Wobec przyszłości największego technologicznego blue chipa narasta coraz więcej wątpliwości. Spory patentowe, konflikt z dostawcami podzespołów, roszady w ścisłym kierownictwie i brak wizji nowych produktów to odpowiedzi na zagadkę, dlaczego akcje Apple'a od września straciły już ponad 24 procent.
Moją misją w ZFP jest wypracowanie jasnych i uczciwych reguł dla wszystkich firm z sektora pożyczek pozabankowych. Moją pasją są inwestycje na rynkach kapitałowych i o tym piszę w Bankier.pl
Ostatnie trzy miesiące to największy spadek kursu spółki od czterech lat. Technicznie sytuacja wygląda fatalnie. Apple przełamało wszystkie oczywiste wsparcia i znajduje się obecnie w kluczowym momencie. Jak już zauważyli analitycy, przecięcie 50 i 200-sesyjnej średnich kroczących rysuje złoty krzyż śmierci - jedną z najbardziej złowróżbnych formacji technicznych.
Konkurencja coraz mocniej nadgryza jabłko
Ale nie tylko układ świec na wykresie świadczy o zbierającymi się nad Cupertino czarnymi chmurami. Coraz więcej wątpliwości budzą produkty Apple'a, które bez wizjonerstwa Steve'a Jobsa po prostu rozczarowują. Wszystko, na co było stać Apple'a w ostatnich miesiącach, to odświeżenie MacBooków oraz nowe rozmiary iPhone'a i iPada. Rynek wyraźnie oczekuje nowej linii produktowej, a spadające ceny akcji świadczą o kończącej się cierpliwości inwestorów.
Tymczasem główny strumień przychodów Apple'a, czyli sprzedaż iPhoneów, jest coraz mocniej zagrożony przez koreańskiego Samsunga w kooperacji z Google'em. To już nie te czasy, gdy telefony z Androidem były tylko mizerną kopią iPhone'a. Obecnie są to produkty przynajmniej równorzędne, a zdaniem wielu użytkowników pod wieloma względami bardziej innowacyjne niż poczciwy iPhone.
Nie bez znaczenia był też długo oczekiwany debiut tabletu Surface z Windows 8, czyli kolejnym systemem przeznaczonym na urządzenia przenośne. Mimo na razie niezadowalających wyników sprzedaży Microsoft pokazał, że nadal jest poważnym graczem i chce uczestniczyć w podziale najszybciej rosnącego segmentu urządzeń. Wielu użytkowników darzy producenta z Redmond zaufaniem i korzystając z innych produktów firmy, chce pozostać w ekosystemie Windows.
Wyniki Apple'a w rękach prawników
Stosunki Apple'a z konkurencją są dalekie od zdrowych relacji współzawodnictwa. Firma w różnych okresach i na różnych rynkach potrafi prowadzić kilkadziesiąt istotnych biznesowo sporów prawnych równocześnie. Część z nich dotyczy tak absurdalnych kwestii, jak kształt urządzeń lub ich kolor. Na globalnym rynku prawo patentowe nie jest ujednolicone i każdy spór musi być rozstrzygany oddzielnie. Jest to ogromne ryzyko dla inwestorów, którzy arbitralną decyzją sądu mogą zostać w każdej chwili pozbawieni realnych zysków.
Apple wszedł na wojenną ścieżkę jeszcze za życia Steve'a Jobsa, oskarżając Google'a o kopiowanie swoich najlepszych rozwiązań. Zasadnicza różnica pomiędzy tym sporem a słynnym konfliktem z Microsoftem sprzed dekady polega na tym, że - w przeciwieństwie do Billa Gatesa - koncern z Mountain View kopiuje bardzo umiejętnie i kreatywnie wdraża niektóre podpatrzone rozwiązania. Microsoft z szarymi, nudnymi PC-tami i pełnym luk Windows nigdy nie był dla Apple'a konkurencją. Google z Androidem i sklepem z aplikacjami Play jest groźnym rywalem w istotnym segmencie rynku.
iPhone nie zaskakuje niczym
Tymczasem ten najważniejszy segment - smartfonów - jest coraz silniej kontrolowany przez Samsunga, który jest już światowym numerem jeden pod względem wolumenu sprzedaży. Pośrednio jest to zasługa różnorodności modeli sprzedawanych telefonów. iPhone przez ostatnie 5 lat zmienił się nieznacznie. W tym czasie konkurencja pod wieloma względami, w tym różnorodności oferty, przegoniła Apple'a.
