Rozpoczyna się batalia o finanse Unii Europejskiej post-2020. Wracają wspomnienia z niezwykłej
rozgrywki budżetowej, która zakończyła się 5 lat temu. W lutym 2013 roku premier Tusk kroił „euro-tort” w siedzibie naszej reprezentacji w Brukseli. Tort wart ponad 440 mld zł na lata 2014-20. Polska koperta wzrosła, gdy cały budżet UE zmalał. Jak to było możliwe?
Historia tego „cudu w Brukseli” doskonale ilustruje różnicę pomiędzy jałowym „wzdęciem godnościowym” PiS, a skutecznym rozgrywaniem polskich interesów na europejskiej arenie. Wtedy wszystko było przemyślane. Stąd zapewnienie dla mnie teki komisarza ds. budżetu, gdy miały powstać Wieloletnie Ramy Finansowe na lata 2014-20. Tusk wiedział, że byłem przygotowany, bo dowodziłem Komisją Budżetową europarlamentu. Krok drugi, to dobór współpracowników, którzy stanowili siłę mojego gabinetu. Wspomnę kilka nazwisk: Marc Lemaitre z Luksemburga, doświadczony i kreatywny (obecnie Dyrektor Generalny w Komisji Europejskiej), Piotr Serafin, później polski minister ds. Unii Europejskiej (obecnie szef gabinetu Tuska), Angelika Chomicka, organizująca największe imprezy promujące Polskę w Brukseli (obecnie odpowiedzialna za budżet w gabinecie prezydenta Parlamentu Europejskiego) oraz Andreas Schwarz, mój lojalny łącznik z największym płatnikiem - Niemcami. Mając mocny zespół można było przeforsować taką metodę budowy budżetu, która nagradzała dobre perspektywy gospodarcze. Przypadkowo, najlepsze miała Polska! Mój projekt został przyjęty przez całe Kolegium Komisarzy z 28 krajów i upubliczniony 11 czerwca 2011 roku. Polska koperta puchła, gdy inni mieli mniej. Ale to był początek ostatecznej batalii, która rozgrywała się w głębi kryzysu gospodarczego. Trwała 2, 5 roku. W okolicznościach skrajnie niekorzystnych – nie tylko kryzysowych, bo dołożył się do nich premier Cameron, żądając radykalnych cięć budżetu UE, by przekonać rodaków, żeby zostali w Unii Europejskiej. W efekcie, po raz pierwszy w dziejach integracji europejskiej, budżet zmalał, chociaż rosły zadania Unii, wymagające sfinansowania.
Jakim cudem udało się obronić polskie zdobycze w tym malejącym budżecie? Przecież wszyscy, którzy tracili, łakomie patrzyli na polską kopertę! „Wasze pieniądze są w Warszawie” - słyszeli od płatników netto. O sukcesie przesądziła sztuka negocjacji i budowania sojuszy oraz wiarygodność kraju. Na Polskę patrzono z życzliwym zaufaniem. Niemniej ważna była osobista wiarygodność Donalda Tuska w gronie europejskich liderów. Kapitał osobisty i krajowy procentował w dramatycznych zmaganiach 7-8 lutego 2013. W piątek 8-go lutego, po 30-tu godzinach sporów, mogliśmy świętować. Budżet Unii zmalał o 40 mld euro, a fundusze dla Polski wzrosły o 4,5 mld euro. Dotrzymana została, z nawiązką obietnica wyborcza PO z kampanii roku 2011, kiedy obiecywałem „nawet 300 mld”...
W rozpoczętej już rozgrywce o fundusze post-2020 uczestniczy inna Polska. Polska Kaczyńskiego. Wstaje z kolan w taki sposób, jakby szukała guza – poróżniona z Brukselą, osamotniona i postrzegana jako kłopot Unii Europejskiej. Nie są to zadatki na sukces budżetowy. „Dobra zmiana” niesie namacalne straty finansowe!