Minister Rostowski jest najlepiej sprzedającym obligacje państwowe ministrem finansów i najgorszym strategiem gospodarczym jakiego Europa widziała. Umie wygenerować nasze przyszłe długi, ale pomyśleć jak zarobić na te długi już nie potrafi.
Janusz Palikot. Filozof, polityk, przedsiębiorca, wydawca książek. Człowiek z Biłgoraja
Błąd rzędu 24 mld jest poważnym błędem. Jeżeli doda się podwyższoną od dwóch lat składkę emerytalną - a to jest 11 mld, podwyższony VAT, który miał być przejściowy, a koalicja jednak utrzymała go dłużej, do tego jeszcze te 24 mld pomyłki Rostowskiego - to widzimy, że skala tego problemu to jest rząd ponad 70 miliardów. Moim zdaniem minister finansów powinien widzieć, że to idzie w tę stronę. Jeśli minister tego nie widzi, to albo jest niekompetentny, w co nie wierzę, bo Rostowski ma kompetencje, albo po prostu świadomie oszukuje i opinię publiczną i rynki finansowe, Rostowski uważał, że bardziej optymistyczne założenia do budżetu lepiej zrobią polskiej gospodarce - co nie jest dobre, bo ja oczekiwałbym od ministra finansów raczej konserwatywnego scenariusza i potem miłej niespodzianki, że jest lepiej niż on zapowiadał.
My uważamy, że to nie jest kwestia tylko kompetencji Rostowskiego, które akurat jeśli chodzi o sprzedawanie długów są wysokie. Jest jednym z najlepiej sprzedających obligacje państwowe ministrów finansów w Europie! Ale zbankrutowała, czy też obnażyła się pewna indolencja całej tej ekipy i Tuska i Rostowskiego, polegająca przede wszystkim na tym, że oni stosowali taką neoliberalną zasadę przy przyznawaniu środków europejskich: wszystko jedno jak, sam fakt wpompowania tych 180 mld w poprzednim latach i następnych 400 mld, które są przed nami, da w Polsce efekty pozytywne. A to jest właśnie droga grecka, czy hiszpańska, a nie np. irlandzka. Irlandczycy poszli w kierunku technologii, innowacji, a mniej infrastruktury, stadionów, sportu.
Polityka gospodarcza rządu, a właściwie jej brak, na poziomie wszystkich programów operacyjnych opiera się na dwóch dość prymitywnych zasadach. Pierwsza to wydać wszystkie pieniądze z Unii Europejskiej, które są do wydania. Bez oceniania czy efekty tych inwestycji dadzą w przyszłości przemysł, wzrost gospodarczy i wszystkie skutki z nimi związane. Druga to brak koncentracji celów, co zarzuca UE dzisiaj naszemu państwu, który spowodował rozproszenie i rozmycie się europejskich pieniędzy. Wydaliśmy miliardy na maszyny, urządzenia, jakieś fragmenty dróg, stadiony, a nie uzyskaliśmy żadnego efektu gospodarczego. Nie inwestowaliśmy w pierwszej kolejności w innowacje, nowe technologie, za to wydaliśmy na drogi i budownictwo. Dokładnie taką samą drogą poszła Hiszpania, czy Grecja – zamiast przemysłu budownictwo i usługi finansowe. A to Irlandia pierwsza wyszła z kłopotów po kryzysie, bo miała wcześniej dobrze zainwestowane pieniądze w wyższe technologie. Tego w Polsce nie zrobiliśmy.
Nie widzę w Rostowskim żadnej refleksji, żadnej chęci odejścia od tych neoliberalnych dogmatów w kierunku takiego myślenia jakie my proponujemy – myślenia bardziej o strategii gospodarczej i przemysłowej państwa.
My przedstawiliśmy projekt dodatkowych dochodów 50 mld do budżetu państwa złożony z 11 ustaw prof. Modzelewskiego: podatek od spekulacji finansowych – wprowadza to w tej chwili 11 krajów w Europie, podatek wyjścia, który dotyczy np. takiej fabryki jak Fiat w Tychach, która po 10 latach korzystania z ulg podatkowych wynosi się z powrotem do Włoch. Rząd w ogóle nie chciał o tych projektach dyskutować! Rząd nie chciał też dyskutować o pakiecie dla małego i średniego biznesu – 21 projektów ustaw zmieliło się bezproduktywnie w parlamencie.
Nawet jeśli ceni się Rostowskiego, np. za to, że dobrze sprzedaje obligacje, to nam w dalszym ciągu brakuje w rządzie tego drugiego filaru odpowiedzialnego za inwestowanie w długoletni plan gospodarczy i przemysłowy.