 40 dni bez zakupów, bez galerii handlowych, bez allegro. Jeśli musielibyśmy nauczyć się budować własną tożsamość w oparciu nie o to, co mamy, ale o to, co mamy do powiedzenia, co robimy, czego chcemy, mogłoby się okazać, że wielu z nas jest jednak interesującymi ludźmi, którzy potrafią mówić nie tylko o pracy.
JW: Ty byś mogła?
MsH: Tak, ale potem musiałabym zmówić znów litanię do batona i go przeprosić. Inaczej mógłby mi złośliwie odkładać zły cholesterol.