Rozumiem wypowiadających się w artykule Anny J. Dudek „Jak krytykować Izrael i nie zostać antysemitą”, że chcą mieć prawo do uprawnionej krytyki, bez przyprawiania gęby „asntysemityzmu”.
REKLAMA
Jednocześnie nie rozumiem hipokryzji, kiedy to środowiska lewicowe, włączając w to wymienianego w artykule Romana Kurkiewicza, zarzucają islamofobię krytykom islamizmu, ideologii islamu politycznego i społecznych problemów mających źródło w islamie.
Jedną z najważniejszych prac dotyczących antysemityzmu wśród lewicy, zwanego dzisiaj antysyjonizmem, jest „W imię innego. Antysemicka twarz lewicy” Alaina Finkielrauta, niegdyś członka lewicowego nurtu 68 roku. Główną jej tezą jest przekroczenie granic krytyki uprawnionej i przejście w strefę antysemityzmu.
I tak jak trudno mi oceniać indywidualne postawy ludzi, chociażby autorki artykułu, która nie przedstawia poglądu przeciwnego, to masę krytyki jaką spada na Izrael mogę jednak nazwać antysemicką. Dlaczego?
Istnieje kilka cech charakterystycznych tej krytyki: nieproporcjonalność, rozpowszechnianie fałszywych informacji, powierzchowność.
Nieproporcjonalność
Wystarczy rzut oka na konflikty toczące się w sąsiedztwie. Nie słyszymy tu aż takiej mobilizacji przedstawicieli mediów czy działaczy organizacji humanitarnych jak w przypadku Strefy Gazy. Tragiczna śmierć wielu mieszkańców Gazy zasmuca, ale realna ocena konfliktu nie plasuje go wśród najkrwawszych - a jednocześnie Izrael jest krajem najczęściej potępianym przez Radę Praw Człowieka ONZ. Radę, w której można znaleźć Arabię Saudyjską czy Kubę. Skoro to nie jest najkrwawszy konflikt, to co ściąga uwagę mediów i aktywistów? Tożsamość „oprawcy”? Wiele tej krytyki opiera się na zrównywaniu Żydów z nazistami, Gazy z warszawskim gettem, Hamasu z Armią Krajową, a polityki izraelskiej wobec Palestyńczyków z apartheidem.
Fałszywe informacje
Jak to jest, że te rzetelne media (internet to osobna sprawa) publikują informacje niesprawdzone? Ofiary konfliktu syryjskiego przypisywane są Izraelowi. Hucpą, że użyję żydowskiego słowa, jest zatrudnienie przez PAP jako korespondentki z Izraela Ali Qandil, byłej działaczki Kampanii Solidarności z Palestyną.
Rozumiem, że media już dawno porzuciły obiektywizm. Teraz, jak widać, dotyczy to też agencji prasowych. Fałszywe informacje, to także te, w których informuje się o uderzeniu rakiety w szkołę UNRWA, bez informacji, że przechowywano tam broń lub odpalano stamtąd rakiety. Albo reklama wykupiona przez Al-Jazeerę w "The Guardian", po tym jak dwie zbłąkane kule trafiły w budynek redakcyjny, że jest to zamach na wolność słowa, a Izrael zamierzał zburzyć siedzibę stacji. Nie wspominając już o ikonie intifady, rzekomo zabitym przez IDF chłopcu, co okazało się sceną wyreżyserowaną, a zarzuty wobec IDF nieprawdziwe.
Powierzchowność
To zarzut podobny, bo od powierzchowności do fałszu jest już blisko. Cały czas słyszymy o cywilach zabijanych przez Izrael, a Strefa Gazy jest masakrowana. Z list publikowanych przez Al-Jazeerę, dotyczących tych ofiar cywilnych, wynika jednak zaskakująca rozbieżność. Cywile, którzy giną w tym konflikcie, to głównie mężczyźni w tzw. wieku poborowym. Nie odzwierciedla to struktury populacji.
Zaczepiałem kilku dziennikarzy w tej sprawie, wszyscy odpowiedzieli mniej więcej: „A co to, mężczyzna nie może być cywilem?” A tu aż kilka hipotez prosi się o sprawdzenie: Izrael testuje inteligentne bomby zabijające tylko mężczyzn pomiędzy 16 a 40 rokiem życia; Izrael nie masakruje Gazy, tylko strzela precyzyjnie starając zminimalizować straty; rzekomi cywile są włączani w działania Hamasu, itd.
Antysyjonizm - zniszczyć Izrael
Żadną tajemnicą nie jest też to, że obecny konflikt został wywołany przez Hamas, organizację uznawaną za terrorystyczną, w której statucie ciągle widnieje zamiar zniszczenia Izraela. Nie jest tajemnicą, że Hamas prowokuje Izrael, wystrzeliwuje rakiety z terenów osiedli czy - jak miało to miejsce tuż przed ostatnim zawieszeniem broni - z okolic hotelu, gdzie mieszkają zagraniczni korespondenci. Wszyscy krytycy Izraela zaznaczają, że nie popierają Hamasu. Jednak popełniając, rozmyślnie lub nie, trzy wcześniej wymienione błędy, rozgrywają jego grę, a nie grę Palestyńczyków ze Strefy Gazy, z których wielu ma już serdecznie dosyć tej organizacji.
Syjonizm powstał jako ruch Żydów na rzecz własnego państwa, które według jego zwolenników ma zagwarantować Żydom bezpieczeństwo. Czy antysyjonizm to wyłącznie krytyka działań Izraela, czy też poparcie dla tych, którzy chcą jego zniszczenia? Jeżeli odmawiamy mu prawa do obrony przed terroryzmem, do zniszczenia tuneli budowanych przez terrorystów, zniszczenia składów amunicji, to za czym się opowiadamy?
Roman Kurkiewicz brzmiałby może wiarygodniej jako osoba przejęta prawami człowieka, gdyby nie jeździł do Palestyny na spotkanie w siedzibie Hamasu, pod portretami terrorystów.
Kłamstwo, powierzchowność, nieproporcjonalność to były narzędzia antysemityzmu. „Protokoły Mędrców Syjonu”, skądinąd nadal popularne na Bliskim Wschodzie, zamiast skutecznych żydowskich przedsiębiorców, przekonywano, że Żydzi to krwawi kapitaliści, że żydowskie macki obejmują świat.
Dzisiaj cesarz nienawiści dostał nowe szaty, ale jeżeli nie jesteśmy poprawni politycznie, to widzimy, że jest on nagi.
