Coraz więcej ekspertów wieszczy bankructwo Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Powołują się oni na rzekomą katastrofę demograficzną, która doprowadzi do kryzysu systemu emerytalnego. Czy rzeczywiście jest tak źle? Według danych Eurostatu osoby w wieku poprodukcyjnym w UE stanowią średnio 17 proc. populacji. W Niemczech jest ich 20 proc., a w Polsce – 13 proc. W 2030 roku ma ich być w naszym kraju 26 proc., przy średniej unijnej 27 proc., a więc nadal Polska będzie w relatywnie korzystnej sytuacji. To nie demografia jest odpowiedzialna za kryzys systemu emerytalnego, lecz zła polityka na rynku pracy i nieszczelny, sprzyjający najbogatszym Polakom system odprowadzania składek emerytalnych.
Polska jest jednym z tych krajów, w których wskaźniki aktywności zawodowej i zatrudnienia należą do najniższych w Unii Europejskiej, a poziom bezrobocia przekroczył już 2 miliony osób i w najbliższych miesiącach wciąż ma rosnąć. Brak aktywnej polityki zatrudnienia oznacza zmarnowanie energii milionów Polaków, a zarazem utrudnia zbilansowanie systemu emerytalnego.
Warto też zwrócić uwagę, że coraz wyższy odsetek pracowników zatrudnianych jest na umowy o dzieło, od których nie ma odprowadzanych składek. Nieoskładkowane są również dziesiątki tysięcy diet, jakie otrzymują pracownicy samorządów i władzy centralnej. Składek emerytalnych nie płacą też członkowie rad nadzorczych, chociaż zarabiają często olbrzymie pieniądze. Odrębną pozycję stanowi niskie oskładkowanie osób samozatrudnionych – ponad 95% z nich płaci składki w najniższej wysokości. Do złej sytuacji Funduszu Ubezpieczeń Społecznych przyczyniają się także wielomiliardowe długi firm w stosunku do FUS, z których część jest systematycznie umarzana. Wreszcie najbogatsi obywatele są w Polsce uprzywilejowani. Mianowicie kwota przekraczająca trzydziestokrotność przeciętnego wynagrodzenia (105.780) w ogóle nie jest oskładkowana. Oznacza to, że prezesi największych banków już po miesiącu pracy przestają płacić składki! Łącznie wszystkie te dziury w systemie ściągania składek emerytalnych prowadzą do utraty przez FUS co najmniej kilkunastu miliardów złotych rocznie.
Zamiast, jak Ruch Palikota, zgłaszać bezsensowne propozycje wprowadzenia dobrowolności płacenia składek albo ich radykalnego zmniejszenia, warto byłoby podjąć działania na rzecz oskładkowania każdej formy wynagrodzenia. Jednocześnie rząd powinien zastanowić się nad powrotem do systemu emerytalnego opartego na solidarności pokoleń. System obowiązujący od 1999 roku nie gwarantuje wszystkim Polakom bezpiecznej przyszłości. Opiera się on na indywidualnych kontach emerytalnych i OFE, które pobierają wysokie prowizje, nie gwarantując wysokich wypłat. Żyjemy we wspólnym państwie i powinniśmy dbać o dobrobyt nie tylko swój, ale też naszych rodziców i dziadków. Każdy z nas powinien odprowadzać składki, abyśmy wszyscy mieli zapewnione stabilne, godne emerytury.