Pan Premier Donald Tusk po dwóch latach nieobecności zaszczycił nas swoją obecnością na obradach Komisji Trójstronnej. Wraz z nim pojawiło się kilku innych, od wielu miesięcy nieobecnych gości, ze strony rządu i pracodawców. Liczyliśmy na owocną debatę. Niestety sama formuła Komisji rozczarowała większość obecnych.
Premier wysłuchał głosu szefów związkowców i pracodawców, po czym wyszedł, obiecując, że jeszcze kiedyś wróci. Na wysłuchanie głosów innych członków komisji, w tym reprezentantów związków branżowych OPZZ, premierowi nie starczyło czasu. Oświadczył, że ma ważne spotkanie z premierem Serbii, po czym spędził godzinę z.. dziennikarzami.
Ale nie bądźmy malkontentami. Wsłuchajmy się w głos szefa rządu. Pan Premier stanowczo przedstawił swoje przekonania. Zaczęło się groźnie. „Nie zgadzam się na dialog ze związkowcami, który polega na tym, że będę realizował ich postulaty” – grzmiał szef rządu. Panie premierze – pomyślałem – a kiedy Pan spełnił jakiekolwiek nasze postulaty? Czy dialog ma zatem tak wyglądać, że wnioski jednej ze stron prawie nigdy nie są realizowane?
Ale po chwili premier zmienił ton. „Nie trzeba mnie przekonywać do rozwiązania problemów śmieciówek” – usłyszeli licznie zebrani na sali związkowcy. Brawo! Premier wreszcie nazywa rzeczy po imieniu. „Śmieciówki”, których „problem” należy „rozwiązać”! Szybko jednak zrzedła mi mina. Wszak od lat wszystkie centrale związkowe chcą walczyć ze śmieciówkami, tyle, że nie ma woli do działań ze strony rządu. Czyżby ktoś w koalicji PO-PSL sabotował pomysły szefa Rady Ministrów? Premier nie pozwolił długo czekać na odpowiedź. „Ale rząd musi działać na rzecz interesu publicznego”. A zatem umowy śmieciowe są czymś złym, ale wymaga ich.. „interes publiczny”. Zamyśliłem się głęboko. O co może chodzić głowie państwa? Że ludzie lubią pracować za małe pieniądze i bez gwarancji elementarnej stabilności?
Po chwili Pan Premier znowu podniósł znacząco głos. „Uczciwie byłoby oskładkować wszystkie formy pracy – zagrzmiał. „To mój premier” – pomyślałem przez chwilę. Ale prędko ochłonąłem. Czyżby szef rządu był nieuczciwy? Wszak od lat OPZZ apeluje o oskładkowanie wszystkich form zatrudnienia, a Donald Tusk pozostaje obojętny na nasze petycje i wnioski. Potem w podobnym duchu premier jeszcze mówił o elastyczności zatrudnienia, wzroście bezrobocia, niskiej płacy minimalnej. Słusznie wskazywał, że się źle dzieje w państwie polskim, po czym znowu pojawiał się ten sam tajemniczy „interes publiczny”, który każe ludziom pracować dłużej, ciężej i za mniejsze pieniądze.
Dla mnie jako szefa centrali związkowej godna praca i płaca jest czymś ważniejszym niż „interesy” Pana Premiera. Dlatego my, związkowcy dalej będziemy walczyć o wyższą płacę minimalną, ograniczenie umów śmieciowych, oskładkowanie wszystkich rodzajów zatrudnienia.
Panu Premierowi zaś życzymy wszystkiego najlepszego, ale może powinien zmienić zawód. Na obradach Komisji jeszcze jeden cytat szefa rządu głęboko zapadł mi w pamięci: „Dzisiaj nawet mały wzrost jest traktowany jako dar od Boga” – ogłosił Donald Tusk. Pewnie to samo mógłby powiedzieć o spadku bezrobocia czy ograniczeniu ubóstwa. Panie Premierze, może minął się Pan z powołaniem i powinien zostać duchownym.