Jedyny powód, żeby jechać do Vence to, aby obejrzeć dom, w którym Gombrowicz wraz z Ritą spędził ostatnie 5 lat, cmentarz z jego grobem oraz plac z kawiarnią, gdzie codziennie pił kawę i palił papierosy.

REKLAMA
Ale i to nie jest widoczne zbyt łatwo i zbyt dosłownie. Dom ma małą tabliczkę, więc jak się spyta w informacji turystycznej, czy obejdzie rynek, to się w końcu znajdzie. Byłem tu już dwa razy. Pierwszy raz dwadzieścia lat temu. Dom wówczas był czymś w rodzaju muzeum i można było jeszcze zobaczyć mieszkanie urządzone przez Gombrowiczów. Ponownie byłem tam w setną rocznicę urodzin pisarza, gdzie razem z burmistrzem i Ritą deklarowaliśmy budowę muzeum. Następnie wybuchł jakiś skandal finansowy i diabli wzięli burmistrza, a ściślej trafił do więzienia i plany się rozwiały.
logo

logo

logo

logo
Grób Gombrowicza jest prosty, z piaskowca i znajduje się zupełnie na uboczu. Jest jeszcze kaplica Matisse’a, choć trochę poza miastem i niełatwo zaparkować. Znali się z Gombrowiczem, ale nie była to zażyłość. Prawdziwą kolonią dla impresjonistów było okoliczne St Paul i dom, a dziś fundacja i muzeum Maeght.
logo

logo
St Paul jest dziś zadeptane przez turystów i, choć piękne, to tylko ze wzgórz dookoła. W mieście niczego poza sklepami nie widać. Ale fundację wciąż warto zwiedzić. Zawiera bowiem imponującą kolekcję zwłaszcza Miró.
logo
Projekt szat kościelnych autorstwa Miró

logo
Projekt szat kościelnych autorstwa Miró

logo
Fondation Maeght

logo
Fondation Maeght
Żałuję, że w 2004 roku kierując rokiem Gombrowicza i wydawszy własnych ponad milion złotych nie zdołałem dopiąć muzeum w Vance, choć na szczęście polskie muzeum doszło do skutku pod Radomiem w dawnym majątku Gombrowiczów.
Opuszczamy dziś Francję i przez Włochy i Austrię bardzo powoli wracamy do kraju.