Analityków giełdowych rozczarowała dynamika sprzedaży nowego iPhone'a 5. Obiektywnie wyniki i przychody z tego źródła są wysokie, ale oczekiwania były jeszcze większe. Na przykład rynek chłodno przyjął 5 mln szt. sprzedanych w pierwszym tygodniu, ponieważ oczekiwano 8 mln zamówionych egzemplarzy. Jednak różnice pomiędzy każdą kolejną generacją nie są na tyle znaczące, aby klienci uznali telefon za przełomowy i zachcieli wymieniać modele kupione choćby 2 lata temu.
Mapy to bubel. Incydent czy nowa norma
Premierze długo wyczekiwanego telefonu od Apple'a towarzyszyły niepokojące recenzje. Wpadka taka jak z autorskimi mapami to pochodna konfliktu z Googleem. Fakt, że Google Maps zostały wyrugowane z najnowszej wersji oprogramowania iPhone'a pokazał, że Apple bez Jobsa nie dba już tak mocno o detale. W przypadku każdego innego producenta przeszłoby to bez większego echa, ale w przypadku Apple'a jest nadzwyczaj niepokojące. To właśnie dążenie do perfekcji charakteryzowało produkty z jabłkiem w logo. Bez tej cechy Apple staje się tylko jednym z wielu producentów sprzętu i oprogramowania, do tego drogim i niekompatybilnym z resztą cyfrowego świata, która postawiła na systemy otwarte.
Brak Steve'a Jobsa ujawnił również konflikty w kierownictwie Apple'a. Scott Forstall i John Browett, dwie kluczowe osoby ze ścisłego kierownictwa firmy, straciły pracę w październiku. Na znaczeniu zyskał za to Jonathan Ive, odpowiadający za wygląd urządzeń i znany z bezkompromisowego podejścia do designu. Pozostaje pytanie, czy koncentrowanie się na dopracowywaniu ikonek w iPhone'ie jest akurat tym, czego konsumenci oczekują od telefonu, który bez ładowania nie potrafi przepracować doby.
Na łasce azjatyckich podwykonawców
Skłócony ze wszystkimi Apple sam odcina się od dostaw tanich i dobrych podzespołów, które pozwalały osiągać niebotyczne marże. Najbardziej jaskrawym przykładem są procesory A6 montowane w nowych iPhone'ach i iPadach, które dotąd dostarczał Samsung. Mówi się, że koreańską firmę mógłby zastąpić tajwański TSMC. Do tego czasu Apple zmuszony jest płacić o 20 proc. więcej niż poprzednio za koreańskie procesory.
Nie tylko pod względem produktów, ale też procesu produkcji Apple planuje dywersyfikować ryzyko i uniezależniać się od poddostawców. Między innymi dlatego, nie licząc pobudek patriotycznych, część procesu produkcji przeniesiono do Stanów. Produkowane są tam już niektóre komputery. Ta decyzja w krótkiej perspektywie może nie jest korzystna biznesowo, ale za jakiś czas, gdy różnice pomiędzy producentami będą się zacierały, może zostać wykorzystana marketingowo jako przewaga nad sprzętem produkowanym w Azji.
Jaki kierunek obiorą akcje Apple'a?
Wycena Apple'a spada już od września i to mimo rosnących indeksów. Akcje na szczycie kosztowały 704 dolarów, a dziś można je nabyć za 533 dolarów. Wysoka wycena zakładała dynamiczny wzrost spółki, który obecnie stoi pod dużym znakiem zapytania. Inwestorzy godzili się płacić premię za "and one more thing" - pozytywne niespodzianki, którymi Apple rozpieszczało ich za czasów Jobsa. Ostatnie miesiące dostarczają głównie przykrych niespodzianek.