Rozumiem, że w dobie internetowej walki o klikalność przyciągamy czytelnika skandalicznymi tematami. Tym zapewne kieruje się autor artykułu o imigrantach domagających się seksu, „Mam spuchnięte jądra…”.

Trzeba się jednak na coś zdecydować. Albo grzmimy, że to niemoralne nie przyjmować uchodźców albo piszemy o nich jak o potencjalnej bombie gwałtów. Albo wyśmiewamy się z sejmowego wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego albo sami przestajemy tworzyć podobną atmosferę niepokoju. Odbijanie się od ściany moralnej wyższości do ściany wulgarności to jest to napędzanie złych emocji, zamiast racjonalnej dyskusji na temat problemu, przed którym stoi Europa. Wszyscy zorientowani zdają sobie sprawę, że rozdzielenie 120 tysięcy uchodźców nie zakończyło kryzysu imigracyjnego.

Takie zachowanie mediów nie jest nowością. Bierzecie Państwo przykład z postaw niemieckich mediów wobec antyislamizacyjnego ruchu PEGIDA, który obserwowałem w ubiegłym roku. Najpierw artykuły o zagrożeniu, że eurodżihadyści, że Turcy się nie integrują, że niektóre szkoły już nie niemieckie. A potem oburzenie, kiedy ludzie wyszli na ulicę. Czy teraz wy będziecie się oburzać kiedy ludzie wyjdą na ulicę krzycząc „Mahomet to pedofil, muzułmanie kozojebcy”? Czy to tak daleko od przytoczonego artykułu?

1. Ilu jesteśmy w stanie przyjąć uchodźców? Jaki czai się potencjał imigracyjny w Turcji, Iraku, Syrii, Jemenie?
2. Co robi Turcja, jaka jest jej gra w całym kryzysie imigracyjnym? Czy wynegocjowane ostatnio porozumienie Turcja - Komisja Europejska zabezpiecza Europę, czy wręcz przeciwnie bardziej naraża?
3. Czy rząd PO w sprawie uchodźców komunikuje się jasno? Czy nagły zwrot po decyzjach w sprawie kwot, to nie jest teraz kampania?
4. Pomagać tutaj czy pomagać tam? Szanse, zagrożenia?