Agencja Ochrony Osób i Mienia Impuls nie ma dobrej prasy. Od wielu miesięcy otrzymywaliśmy sygnały, że pracownicy tej warszawskiej firmy ochroniarskiej mają wypłacane wynagrodzenia z dużym opóźnieniem lub nawet nie otrzymują ich wcale. Kierownictwo tłumaczy zaległości brakiem płynności finansowej spowodowanym nieterminowymi płatnościami od kontrahentów. Zarazem według informacji zatrudnionych pracownicy wyższego szczebla otrzymują pensje w terminie. Również sam prezes nie cierpi na niedostatek.
Po wielu miesiącach walki grupa pracowników z Impulsu postanowiła się zorganizować i zgłosić sprawę do prokuratury. Pod koniec maja bieżącego roku Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Północ przesłała poszkodowanym odpowiedź w sprawie naruszenia praw pracowniczych polegającego na uporczywym niewypłacaniu zaległego wynagrodzenia za pracę wykonaną na podstawie umowy zlecenia.
Prokuratura potwierdziła relacje osób zatrudnianych w firmie. Firma zatrudniała w ramach umów zlecenie, chociaż praca miała wszelkie znamiona umowy etatowej. Zarazem niektórym pracownikom Impuls najpierw proponował stawkę 5 zł, a potem arbitralnie obniżył ją do 3,5 zł za godzinę pracy. Przez wiele miesięcy pracownicy otrzymywali minimalne płace z opóźnieniem, a potem część z nich za kilka miesięcy w ogóle nie otrzymało wynagrodzenia. Wydaje się, że sprawa jest jednoznaczna i powinna spotkać się z natychmiastową reakcją państwa. Niestety jednak prokuratura umorzyła postępowanie.
W uzasadnieniu prokuratura tłumaczy, że przestępstwo ma miejsce, gdy sprawca „złośliwie lub uporczywie narusza prawa pracownika wynikające ze stosunku pracy”. Następnie czytamy, że w omawianej sprawie nie mamy do czynienia z taką sytuacją, ponieważ „pokrzywdzeni – jako osoby świadczące usługi na podstawie umów zlecenia – nie są pracownikami” (!!). Innymi słowy, zgodnie z decyzją prokuratury, osoby zatrudnione w ramach umów o dzieło lub zlecenie mogą być dowolnie eksploatowane i żadne umowy ich nie obowiązują. Warto o tym pamiętać, biorąc pod uwagę niedawne dane Głównego Urzędu Statystycznego, zgodnie z którymi blisko 1,5 mln osób w Polsce jest zatrudnionych w ramach umów cywilno-prawnych. Ciekaw jestem, jaka jest opinia w tej sprawie ministra pracy i polityki społecznej, Władysława Kosiniaka-Kamysza, ministerialnych prawników i przedstawicieli największych organizacji pracodawców. Szanowni Państwo, czy Wy też uważacie, że wolno nie wypłacać wynagrodzenia za pracę, a pracowników zatrudnionych w ramach umów zlecenie nie chroni żadne prawo? A może, podobnie jak prokuratura, uważacie, że pracownicy zatrudnieni na zlecenie w ogóle nie są pracownikami?
Równie interesująco brzmi druga część orzeczenia prokuratury. Otóż, jak czytamy w uzasadnieniu umorzenia, „część z pokrzywdzonych wskazała wprost, że czują się oszukani”. Co na to prokuratura? Otóż zdaniem naszego czcigodnego wymiaru sprawiedliwości oszustwo ma miejsce wtedy, gdy pokrzywdzonego wprowadza się w błąd, a sprawca „powinien działać z zamiarem doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem i zamiar ten powinien istnieć już w momencie zawierania umów z pokrzywdzonymi”. Zdaniem prokuratury w tym sensie oszustwa nie było, ponieważ firma Impuls od lat ma.. długi. „W chwili obecnej wierzytelności te zostały określone na kwotę około 700 tys. zł”. W związku z tym, podsumowuje prokuratura, „sytuacja powyższa nie stanowi przestępstwa”. Co prawda, z uzasadnienia dowiadujemy się, że zdaniem pokrzywdzonych pracowników właściciel firmy kupił sobie jacht, a córce willę, ale najwyraźniej prokuratura nie dostrzegła w tych relacjach nic dziwnego.
Polski pracodawca ma prosty przepis na niepłacenie pensji pracownikom: zatrudnić śmieciowo, wyzyskać, a przed terminem zaległej wypłaty kupić sobie willę, jacht lub luksusowy samochód i wykazać trudną sytuację finansową firmy. Proste? Proste.
Oto państwo, które istnieje tylko w teorii.