Zanim nasi przodkowie, dawni Słowianie, przeszli do tworzenia osad oraz sporządzania wykwintnych smakołyków (za którymi do dziś tęskni nasze podniebienie), zajmowali się zbieractwem.
W tym miejscu należy zadać dwa ważne pytania: w jakim celu trudniono się zbieractwem oraz czym w ogóle jest zbieractwo!
Co to jest zbieractwo?
„Zbieractwo jest jednym z ostatnich powiązań człowieka z naturalnym środowiskiem, od którego z takim mozolnym trudem i uporem starał się w ciągu tysiącleci uniezależnić, a zarazem źródłem doświadczeń i obserwacji, które w konsekwencji umożliwiły mu uniezależnienie się od otoczenia i z konsumenta zamieniły w producenta”, E. Twarowska.
Powyższy cytat wskazuje nam drogę, którą warto podążać, ale nie jest to nie wyczerpuje odpowiedzi na zadane pytania. Istnieją dwa rodzaje zbieractwa. Zbieractwo pierwszego typu to po prostu: zerwać, zjeść i nie zmieniać środowiska naturalnego.
Zbieractwo drugiego typu, uprawiane przez te ludy pierwotne zajmujące się pracą na roli to coś zupełnie innego. W tym przypadku chodzi raczej o coś w rodzaju współczesnych suplementów diety, przypraw oraz wszelakich „urozmaicaczy” smaku.
Właśnie takim zbieractwem trudnili się dawni Słowianie.
Co zbierano?
Ano trochę tego jest! Nasi przodkowie zbierali różne części roślin: kłącza, cebula, łodygi, korzenie, liście, nasiona oraz owoce. Płody pochodzenia zwierzęcego (miód, ślimaki, małże, jaja) były mniej popularne. Prawdopodobnie nie zawsze zdawano sobie sprawę z niezwykłego smaku i właściwości tych produktów (przynajmniej we wczesnym okresie średniowiecza).
Nie zapominajmy również, że łatwiej, szybciej i bezpieczniej jest zrywać liście niż zbierać jaja lub miód. Życia nie należy sobie utrudniać, co doskonale rozumieli dawni Słowianie.
Badaczom udało się zidentyfikować aż 147 dziko żyjących roślin, które dawni Słowianie zbierali lub mogli zbierać (informacja podana za H. i P. Lisowie, „Kuchnia Słowian. O żywności, potrawach i nie tylko…). Jak podpowiadają autorzy publikacji: trudno powiedzieć, że wszystkie rośliny były na pewno stosowane. Istnieje przecież możliwość, że nasiona tego lub innego krzewu dostały się w miejsce ludzkich osad przez przypadek. Archeologowie wciąż próbują ustalić kto stoi za obecnością szczątków archeobotanicznych w siedzibach ludzkich: człowiek, czy może wiatr? Dziś jeszcze nie wymyśliliśmy sposobu, aby to rozróżnić.
Zresztą nie każda roślina odnaleziona w chacie dawnego Słowianina służyła celom kulinarnym. Nasi przodkowie wykorzystywali dobrodziejstwa natury do produkcji leków, jako farby oraz do robienia trucizn. Nic tak nie rozwiązuje problemów z sąsiadem jak odrobina ‘naturalnej trucizny’. Na zachodnich rubieżach Słowiańszczyzny doświadczyli tego przede wszystkim Germanie podczas ich walk ze Słowianami połabskimi oraz Duńczycy w walkach przeciwko słowiańskiej Rugii i świątyni świątyń – Arkonie.
Co jedzono?
By znaleźć odpowiedź na to pytanie wystarczy wyjrzeć za okno. Co jedzono? Wszystko to, co do dziś oferuje przyroda w Polsce. Grusze, jabłonie i wszelkie inne drzewa owocowe. Oprócz tego, dzięki wykopaliskom z Gniezna, Poznania, Santoka czy Opola, wiemy, że zbierano również orzechy laskowe i owoce tarniny.
W Santoku i Gdańsku archeolodzy odkryli również maliny, jeżyny i jeżyny popielcowe. Hitem jest oczywiście dereń świdwy, który służył do wytwarzania oleju. Wciąż brakuje dowodów na to czy spożywano jagody jałowca lub jarzębiny. Prawdopodobnie tak skoro we współczesnych kuchniach słowiańskich również się je spożywa, choć jest to raczej sfera domysłów.
Oprócz tego spożywano również różne rodzaje jagód: poziomki, borówki, czernice, czarne jagody, żurawinę i łochynie.
Przy okazji omawiania pokarmów „głodowych” dawnych Słowian, czyli tego, co jedzono, gdy brakowało pożywienia na przednówku, jeszcze będę wspominał. Dość wspomnieć, że spożywano m.in. korę i szyszki.
Ale owoce to nie wszystko! Nasi przodkowie lubili spożywać przeróżne polewki, z reguły kwaśne bardzo często powstające na bazie kwiatów, liści i łodyg. Do tych należały: rdest, lebioda, komosa wielkolistna, jesienna, trójkątna i sina. Nie sposób zapomnieć o ulubionym pożywieniu marszałka Niesiołowskiego, czyli szczawiu. Dawni Słowianie spożywali szczaw kędzierzawy, polny i zwyczajny.
Wielką rolę w kuchni naszych przodków odgrywała pokrzywa, czy to zwyczajna, czy żegawka. Niektóre z tych roślin mielono i dodawano do chleba, a inne stosowano jako przyprawy oraz bazy dla polewek. W każdym razie musiało być naprawdę smacznie!
Nie zapomnijmy, że dawni Słowianie to nie banda dzikusów biegających po lasach z dzidami w rękach, jak wielu nauczyło się myśleć. Ten okres minął jakieś 120 tysięcy lat temu. Dawni Słowianie stworzyli swoją własną cywilizację, z jej odrębną i wyjątkową kulturą i językiem. Przez wieki podbijali nowe krainy, a już za czasów Rusi Kijowskiej atakowali Konstantynopol.
Ich kuchnia to nie zbiór prymitywnych mieszanego przypadkowych składników. Nie, kuchnia dawnych Słowian to najlepszy przykład jak wyrafinowana i bogata była kultura naszych przodków.
Jakub Napoleon Gajdziński
-----
Źródło: Hanna i Paweł Lisowie, „Kuchnia Słowian. O żywności, potrawach i nie tylko…”
Więcej informacji na ten temat na portalu Smaki z Polski!