Polskie społeczeństwo przychylnie odnosi się do związków zawodowych. Zgodnie z danymi CBOS-u prawie połowa Polaków korzystnie ocenia działalność organizacji pracowniczych, a mniej niż jedna trzecia negatywnie. Jednocześnie prawie dwie trzecie badanych twierdzi, że związki zawodowe mają w Polsce zbyt mały wpływ na decyzje władz.
Niestety rząd nie wychodzi naprzeciw oczekiwaniom społecznym i od lat ogranicza nasze prawa. Związkowcy mają coraz mniejszy wpływ na decyzje rządzących i pracodawców. Zanika instytucja układów zbiorowych, a Komisja Trójstronna stała się farsą. W tym samym czasie radykalnie spada poparcie dla władz. Ponad 70% Polaków krytycznie ocenia ekipę Donalda Tuska.
W tej sytuacji reprezentatywne centrale związkowe postanowiły zjednoczyć swoje siły i wspólnie przeciwstawić się antypracowniczej polityce rządu. Pomimo różnic i zaszłości historycznych 20 maja w Gdańsku doszło do spotkania między OPZZ, NSZZ Solidarnością i Forum Związków Zawodowych. Szefowie centrali uznali, że razem przeciwstawią się szkodliwym działaniom koalicji PO-PSL.
Nasze cele są jasne. Jesteśmy przeciwko dalszemu uelastycznieniu rynku pracy. Oczekujemy od rządu, że wycofa pomysł wydłużenia okresu rozliczeniowego i wprowadzi branżowe układy zbiorowe pracy.
Żądamy podniesienia płacy minimalnej w przyszłym roku o co najmniej 120 zł miesięcznie. Rząd twierdzi, że to za wiele, a nie przeszkadza mu, że w ubiegłym roku wynagrodzenie top menedżera bankowego wzrosło o ponad 16 tys. zł, czyli 10,5%! Szefowie banków zarabiają co miesiąc ponad 190 tys. zł i wciąż im mało! W tym kontekście wydaje się, że nasze oczekiwania są i tak bardzo umiarkowane. Aby bardziej podnieść realne wynagrodzenia, postulujemy też zwiększenie kosztów uzyskania przychodu do 150 zł miesięcznie lub podwyższenie kwoty wolnej od podatku.
Chcemy radykalnego ograniczenia umów śmieciowych. Polska zajmuje niechlubne pierwsze miejsce w Unii Europejskiej odnośnie liczby umów na czas określony, a skala umów o dzieło i zlecenie oraz wymuszonego samozatrudnienia lawinowo rośnie. W konsekwencji miliony Polaków żyją niestabilnie, w lęku przed utratą pracy, a na dodatek w przyszłości czekają ich głodowe emerytury.
Chcemy, aby ekipa Donalda Tuska nareszcie zaczęła tworzyć nowe miejsca pracy zamiast ograniczać prawa bezrobotnych.
Jeżeli rząd nie zajmie się realizacją tych postulatów, będziemy zmuszeni podjąć radykalniejsze działania. Nie boimy się strajków i demonstracji.
Panie Premierze. W tej walce poparcie społeczne jest po naszej stronie. Pora wreszcie ustąpić.