Mieszkam w Portugalii od dziesięciu lat. Moja praca w znaczącej części polega na uświadamianiu rodakom czym jest kuchnia portugalska. Doskonale znam portugalskie surowce kulinarne, i wiem na przykład, że Portugalia od 1992 roku, w którym powstał unijny system ochrony produktów regionalnych i tradycyjnych, zarejestrowała aż 116 produktów. To aż 11% wszystkich unijnych produktów (1061). Umieszcza to Portugalię na czwartym(!) miejscu w UE, po kilkakrotnie większych pod względem obszaru i liczby ludności państwach: Włoszech (235 produktów), Francji (187 produktów) i Hiszpanii (154 produkty). W klasie 1.1 (Mięso świeże) Portugalia posiada 29 produktów
Chroniona
Nazwa
Pochodzenia i
Chronione
Oznaczenie
Geograficzne, w tym kilkanaście mięs wołowych i cielęcych, często ras autochtonicznych, a kilka kolejnych czeka na ukończenie rejestracji (np. kapłon z Freamunde). Warto to odnieść do polskiej rzeczywistości – W Polsce mamy wyłącznie jeden produkt z klasy 1.1, mianowicie jagnięcinę podhalańską. Chciałbym również zaznaczyć, że z racji na łagodny klimat w Portugalii bydło i trzoda chlewna hodowana jest w tradycyjnych, ekstensywnych lub semi-ekstensywnych systemach produkcji, co oznacza ni mniej nie więcej jak to, że pasie się przez cały rok na rozległych pastwiskach żywiąc się typową dla regionu naturalną roślinnością (np. świnie żywią się kasztanami lub żołędziami, tutaj
link do zeszytu specyfikacyjnego świń rasy bísaro z Tras-os-Montes z ChNP z wyśrubowanymi normami produkcyjnymi). To w kwestii mięs świeżych. W klasie 1.2 (produkty wytworzone na bazie mięsa) gdzie znajdują się np. szynki dojrzewające i wyroby wędliniarskie, Portugalia ma aż 36 produktów (Polska zaledwie jeden – kiełbasę lisiecką). Oczywiście produkty certyfikowane to tylko część dziedzictwa kulinarnego Portugalii. Nawet w najzwyklejszym hipermarkecie można zamiast najtańszego drobiu z intensywnej ściółkowej hodowli kupić drób z wolnego chowu o uboju nie wcześniejszym niż po 3 miesiącach życia.