Ależ się rozwija festiwal hipokryzji i wyścig na propozycje najdrastyczniejszych kar dla sprawców wypadków pod wpływem alkoholu. Czekam tylko, aż ktoś zaproponuje karę śmierci i tym przelicytuje pozostałych uczestników spektaklu świętego oburzenia.
Janusz Palikot. Filozof, polityk, przedsiębiorca, wydawca książek. Człowiek z Biłgoraja
A tymczasem, nie jest dobrze na samym świeczniku:
Biskupi i księża
22 października 2012: Biskup Piotr Jarecki „wydmuchał” 2,5 promila chwilę po tym, jak koło godz. 14 wjechał swoją toyotą w latarnię. Auto prowadzone przez biskupa wpadło w poślizg przy ul. Boleść w centrum Warszawy.
5 lutego 2013: Proboszcz parafii w Osiekach jechał po pijanemu iwylądował toyotą w rowie. Policjanci zatrzymali go już na plebanii i zabrali do wytrzeźwienia - w organizmie miał 1,5 promila alkoholu. Z naszych informacji wynika, że ksiądz przyznał się do zarzutu, a więc do prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu.
20 września 2013: Ponad dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu miał ksiądz, którego zatrzymała łódzka drogówka. - Kierowca w ogóle się nie tłumaczył. Nie wie, dlaczego tak się stało - powiedział Rafał Sobczyk z Wydział Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
26 grudnia 2013 (najbardziej aktualne!): Wypadek w Łowiczu. 41-letnia kobieta trafiła do szpitala, po tym jak uderzył w nią samochód kierowany przez pijanego 66-latka. Z nieoficjalnych informacji tvn24.pl wynika, że sprawcą jest ksiądz. W wydychanym powietrzu miał prawie dwa promile alkoholu. Na przesłuchanie następnego dnia stawił się również pijany.
Wolałbym, aby biskupi zamiast straszyć wiernych diabelskim genderem, odczytywali choć raz w roku, właśnie w okresie świątecznym, gdy wiadomo, że w naszej tradycji świętowania narodzin Jezusa leje się morze alkoholu list duszpasterski o tym, jak wielkim grzechem i zbrodnią jest prowadzenie samochodu po pijaku. Oczywiście jeszcze lepiej by było, gdyby Kosciół sam reagował na przypadki kiedy duszpasterze dopuszczają się przestępstwa i pijani potrącają ludzi na drogach.
Posłanki i posłowie
W 2003 roku senator SLD Sergiusz Plewa zrzekł się immunitetu po tym, jak po pijanemu nie wyhamował i spowodował kolizję czterech samochodów w okolicach Wyszomierza na trasie Warszawa-Białystok. Polityk miał 1,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
2,6 promila alkoholu miał we krwi poseł Józef Żywiec z Samoobrony, który w 2003 roku zginął wypadku samochodowym.
8 stycznia 2006: Poseł Samoobrony Janusz Wójcik prowadził samochód pod wpływem alkoholu.
Według jednego z dwóch badań miał 1,48 promila alkoholu we krwi, według drugiego 1,30.
22 maja 2006: Ponad 1,5 promila alkoholu miał w wydychanym powietrzu pomorski poseł PiS-u, Ryszard Kaczyński, który wjechał w płot prywatnej posesji niedaleko Pucka.
22 wrzesień 2004: Do wypadku doszło we wtorek około godziny 15.30. Posłanka SLD Renata Szynalska jechała trasą Katowicką w kierunku Warszawy volkswagenem passatem. W miejscowości Urząd koło Nadarzyna potrąciła 18-letniego Mariusza W. Nie zatrzymała się przed pasami, którymi przechodził mimo, że przepuszczał go inny samochód.
Posłanka nie uciekła z miejsca wypadku. Na badanie zawartości alkoholu w organizmie wyraziła jednak zgodę dopiero ok. godziny 19.30. Jak się okazało, miała wówczas 0,19 mg alkoholu w wydychanym powietrzu, czyli ok. 0,4 promila alkoholu we krwi.
10 lipca 2006: Była posłanka SLD Aleksandra Jakubowska, prowadząc po pijanemu samochód, potrąciła rowerzystę. Badanie alkomatem wykazało, że w wydychanym powietrzu miała prawie promil alkoholu. Do zdarzenia doszło w podwarszawskiej Podkowie Leśnej.
1 grudnia 2006: Posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska została ukarana przez sąd grodzki za wykroczenie drogowe na karę grzywny w wysokości 3000 zł i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych przez 6 miesięcy. Sąd uznał, że posłanka kierowała samochodem po spożyciu alkoholu, mając w organizmie powyżej 0,2 promila alkoholu, oraz, że nie zachowała należytej ostrożności podczas zmiany pasa ruchu (art. 86 § 2 kodeksu wykroczeń). Sąd nie uznał natomiast, że posłanka odjechała z miejsca zdarzenia bez podania danych, co zarzucała jej policja. 2 kwietnia 2007 Sąd Okręgowy w Łodzi, działając jako sąd odwoławczy, uznał, że nie prowadziła samochodu w stanie po użyciu alkoholu i zmienił w tej części wyrok. Wymierzył jej karę grzywny w wysokości 300 zł za spowodowanie kolizji drogowej (art. 86 § 1 kodeksu wykroczeń). Sąd, opierając się na opiniach biegłych, uznał za wiarygodne tłumaczenie posłanki, że pierwszy wynik badania alkomatem był wynikiem zażycia wcześniej lekarstwa na bazie alkoholu. Orzeczenie to zakończyło postępowanie w tej sprawie.
Poseł PiS Marek Łatas w 2009 roku został przyłapany przez policję na jeździe na podwójnym gazie. Sąd odebrał mu prawo jazdy na rok i nakazał zapłacić 8 tys. zł na rzecz stowarzyszenia "Nadzieja Rodzinie”. Jak wyjaśnił wówczas rzecznik świętokrzyskiej policji nadkomisarz Krzysztof Skorek, Łatas podczas zatrzymania nie ujawnił patrolowi, że jest posłem. Dopiero później okazało się, że przed odpowiedzialnością karną chroni go immunitet. Polityk twierdził, że za zawartość alkoholu w jego krwi odpowiadał koktajl leków, jabłek oraz wypite dzień wcześniej dwa drinki. Kontrola wykazała, że polityk miał 0,7 promila.
Politycy zamiast ścigać się na populizm i zaostrzanie prawa powinni dać dobry przykład i po takich incydentach zrzekać się nie tylko immunitetu, ale też legitymacji poselskich. To straszny obciach jeśli ciało ustawodawcze samo ma głęboko gdzieś zapisy ustaw i łamie prawo, które uchwala. Jeszcze większy obciach to napić się i siadać za kółkiem. Po prostu wstyd! Żałosne.