Wiele rzeczy mnie już nie dziwi!

REKLAMA
Ani biały niedźwiedź, czyli wódka połączona przez Rosjan z szampanem ani brunatny niedźwiedź, czyli koniak z szampanem ani nawet cola łączona przez chińczyków z najlepszymi francuskimi winami w tym z Bordeaux, ale grappa z Prosecco, to był nokaut.
Po całkiem dobrej, choć bez odkryć, kolacji w Wenecji właścicielka lokalu zaproponowała, to właśnie zestawienie. Szczerze mówiąc zwątpiłem w lokal po tej propozycji, podobnie jak mi ktoś proponuje owoce do śledzia. Myliłem się jednak. Zdumiewająca równowaga pomiędzy zapachem owoców (morwa biała?), a strukturą w złotych proporcjach zbiła mnie z pantałyku. Uważałem się, bowiem za człowieka, który wie o Grappach wszystko.
Jednak pomimo tej niebywałej sensacji Wenecja, to nie Grappa z Prosecco ani nie biennale. Wenecja, to kolor. Mieszanie się koloru z bryłami Palladia i innych mistrzów. Wenecja jest matematyczną grą kolorów, jest religią barwy, szkołą fali proporcji, mową ruchu, pielgrzymką nasycenia!
logo

logo

logo

logo

logo

logo